Tomasz Kowalski
Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć
Novae Res 2013
s. 379
978-83-7722-872-2
cena: 34,00 zł
Wzywania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 2,6 cm)
+ 52 książki
ocena: 7/10
~*~
Czy można w sposób zabawny
mówić o śmierci, religii, sztuce, patriotyzmie i eutanazji? A o samobójstwie,
alkoholizmie, literaturze i wampiryzmie? Otóż można. Wystarczy zajrzeć do
baraku grabarzy z cmentarza parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana
Jezusa w Ponurej. Tam przy papierosie i wódce Tomasz, Rysiek i Młody bez
litości karcą świat pozorów, tandetnego blichtru, ludzkiej głupoty i
hipokryzji. Świat, który niczym hordy dzikich barbarzyńców odzianych w szare
garnitury próbuje wedrzeć się na teren cmentarza – tego ostatniego bastionu
wolnej myśli, niczym nieskrępowanej refleksji zapominanego już prawa do
nieprzejmowania się prędkością, z jaką kręci się nasza zadyszana Ziemia. W
misji tej pomagają im goście i stali bywalcy cmentarza. Są to między innymi
handlarz i wytwórca zniczy pan Ćwieczek, stara dewotka Walazkowa, wampir
alkoholik Wincenty Murnałowski, mocno przechodzona prostytutka Madame
Helikopter, Profesor Hieronim Baltazar Staroświecki oraz tytułowa Śmierć. Kpina
i ironia z naszych narodowych wad i zwykłej ludzkiej małości wypełniają rozmowy
grabarzy niczym trumna mogiłę. Dostaje się prawie wszystkim, nawet samemu Bogu.
A za co jemu? Za wszystko.
W środku znajdziecie również nieco przydługą
opowieść o Oblivokrach. Kim lub czym są rzeczone Oblivokry? Sami przeczytajcie
i…strzeżcie się ich!
~*~
Śmierć kojarzy nam się jednoznacznie – z utratą
bliskiej osoby, końcem doczesnego życia, rzeczą, przed którą nikt się nie
wywinie (no chyba, że wcześniej dopadnie cię wampir), ale to i tak nie oznacza,
iż Kostucha po ciebie nie przyjdzie.
Co byście zrobili, gdyby odwiedziłaby Was
Śmierć? No właśnie „syf, kiła i mogiła”.
Ale tak na poważnie? Okazuje się jednak, że może ona przyjść z całkiem innych pobudek,
niż wskazywałaby na to jej profesja. Odwiedza ona grabarzy w mieście o bardzo niejednoznacznej
nazwie, Ponurej, do wbrew pozorom wykształconych ludzi, którzy rozprawiają
między sobą (i nie tylko) na wszelakie tematy. Od nauki, poprzez bogactwo
(materialne i duchowe), miłości i na śmierci skończywszy. Co dziwne – a może i
nie, tym sposobem Rozmowy na trzech
grabarzy i jedną śmierć łamie stereotypy, jakoby grabarze nie mieliby nic ciekawego
do powiedzenia. A cmentarz staje się miejscem żywych, ponieważ odwiedza tę
trójkę mieszane towarzystwo i co ważne, z każdym z osobna nawiązują niezwykłe
oraz ciekawe konwersacje.
Autor, można powiedzieć, że przy „okazji”
zaznajamiania czytelnika z etyką grabarzy, uczłowiecza nam obraz Śmierci, co
powoduje, iż nie jest ona taka straszna. Zachowuje jednak jej stereotypowy
wygląd (kosa musi być), natomiast dodaje jej rozum legalnej blondynki 3 oraz ideologię zwaną tumiwisizm [1]. Grabarze traktują ją jak starą przyjaciółkę i nie
czują w jej obecności lęku. Może, jak to ładnie autor ujął, przychodzi do nich
(na razie) w celach rozrywkowych (jaką jest niewątpliwie rozmowa), a nie służbowo. Jednakże jestem wielce ciekawa
jak nasi bohaterowie zareagowaliby, gdyby Kostucha odwiedziłaby ich tak, jak
odwiedza innych – na poważnie? Tego czytelnik, niestety się nie dowie.
Pozostaje gdybanie.
