28 października 2013

KOWALSKI Tomasz - "Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć"


Tomasz Kowalski
Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć

Novae Res 2013
s. 379
978-83-7722-872-2
cena: 34,00 zł

Wzywania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,6 cm)
+ 52 książki

ocena: 7/10

~*~

Czy można w sposób zabawny mówić o śmierci, religii, sztuce, patriotyzmie i eutanazji? A o samobójstwie, alkoholizmie, literaturze i wampiryzmie? Otóż można. Wystarczy zajrzeć do baraku grabarzy z cmentarza parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Ponurej. Tam przy papierosie i wódce Tomasz, Rysiek i Młody bez litości karcą świat pozorów, tandetnego blichtru, ludzkiej głupoty i hipokryzji. Świat, który niczym hordy dzikich barbarzyńców odzianych w szare garnitury próbuje wedrzeć się na teren cmentarza – tego ostatniego bastionu wolnej myśli, niczym nieskrępowanej refleksji zapominanego już prawa do nieprzejmowania się prędkością, z jaką kręci się nasza zadyszana Ziemia. W misji tej pomagają im goście i stali bywalcy cmentarza. Są to między innymi handlarz i wytwórca zniczy pan Ćwieczek, stara dewotka Walazkowa, wampir alkoholik Wincenty Murnałowski, mocno przechodzona prostytutka Madame Helikopter, Profesor Hieronim Baltazar Staroświecki oraz tytułowa Śmierć. Kpina i ironia z naszych narodowych wad i zwykłej ludzkiej małości wypełniają rozmowy grabarzy niczym trumna mogiłę. Dostaje się prawie wszystkim, nawet samemu Bogu. A za co jemu? Za wszystko.

W środku znajdziecie również nieco przydługą opowieść o Oblivokrach. Kim lub czym są rzeczone Oblivokry? Sami przeczytajcie i…strzeżcie się ich!


~*~

Śmierć kojarzy nam się jednoznacznie – z utratą bliskiej osoby, końcem doczesnego życia, rzeczą, przed którą nikt się nie wywinie (no chyba, że wcześniej dopadnie cię wampir), ale to i tak nie oznacza, iż Kostucha po ciebie nie przyjdzie.

Co byście zrobili, gdyby odwiedziłaby Was Śmierć? No właśnie „syf, kiła i mogiła”. Ale tak na poważnie? Okazuje się jednak, że może ona przyjść z całkiem innych pobudek, niż wskazywałaby na to jej profesja. Odwiedza ona grabarzy w mieście o bardzo niejednoznacznej nazwie, Ponurej, do wbrew pozorom wykształconych ludzi, którzy rozprawiają między sobą (i nie tylko) na wszelakie tematy. Od nauki, poprzez bogactwo (materialne i duchowe), miłości i na śmierci skończywszy. Co dziwne – a może i nie, tym sposobem Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć łamie stereotypy, jakoby grabarze nie mieliby nic ciekawego do powiedzenia. A cmentarz staje się miejscem żywych, ponieważ odwiedza tę trójkę mieszane towarzystwo i co ważne, z każdym z osobna nawiązują niezwykłe oraz ciekawe konwersacje.

Autor, można powiedzieć, że przy „okazji” zaznajamiania czytelnika z etyką grabarzy, uczłowiecza nam obraz Śmierci, co powoduje, iż nie jest ona taka straszna. Zachowuje jednak jej stereotypowy wygląd (kosa musi być), natomiast dodaje jej rozum legalnej blondynki 3 oraz ideologię zwaną tumiwisizm [1]. Grabarze traktują ją jak starą przyjaciółkę i nie czują w jej obecności lęku. Może, jak to ładnie autor ujął, przychodzi do nich (na razie) w celach rozrywkowych (jaką jest niewątpliwie rozmowa), a nie służbowo. Jednakże jestem wielce ciekawa jak nasi bohaterowie zareagowaliby, gdyby Kostucha odwiedziłaby ich tak, jak odwiedza innych – na poważnie? Tego czytelnik, niestety się nie dowie. Pozostaje gdybanie.

