Igrzyska Śmierci
(The Hunger Games)
tł. Małgorzata
Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Media Rodzina, 2009
s. 351
978-83-7278-357-8
Cena: 29,90 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile
mam wzrostu (+ 2 cm )
+ 52 książki
+ Z półki
Ocena: 10/10
~*~
Na ruinach dawnej Ameryki
Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez
dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do
składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i
dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w
Igrzyskach śmierci, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez
telewizję. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia
Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z
najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową
rodziny a musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest prawdziwa
walka o przetrwanie...
~*~
Chyba nie ma takiej osoby, która nie słyszałaby
o Igrzyskach Śmierci. Jeśli nie o
książce, to z pewnością o filmie. Ze mną było następująco: dowiedziałam się o
niej za sprawą ekranizacji, którą obejrzałam przed lekturą i mnie po prostu
zelektryzowała. Strasznie mi się ona spodobała i zapragnęłam przeczytać wersję
papierową. Możliwość lektury Igrzysk
Śmierci pojawiła się 24 grudnia i to za sprawą Mikołaja (świętego), który
przyniósł mi (a raczej zostawił pod choinką) caluśką trylogię (aż łzy stanęły
mi w oczach). Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i wzięłam się za jej
lekturę przy najbliższej sposobności.
Nie wiem, czy jest sens przytaczać fabułę Igrzysk Śmierci, bo wydaje mi się, że
jest to najbardziej rozpoznawalny tytuł w pierwszej dekadzie XXI wieku. Jednak
dla swojej i waszej przyjemności pokrótce ją przedstawię.
Igrzyska
Śmierci opowiadają historię szesnastoletniej Katniss Everdeen. To raczej
ona opowiada o swoim życiu – troskach, smutkach, przede wszystkim o swojej walce
o przetrwanie. Jest mieszkanką Dwunastego Dystryktu, w jednym z najbiedniejszym
w państwie Panem. Po tragicznej śmierci ojca stała się jedyną żywicielką oraz
jednocześnie głową rodziny i to na jej barkach spoczął obowiązek zdobycia
jedzenia. Można powiedzieć, że dzięki niej rodzina Everdeenów miała zazwyczaj
co włożyć do garnka. Choć oczywiście różnie to bywało. Zbliżające się Głodowe
Igrzyska są nie tylko widmem śmieci niewinnych, ale także wywołują w bohaterce strach.
Nie o siebie, lecz o najbliższych, a w szczególności o dwunastoletnią siostrę,
którą … los wyznaczył jako uczestniczkę w tym wydarzeniu. [SPOILER] Zrozpaczona
Katniss zastępuje Prim i w ten sposób staje się trybutem. [SPOILER] W walce o
przetrwanie i zwycięstwo będzie jej towarzyszyć … syn piekarza. Tak
rozpoczynają się siedemdziesiąte czwarte Głodowe Igrzyska.
Jak już wspomniałam wcześniej, pierwsze co
zrobiłam, to obejrzałam film. Szalenie mi się podobał i jednocześnie to wywołało
we mnie uzasadnione obawy odnośnie książki. Bo większość przypadków, kiedy
wersja papierowa zajmowała ‘drugie miejsce w kolejce’ to okazywało się iż
lektura była nudna i nie wnosiła oraz nie wywoływała tego, co film. Często było
tak, że książka otrzymywała słabszą ocenę niż ekranizacja. Jeśli chodzi o Igrzyska Śmierci to jest właśnie na
odwrót. Książka wcale nie okazała się nudna. Przewidywalna owszem (ze względu
na obejrzany wcześniej film), jednakże to, co mnie zaskoczyło (pozytywnie
oczywiście), to fakt, iż na nowo przeżywałam, trochę smutną, historię Katniss. To,
co w ekranizacji było dla mnie niezrozumiane, książka mi to wyjaśniła. Wydaje mi się, że
to w dużej mierze przemawia na korzyść Igrzysk
Śmierci. Ponad to wywołała we mnie na nowo burzę emocji i to chyba nawet
potężniejszą niż film. Uważam, że to, oraz rozwikłanie filmowych zagadek są
największymi plusami książki.