Obok
tytułowych bohaterów, także wspomnianej przeze mnie wcześniej Śmierci,
pojawiają się i inne postaci, które nie tylko swoim statusem oraz postawą skłaniają
do rozmowy, ale również tym, iż łamią utarte stereotypy. Grabarze chętnie
podejmują się tego wyzwania, jakim jest niestety wymiana zdań. Autor zaserwował
czytelnikom tej powieści naprawdę duży wachlarz różnych charakterów. Każda z
postaci jest na swój sposób ciekawa, intrygująca i wyjątkowa. Czasami bywa tak,
że bohaterowie są bardzo do siebie podobni, można powiedzieć, że jadą na jednym
twórczym wózku, a różnice pomiędzy nimi są znikome. W Rozmowach na trzech grabarzy… na szczęście (i dzięki Bogu!) tego
nie ma, czytelnik może się delektować postaciami, jak w trakcie degustacji przepysznych
ciast po konkursie kulinarnym.
Trochę posłodziłam, a teraz trochę posolę
(w końcu równowaga musi być zachowana, czyż nie?). Niestety historia zawarta na
kartach Rozmowy na trzech grabarzy…
bardzo się dłuży. Miałam wrażenie, że czytam i czytam i skończyć nie mogę.
Prawdopodobnie spowodowane to było mocno naładowaną dawką rozmów i wplecionych
w nie praw, które chyba każdy szanujący się człowiek, zna:
Czasami, żeby coś zrozumieć,
należy najpierw tego doświadczyć. Sama sucha informacja może nie wystarczyć. [2]
I jak można się domyślić, akcja nie jest
dynamiczna. Cała fabuła sprowadza się do konwersacji, które niekiedy są
bardziej inne mniej poważne. Czasami czułam przesyt, jednak to wynagradzali mi
bohaterowie oraz ich rozsądne spostrzeżenia.
Jeśli chodzi o miejsca, w których konwersowano
były naprawdę klimatyczne. Raz w baraku grabarzy przy lampce (i to dosłownie!)
czegoś mocniejszego, innym razem w trakcie kopania nowej mogiły, a nawet przy
śmietniku. To wszystko w połączeniu z tematami zajmującymi bohaterów naprawdę
tworzyło jedną spójną całość. Powaga, żart, a nawet zdrowy sarkazm przeplatają
się jak kolory w bańce mydlanej, kiedy promienie słoneczne na nią padają.
Moi drodzy, przyszli czytelnicy Rozmów…, czego możecie się spodziewać po
tej lekturze? Na pewno nie jednego, a kilku (do kilkunastu) wieczorów z
grabarzami, sporej dawki wszelakich emocji, ciekawych tematów poruszanych w trakcie
wymiany poglądów oraz Śmierci, będąca niekiedy legalną blondynką 3 a także wampira (!), który zamiast czerwonego płynu
woli ten bardziej przeźroczysty.
Rozmowy
na trzech grabarzy i jedną śmierć pozwalają spojrzeć na świat trochę
bardziej krytycznym i zdrowym okiem.
~*~
Wy śmiertelnicy macie to
szczęście, że nie możecie przeginać w nieskończoność. [3]
[…] Religia to nie moda, moi
panowie. Nie można stać się buddystą z dnia na dzień. Zapalić kadzidełko,
powiesić jakieś idiotyczne dzwonki i kretyńsko się do wszystkich uśmiechać.
Religia jest ściśle związana z miejscem, ludźmi i historią ich oraz ich
przodków. To jest po prostu nieszczere. [4]
Śmierć z założenia nie jest
ani dobra, ani zła. Po prostu jest i tyle. Tylko ludzie, biorąc pod uwagę
szereg, często niczym ze sobą niezwiązanych okoliczności, widzą w czyimś
zejściu tragedię, chaos i okrucieństwo lub długo oczekiwane przez rodzinę lub
całe społeczeństwa błogosławione zrządzenie losu. [5]
~*~
Za możliwość lektury,
dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
___
[1] KOWALSKI T.: Rozmowy na trzech grabarzy i jedną śmierć. Gdynia: Novae Res 2013, s. 15.
[2] Op. Cit., s. 66.
[3] Op. Cit., s. 212.
[4] Op. Cit., s. 215.
[5] Op. Cit., s. 224.
Wydaje mi się, że to nie książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się ciekawe, rozejrzę się za nią ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jakie na mnie wywrze wrażenie.
OdpowiedzUsuńPoluję na nią:D Dodaję i zapraszam do mnie :) Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńŚwietna, najbardziej okładka mi sie podoba, chociaż zazwyczaj nie zwracam na to uwagi.
OdpowiedzUsuń