źródło |
Agnieszka
Lingas-Łoniewska
Obrońca nocy
Novae Res, 2013
s. 302
978-83-7722-888-3
Cena: 33,00 zl
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+2,5 cm )
+ 52 książki
Ocena: 6/10
~*~
Gorąca, mroczna,
seksowna.
Nocny Łowca, samozwańczy obrońca mieszkańców
Miasta Aniołów i James Maseratti, milioner, którego prawdziwą twarz poznała
Melisa Mallory – najlepsza dziennikarka śledcza. Każde z nich ukrywa przed
światem pewną tajemnicę…
Kiedy tłem są wzgórza Hollywood, wszystko się
może zdarzyć, nawet miłość, jaka nie miała prawa się narodzić…
Autorka bawi się formą, zapraszając nas do
nieco komiksowej opowieści z elementami fantasy, gdzie jednak zło i zagrożenie
są realne, a uczucia gorące i buzujące od pożądania.
~*~
Noc zawsze kojarzyła i kojarzyć się będzie
z mrokiem. W ciemności, pod osłoną nocy, czai się ukryte zło,
niebezpieczeństwo, które czeka na swoją ofiarę. Nieświadomą i bezbronną, która
nie ma prawa liczyć na pomoc. Jej krzyk rozniesie się po uśpionym świecie i
zniknie tak szybko, jak się pojawił. Świadkami całego zajścia będą tylko
oprawca, ofiara oraz natura. Gdy inni w zaciszu swoich domów smacznie będą
spać, na dworze, w mroku rozegra się to przedstawienie – tragedia przeplatająca
się z dramatem życia. Ale… nadzieja umiera ostatnia…
Melisa należy do takich ofiar. Tylko, że
jej dramat miał miejsce za dnia, w nocy, i w każdej chwili jej życia. Od
momentu poznania przyszłego męża. Jednak tej drobnej oraz wyszczekanej kobiecie
udało się wyrwać ze szponów zła, które przybrało maskę stróża prawa. Była
skazana tylko na siebie i dzięki swojemu uporowi, a także niesłabnącemu duchowi
walki pokonała to, co ją zniewalało. Lecz wydarzenia te, jak każde inne
odcisnęło swoje piętno na duszy Melisy. Spowodowało, że stała się nieufna. Zbudowała
wokół siebie mur arogancji, drobnych złośliwości, przywiązaniem do pracy oraz
profesjonalnością w swoich obowiązkach. Ta owa zapora miała ją chronić przed
kolejną taką sytuacją, lecz powoli zaczęła się ona kruszyć, pękać i rozpadać na
drobiny. Przyczyną tego stanu okazało się wkroczenie w jej życie dwóch
tajemniczych i na swój sposób mrocznych osobników – Nocnego Łowcy oraz Jamesa
Maserattiego. Ci dwaj mężczyźni mocno namieszają w jej, od kilku lat w miarę
spokojnym życiu. Czy wystarczy jej sił i odwagi, by odkryć to, co kryje
multimilioner Maseratti, a także poznać prawdziwą twarz tego, który uratował ją
przed złem czającym się w mroku Miasta Aniołów?
Po Obrońcę
Nocy sięgnęłam z czystej ciekawości. Wiele dobrego słyszałam na temat
twórczości autorki tej książki. Jednakże jestem ciekawskim (zodiakalnym)
barankiem więc musiałam na własnej skórze się o tym przekonać. Muszę przyznać,
że jednak to, co piszą inni, okazało się prawdą. Historia ta napisana jest
niezwykle prostym oraz przyjemnym językiem. Połączenie kilku gatunków
(sensacji, romansu i fantastyki) okazało się naprawdę dobrym pomysłem (ba,
nawet rewelacyjnym!), jednakże mam wrażenie iż autorka nie do końca
wykorzystała ten wątek sensacji. Czuję po prostu niedosyt, a szczególnie
takiego konkretnego „załamania” Nocnego Łowcy. Liczyłam na taką miażdżącą
bezradność tegoż bohatera, jednak się jej nie doczekałam. To, co jest idealne,
staje się czasami mało interesujące – po prostu nudne. Z kolei, jeśli chodzi o
kreację Melisy, to nie mam zastrzeżeń, jestem nią zachwycona!
