Hanna Babińska
Pod skrzydłem anioła
Novae Res, 2013
s. 139
978-83-7722-848-7
Cena: 23 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 1 cm)
+ 52 książki
Ocena: 7/10
~*~
Sara
to szesnastoletnia dziewczyna, pozornie zwykła nastolatka. Jednak od zawsze
czuła w pobliżu obecność kogoś jeszcze… Podczas podróży do babci na wieś ginie
jej torebka, w której były dokumenty, pieniądze i telefon. Pomoc oferuje jej
starszy pan, który zaprasza ją do siebie. W jego domu Sara spotyka grono
młodzieży, którą opiekuje się starszy człowiek wraz z żoną. Nieoczekiwanie
okazuje się, że nie jest to zwykła rodzina. Żyją według określonych zasad. Sara
jest zaskoczona, ale początkowo nie widzi w tym nic złego. Do czasu, gdy
zaczynają się dziać dziwne rzeczy…
~*~
Większość z nas dorastała, dorasta w
przekonaniu, że nie jesteśmy sami. Ktoś wysoko, w niebie, troszczy się o nas i
tą miłość odczuwamy na wiele sposobów. Nie tylko poprzez samopoczucie, ale
również trudne do określenia bezpieczeństwo. Nie daje je tylko rodzina i
przyjaciele, ale jeszcze ktoś, o kim czasami nie mamy pojęcia, że istnieje.
Anioł Stróż. Skąd ta moja pewność, że każdy z nas ma swojego opiekuna? A stąd,
bo sama dzień w dzień odczuwam jego obecność. Gdyby nie było tych
niematerialnych bytów, to w jakim celu byłaby nauka modlitwy, którą uczą nas
rodzice od małego („Aniele Boże, stróżu mój…”)? Jaki byłby cel jej
wypowiadania, jakby nie byłoby jego adresata?
Pod
skrzydłem anioła opowiada historię szesnastoletniej Sary, która wiedzie
spokojne życie u boku szczęśliwej rodziny, przyjaciół i książek. Na pozór
wydaje się być szczęśliwą nastolatką, ale głęboko w jej duszy czegoś jej
brakuje. Tą dziwną pustkę zaczyna wypełniać nowy sąsiad, który jest kimś więcej
niż tylko adoptowanym synem sąsiadów, pani Ewy i pana Adama. Jego pojawienie
zmienia życie Sary, w pewnym sensie nabiera barw. Jednak przez chwilę nieuwagi,
jej wakacje zamieniają się w koszmar…
Po ostatnim spotkaniu z aniołami miałam
naprawdę wiele wątpliwości, czy sięgnę jeszcze po pozycję, w której one
występują. Bałam się rozczarowania. Jednakże, po walce samej z sobą,
postanowiłam dać szansę tej historii, ponieważ nie można sugerować się
jednostkami. Opis wydawcy, oraz klimatyczna okładka dawała nadzieję na przyjemną
i lekką lekturę na pochmurne dni. I na szczęście taką lekturę dostałam. Co
więcej, wielce pouczającą!
Przede wszystkim opowiedziana przez
autorkę historia pokazuje, że w każdej sytuacji, nawet tej na pozór
bezpiecznej, trzeba zachować czujność i nie sugerować się przy ocenie człowieka
pozorami. Ponieważ pod maską dobroci i serdeczności może się czaić coś, na co
nie jesteśmy przygotowani. Dodatkowo, jak pani Babińska podkreśla poprzez
zachowanie bohaterki, że nie należy tracić nadziei i pokładać zaufanie w tych,
których znamy i kochamy.
Jeśli chodzi o akcję, nie wciska ona
czytelnika w fotel. I nie ma też temu powodów. Po pierwsze jest to książka
kierowana do młodzieży, a po drugie, jej celem nie jest szokowanie, czy, jak
wyżej wspomniałam „wciskanie w fotel”. Jednakże z drugiej strony, czego można
się spodziewać po prawie 140 stronach (chociaż zdarzają się i takie 140
stronicowe książki, które swoją pomysłowością naprawdę potrafią czytelnika
wprowadzić w osłupienie). Jak dla mnie fabuła jest przemyślana, przejrzysta,
momentami szokująca (może nie szokująca, ale zaskakująca) i naprawdę nie mam do
niej zastrzeżeń. Podeszłam do lektury Pod
skrzydłem anioła jako do książki lekkiej, miłej oraz przyjemnej i te cele
spełniła w 100 procentach.
Czasami się zdarza, że bohaterowie w tego
typu książkach są bardzo przerysowani. Najczęściej kreowana w treści postać
zachowuje się, jakby miała dwanaście, a nie szesnaście lat. Autorka tutaj
oszczędziła nam tej parodii, z czego jestem jej niezmiernie wdzięczna. To, że
postaci nie są irytujący, nie oznacza, że są zaskakujący. Jeśli miałabym
wybierać, co było lepsze pomiędzy bohaterami, akcją i pomyłem, zdecydowanie
wybrałabym to ostatnie. Pomysł z (SPOILER) małżeństwem zbierającym, jeśli się
tak mogę wyrazić, dzieci jak znaczki pocztowe naprawdę był nowatorski i bardzo
kreatywny. Dzięki temu, ocena Pod
skrzydłem anioła nieznacznie urosła. Co jeszcze zwróciło moją uwagę, to
(SPOILER) imiona sąsiadów, którzy zaadoptowali „anioła stróża”. Adam i Ewa?
Nawet mało rozgarnięty czytelnik zorientuje się, że coś jest lub będzie z tym
ich adoptowanym synem. Lepiej byłoby, moim zdaniem, gdyby autorka nadała mniej
oczywiste imiona. Tak to, niestety mamy rozwiązanie na wierzchu. Z tego, co
wiem, niektórzy czytelnicy nie lubią mieć wszystkiego wyłożonego na tacy. Na
przykład ja.
Co jeszcze mogę na jej temat powiedzieć?
Książkę czyta się bardzo szybko, na swój sposób wciąga, a zakończenie może
zachęcić do sięgnięcia po kontynuację, jeśli takowa ujrzy światło dzienne. Czy
sięgnę? Zobaczymy.
Pod
skrzydłem anioła jest lekturą na każdą porę roku. Okazało się ono miłym
czytadłem nie tylko dla młodzieży, a dużym plusem, obok pomysłu, były zawarte
emocje i szczątkowe przesłania, które wbrew pozorom trafiają do czytelnika.
Lekturę jej polecam jako niezobowiązujący przerywnik od trochę bardziej
wymagającej literatury. Na mnie podziałała bardzo relaksacyjnie.
~*~
Dobrze,
że miałam Izę i Ewelinę, które starały się wyciągnąć mnie z domu jak
najczęściej, w przeciwnym razie przyrosłabym chyba do łóżka z książką w dłoni. [1]
~*~
Za możliwość lektury, dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
Hmm, jeszcze zastanowię się nad tą książką. Kiedy będę potrzebowała czegoś co działa 'relaksacyjnie' z pewnością jej poszukam :)
OdpowiedzUsuńO, a przy okazji, masz bardzo ładny nagłówek. Bardzo mi się podoba :)
UsuńDziękuję ślicznie ;)
UsuńWYdaje sie być interesująca :) Jeśli wpadnie w moje ręce przeczytam nie powiem, że nie. Jednak szukać , chyba raczej nie będę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie... :)
OdpowiedzUsuń