Niestety okazało się (dla mnie), że
bohaterowie na zawsze otrzymali twarze aktorów grających w ekranizacji. Gdy
czytałam, to właśnie oni stawali mi przed oczami. Miałam wrażenie, że moja
wyobraźnia wzięła sobie urlop i nie chciała kreować nowego wizerunku Katniss,
czy Peety. A szkoda. Po lekturze dopiero zrozumiałam nie tylko tragizm Peety,
ale również to, jak tragiczny i przygnębiający świat stworzyła pani Collins.
Ale, co najważniejsze, dała nadzieję nie tylko bohaterom. Również i nam,
czytelnikom… Czy muszę dodawać, że takie widmo może zawisnąć w niedalekiej
przyszłości nad naszymi głowami?
Igrzyska Śmierci to nie tylko obraz ‘miłości’
nastolatków, ale także ukazuje walkę o przetrwanie, pokazuje, że nie należy
(nigdy) tracić nadziei oraz wierzyć. Tragizm i akcja połączone z przesłaniem
jest najlepszą mieszanką nie tylko dla młodszych czytelników, ale również (może
nawet w szczególności) dla tych starszych.
Cóż mogę więcej o niej napisać? Chyba
tylko tyle, że Igrzyska Śmierci czytało
mi się naprawdę przyjemnie i (niestety) bardzo szybko. Wciągnęła mnie w świat
Katniss od pierwszej strony i trudno od niej odchodziłam. Zastanawiam się tylko
nad jedną sprawą. Jeśli książka po obejrzeniu ekranizacji mnie tak poruszyła,
to co będzie, jak najpierw sięgnę po wersję papierową kontynuacji, czyli W pierścieniu ognia? Możecie być pewni,
że zanim napiszę recenzję książki, to po lekturze obejrzę film. I podobnie jak
ta, będzie formą ‘porównań’.
Gorąco polecam I niech los […] zawsze Wam sprzyja! [1]
~*~
Niszczenie
jest znacznie łatwiejsze od tworzenia. [2]
___
[1] COLLINS S.: Igrzyska Śmierci. Poznań: Media Rodzina, 2009, s. 13.
[2] Op. Cit., s. 200.
Wiesz o tym, że jak tylko skończy się sesja to się uśmiecham po książkę ? :D:D:D Po recenzji najchętniej bym ją porwała od Ciebie już teraz, ale niestety najpierw obowiązki...;/
OdpowiedzUsuń"Igrzyska śmierci" czytałam już dawno, ale pamiętam, że była to lektura, nad którą przesiedziałam w łóżku do samego rana - tak bardzo mi się spodobała, że musiałam ją skończyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też ostatnio przeczytałam "Igrzyska", a zaraz po tym świeżutko obejrzałam film :) I mimo że Ty zrobiłaś to w odwrotnej kolejności, to ja tak samo jak Ty miałam przed oczami filmowe twarze Katniss i Peety, które zakorzeniły mi się w pamięci z plakatów, które swego czasu widziałam gdzie to tylko możliwe ;) Ja sama umieściłam wczoraj u siebie recenzję tej książki :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAch, cudoo, kocham, mam do tej trylogii wielki sentyment, smuci mnie tylko fakt, że to pierwsza część jest najlepsza, a reszta troszkę mniej mi się podobała, chociaż też świetna. :-)
OdpowiedzUsuń"Miałam wrażenie, że moja wyobraźnia wzięła sobie urlop i nie chciała kreować nowego wizerunku Katniss, czy Peety." <-- PAAADŁAM! XD
OdpowiedzUsuńJa po premierze i obejrzeniu filmu od razu kupiłam pierwszą część, no ale... jeszcze się za nią nie zabrałam i jakoś mi się nie spieszy :(
Nie ma osoby, której nie spodobałyby się Igrzyska. To prawdziwy fenomen :)
OdpowiedzUsuńNiestety ja również najpierw obejrzałam film. W żadnym wypadku nie spodziewałam się, że historia Katniss aż tak mi się spodoba. mogę Cię tylko zapewnić, że WPO jest jeszcze lepszy :)
Pozdrawiam ciepło,
J.