Wydaje mi się, że trochę za dużo było
przemyśleń i emocji ze strony Nocnego Łowcy. Fragmentami było i za słodko, jak
również zbyt wulgarnie. Gdyby było jego wywodów mniej, wydaje mi się, że byłoby
lepiej (potwierdza się tutaj powiedzenie „co za dużo, to nie zdrowo”).
Wykreowana przez panią Agnieszkę postać
Jamesa Maserattiego ciągle przywoływała mi na myśl tego słynnego Greya –
postaci stworzonej przez Erikę Leonard (E.L.James) z trylogii Pięćdziesiąt odcieni.
Niekiedy miałam wrażenie, że Masteratti jest bardziej Greyowski niż powinien.
Oboje bogaci, oboje obrzydliwie przystojni, tajemniczy i z błyskiem oka, który
zniewala słabą płeć.
Jeśli chodzi o fabułę ksiązki, to wciąga ona
od pierwszej strony. Czytelnik z pewnością nie będzie narzekać na nudę. Na
okrągło coś się dzieje, czasami miałam wrażenie, że aż za szybko. Można
powiedzieć, że autorka nie daje czytelnikowi wytchnienia. I dobrze! Po
zakończeniu historii autorka dała swoim czytelnikom nadzieję na kontynuację Obrońcy nocy. Czy sięgnę po dalsze losy
Melisy, Jamesa i Nocnego Łowcy? No pewnie, bo w końcu jestem ciekawskim
barankiem!
Podsumowując jest to przyjemne czytadło na
zimowe i ponure wieczory. Z pewnością pochłonie Cię od samego początku, musisz
być jednak przygotowana/y na to, że historia ta nie tylko Cię rozrzewni,
rozpali do czerwoności, ale również podbuduje, wywoła na Twojej twarzy uśmiech
oraz śmiech. Obrońca nocy jest typową
literaturą rozrywkową, która raczej niczego wartościowego do życia nie wnosi. A
musi? Nie, bo są inne od tego powieści.
~*~
Za możliwość lektury, dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
Sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńPewnie książki w życiu nie przeczytam, ponieważ jakoś zawiodłam się na autorce podczas czytania "Szpilek...".
Ja się na książkę na pewno nie zdecyduję. Nie ten gatunek i klimat. Lubię mroczne historie, ale prawdziwe, z krwi i kości, ta z pewnością nie spełni moich oczekiwań. Szczerze? Spodziewałam się o wiele niższej oceny, ale jak widzę, chyba nie było aż tak źle jak przewidywałam :D
OdpowiedzUsuńWszystkie wady i zalety uwzględnione w Twojej recenzji spotkałam w wielu innych :) Wniosek: lekka, ale nie bardzo ambitna. Oficjalnie czeka na półce, na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńNo i masz racje nie musi nic wnosic, a jedynie nas rozbawić i dać trochę rozrywki :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, ale jeszcze nie dane mi było się z nią spotkać. Aczkolwiek, czytałam kilka recenzji i wiele skupiało się na tych samych wadach i zaletach co Twoja, więc w sumie nie spodziewam się jakiegoś przełomu. Sięgnę może z ciekawości, może z chęcią :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Słyszałam o tej książce, ale chyba narazie jej podziękuję. Z jednej strony wydaje się fajna, a z drugiej... 6/10 to jednak mało ;) Troszkę przeraża mnie, że porównałaś głównego bohatera do Greya - mam straszny uraz do tej postaci. W życiu nie chciałabym znowu o nim czytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
J.