Obok tytułowych bohaterów, także wspomnianej przeze mnie wcześniej Śmierci, pojawiają się i inne postaci, które nie tylko swoim statusem oraz postawą skłaniają do rozmowy, ale również tym, iż łamią utarte stereotypy. Grabarze chętnie podejmują się tego wyzwania, jakim jest niestety wymiana zdań. Autor zaserwował czytelnikom tej powieści naprawdę duży wachlarz różnych charakterów. Każda z postaci jest na swój sposób ciekawa, intrygująca i wyjątkowa. Czasami bywa tak, że bohaterowie są bardzo do siebie podobni, można powiedzieć, że jadą na jednym twórczym wózku, a różnice pomiędzy nimi są znikome. W Rozmowach na trzech grabarzy… na szczęście (i dzięki Bogu!) tego nie ma, czytelnik może się delektować postaciami, jak w trakcie degustacji przepysznych ciast po konkursie kulinarnym.

Trochę posłodziłam, a teraz trochę posolę (w końcu równowaga musi być zachowana, czyż nie?). Niestety historia zawarta na kartach Rozmowy na trzech grabarzy… bardzo się dłuży. Miałam wrażenie, że czytam i czytam i skończyć nie mogę. Prawdopodobnie spowodowane to było mocno naładowaną dawką rozmów i wplecionych w nie praw, które chyba każdy szanujący się człowiek, zna:

Czasami, żeby coś zrozumieć, należy najpierw tego doświadczyć. Sama sucha informacja może nie wystarczyć. [2]

I jak można się domyślić, akcja nie jest dynamiczna. Cała fabuła sprowadza się do konwersacji, które niekiedy są bardziej inne mniej poważne. Czasami czułam przesyt, jednak to wynagradzali mi bohaterowie oraz ich rozsądne spostrzeżenia.

Jeśli chodzi o miejsca, w których konwersowano były naprawdę klimatyczne. Raz w baraku grabarzy przy lampce (i to dosłownie!) czegoś mocniejszego, innym razem w trakcie kopania nowej mogiły, a nawet przy śmietniku. To wszystko w połączeniu z tematami zajmującymi bohaterów naprawdę tworzyło jedną spójną całość. Powaga, żart, a nawet zdrowy sarkazm przeplatają się jak kolory w bańce mydlanej, kiedy promienie słoneczne na nią padają.

Moi drodzy, przyszli czytelnicy Rozmów…, czego możecie się spodziewać po tej lekturze? Na pewno nie jednego, a kilku (do kilkunastu) wieczorów z grabarzami, sporej dawki wszelakich emocji, ciekawych tematów poruszanych w trakcie wymiany poglądów oraz Śmierci, będąca niekiedy legalną blondynką 3 a także wampira (!), który zamiast czerwonego płynu woli ten bardziej przeźroczysty.

Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć pozwalają spojrzeć na świat trochę bardziej krytycznym i zdrowym okiem.

~*~

Wy śmiertelnicy macie to szczęście, że nie możecie przeginać w nieskończoność. [3]

[…] Religia to nie moda, moi panowie. Nie można stać się buddystą z dnia na dzień. Zapalić kadzidełko, powiesić jakieś idiotyczne dzwonki i kretyńsko się do wszystkich uśmiechać. Religia jest ściśle związana z miejscem, ludźmi i historią ich oraz ich przodków. To jest po prostu nieszczere. [4]

Śmierć z założenia nie jest ani dobra, ani zła. Po prostu jest i tyle. Tylko ludzie, biorąc pod uwagę szereg, często niczym ze sobą niezwiązanych okoliczności, widzą w czyimś zejściu tragedię, chaos i okrucieństwo lub długo oczekiwane przez rodzinę lub całe społeczeństwa błogosławione zrządzenie losu. [5]

~*~

Za możliwość lektury, dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res



___
[1] KOWALSKI T.: Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć. Gdynia: Novae Res 2013, s. 15.
[2] Op. Cit., s. 66.
[3] Op. Cit., s. 212.
[4] Op. Cit., s. 215.
[5] Op. Cit., s. 224.

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że to nie książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zapowiada się ciekawe, rozejrzę się za nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa jakie na mnie wywrze wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poluję na nią:D Dodaję i zapraszam do mnie :) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna, najbardziej okładka mi sie podoba, chociaż zazwyczaj nie zwracam na to uwagi.

    OdpowiedzUsuń

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...