O trylogii też dowiedziałam się dopiero po filmie. :) Pierwsza część książki była świetna, ale pozostałe są jeszcze lepsze. :D 1 ekranizacja nie spodobała mi się za bardzo, 2 jest rewelacyjna! Na pewno oryginał i film bardzo Ci się spodobają. :) Miłego czytania.
OdpowiedzUsuń,,Igrzyska Śmierci" bardzo mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu był spory szał na tę trylogię, a teraz za sprawą ekranizacji szał ten powrócił. Film zdecydowanie bardziej podobał mi się niż książka. Chociaż przeczytałam tylko pierwszą część. Może dwie następne kiedyś przeczytam, kto wie? Ale nie podzielam tych ochów i achów na temat fabuły, kreacji bohaterów zarówno książkowych jak i filmowych. Ale rozumiem, że Tobie mogło się podobać. :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście najpierw przeczytałam książki, a dopiero później przeczytałam film ;) Pierwszą częścią trylogii Collins jestem zauroczona, ale mogę Cię zapewnić, że w porównaniu z "Igrzyskami..." II tom serii jest wprost epicki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
ja też obejrzałam najpierw film. to było okropne, bo książka była o wiele lepsza. i skoro i tak podziałała na mnie tak mocno, to co byłoby w innym wypadku? a dalsze tomy były gorsze... ale nic, przepadło. póki co pozostaje czekać na ekranizację Kosogłosa.
OdpowiedzUsuńJedna z najlepszych trylogii jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńIgrzyska śmierci to powieść o której nie da się zapomnieć :3
OdpowiedzUsuńMimo dopiero teraz zauważonych braków i tak dla mnie pozostanie ukochaną i genialną trylogią. Wrócę do niej jeszcze nie raz, a drugą część ekranizacji koniecznie muszę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńwszędzie Igrzyska i Igrzyska, a ja jeszcze nie wzięłam się za czytanie tej serii :<
OdpowiedzUsuńJa najpierw obejrzałam film, ale do książki też muszę zajrzeć
OdpowiedzUsuńTak, tak, wiem!
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać!
MUS MUS!!! :D
Uwielbiam całą serię :)
OdpowiedzUsuńCałą seria jest nieziemska i chwała autorce za stworzenie tak dobrej trylogii :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam jeszcze filmu, nie czytałam też książki. Chyba nawet nie miałam zamiaru tego uczynić. Podejrzewam, że to kiedyś nastąpi, tymczasem za dużo mam książek, które muszę pochłonąć.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy kiedyś sięgnę po wersję papierową tej historii... Obejrzałam dwie adaptacje filmowe Igrzysk - drugą część widziałam parę dni temu w kinie, więc nie ciągnie mnie bardzo do tak szybkiej 'powtórki'... Może kiedyś, jak ucichnie ten filmowy szał, skuszę się na całą trylogię.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie "Igrzyska śmierci" to jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Szkoda tylko, że kolejne części nie są już aż tak dobre.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka. Filmu nie oglądałam, ponieważ nie lubię oglądać ekranizacji. Nie czytałam również kolejnych części, bo w mojej bibliotece ich nie ma (ten tom dostałam na urodziny), a kupić jakoś nie miałam okazji (co niestety zdarza mi się bardzo często przy seriach), ale bardzo chcę przeczytać całą trylogię.
OdpowiedzUsuńps. Bardzo fajny blog, na pewno będę tu zaglądała częściej. Pozdrawiam ;)
Zdecydowanie jestem fanką tej trylogii. Zakochałam się w postaciach i dobrze wykreowanym świecie. Na swoje szczęście zdążyłam przeczytać książki przed filmem, bo ten nie podobał mi się w ogóle - gdybym najpierw trafiła na niego, pewnie maksymalnie zniechęciłabym się do książek. Ale żeby nie było tak całkiem pesymistycznie w kontekście ekranizacji - bardzo podobał mi się Woody Harrelson w roli Haymitcha - w filmie został wykreowany zupełnie inaczej niż go sobie wyobrażałam, ale bardzo dużo na tym zyskał. ;)
OdpowiedzUsuńPisałam kiedyś o tej książce. Baaardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuń