źródło: Colorfully |
Witajcie kochani!
(Jak zwykle trochę prywaty,
zainteresowanych moimi czytelniczymi wynikami odsyłam kilka akapitów niżej ;))
Marzec… Wydaje mi się, że tak niedawno był
początek lutego, byłam świeżo po operacji oraz miałam przed sobą naprawdę jeden
z najbardziej aktywniejszych miesięcy w tym roku. Oprócz dochodzenia do siebie
luty rysował się naprawdę pracowicie: miałam przed sobą dosyć trudne zadanie
(lecz wykonalne), czyli dokończenie drugiego rozdziału pracy magisterskiej (bez
którego nie mogłam zamknąć poprzedniego semestru). Poza tym od wyjścia ze
szpitala gdzieś latałam: a to do bratanka (który 13 marca będzie miał już 3
miesiące! <3), a to na urodziny do kuzyna, a to znowu do bratanka… Dla mnie w
sumie dobrze, bo w końcu muszę zacząć normalnie funkcjonować i rozchodzić moje
(dzięki Bogu!) rozpuszczalne szwy ;) (rana naprawdę goi się bardzo dobrze ;)). Powracając
do spraw studyjnych to czekam na sprawdzenie moich „wypocin” oraz mam nadzieję
zaliczenia seminarium, a tym samym zaliczenia również przedostatniego semestru
na studiach. Wszystko rozegra się w poniedziałek, podejrzewam, że będzie dla
mnie on niezwykle stresujący. Trzymajcie kciuki!
Jeśli chodzi o sprawy
blogowo-recenzyjno-czytelnicze to muszę przyznać, że powoli powracam do
normalności. W przygotowaniu mam recenzję książki Maureen Lee pt. Matki Pearl, którą skończyłam dosyć
niedawno, oraz powoli kończę czytać egzemplarz przedpremierowy Agaty Kijory Zmienni, więc również w najbliższej
przyszłości będziecie mogli oczekiwać kilku słów na jej temat. Jestem w połowie
lektury i… brak mi słów. (zostawię Was w słodkiej niewiedzy, czy brak mi słów w
pozytywnym, czy negatywnym sensie… Na razie z mojej strony cicho sza… ;))
Nie wiecie jak bardzo cieszę się, że
nadszedł marzec. Ogarnia mnie jakaś wewnętrzna radość, która dosłownie rozsadza
mnie od środka. Zaraz przyjdzie wiosna, świat obudzi się po tych szaro-burych
dniach, słońce zacznie ogrzewać nasze twarze oraz dzień powoli będzie stawał
się dłuższy! Po prostu aż chce się żyć! Czuję, że szykują się zmiany… Jakie?
Trudno powiedzieć jakie, ale na pewno dobre.
(Koniec prywaty)
Jeśli chodzi o luty pod względem
czytelniczym, to mogę się pochwalić zdecydowanie lepszymi wynikami, niż w
pierwszym miesiącu roku, a oto one:
♦ Przeczytane książki - 2
1. SOWIŃSKA K.: Nic straconego - recenzja
2. GAIMAN N.: Gwiezdny pył – recenzja
♦ Książka miesiąca – Nic straconego Karoliny Sowińskiej
♦ Rozczarowania - brak
♦ Przeczytane strony – 1045, co daje na dzień ok. 37
♦ Nabytki – 4
1. SOWIŃSKA K.: Nic straconego (egz. po premierze – od wyd. Novae Res)
2. KIJORA A.: Zmienni (egz. przedpremierowy – j.w.)
3. GASKELL E.: Północ i południe – od E. :*
4. GASKELL E.: Żony i córki – j.w.
♦ Wyzwania:
1. Przeczytam tyle, ile mam wzrostu + 4,6 cm = 6,9 cm
2. 52 książki + 2
3. Z półki + 1
Jak napisałam wcześniej, nie jest źle!
Jestem bardzo zadowolona z wyników i mam cichą nadzieję, że pod tym względem
marzec będzie również udany ;). Przede mną kolejne pracowite miesiące, ale ze
słońcem, jako towarzyszem, Waszą serdecznością, którą mi okazujecie oraz
samozaparciem wszystko mi się uda!
Najważniejsze żeby być zadowolonym z ilości przeczytanych książek :) Powodzenia w marcu :)
OdpowiedzUsuń"Zmienni" wyglądają bardzo dobrze. Muszę chyba zapoznać się bliżej z książką. Powodzenia w nowym miesiącu!
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników!
OdpowiedzUsuńMiłej lektury życzę :D
Oby marzec był dla Ciebie znacznie lepszy!
OdpowiedzUsuńGratuluje wyników, powinno być coraz lepiej wraz ze zbliżającą się wiosną.
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na twoje recenzje:)
OdpowiedzUsuńU mnie też w lutym słabo z przeczytanymi książkami. Oby marzec był lepszy :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że odnalazłaś w sobie motywację, ja jej nadal szukam i trochę pod górkę mi to idzie. Dwie książki, mnie się cudem udało przeczytać trzy, bo jedna była cieniutka... Ach, oby marzec był dla nas łaskawszy.
OdpowiedzUsuńTy się użerasz z magisterką, a ja rozpoczęłam seminarium licencjackie. Trzeba kminić nad tematem i brać się do roboty. To naprawdę niesamowite, że czas aż tak szybko leci, przecież ja dopiero co byłam na pierwszym roku...!
Zdrowia życzę, szybkiego rozchodzenia szwów i szybkiego nadejścia wiosny. No i oczywiście tego, co tak bardzo nam studentom brakuje - czasu! A może nie... może właściwego zagospodarowywania tego czasu, który nam pozostaje :)
Dziękuję ślicznie, jak na razie wszystko idzie po mojej myśli! ;)
UsuńU mnie luty był tragiczny, ale cóż zrobić... Życzę owocnego marca!
OdpowiedzUsuńps zapraszam na konkurs! :) http://getatimewithbooks.blogspot.com/2015/03/konkurs.html
Mam nadzieję, że już całkiem wyzdrowiałaś i będziesz nas cieszyć swoimi opiniami w marcu :)
OdpowiedzUsuńPowoli dochodzę do siebie, całkiem raczej nie wyzdrowieję, ale z pewnością będzie lepiej :) Na pewno będę Was raczyć moimi opiniami, będę szaleć! ;)
UsuńDemotywator na sam koniec wspaniały. Gratuluję postępów w wyzwaniu! I życzę jeszcze lepszych wyników w marcu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/
Cieszę się że wracasz do siebie. Ja również czekam z utęsknieniem na wiosnę, bo mam już dosyć szarugi za oknem. Mam nadzieję że czeka nas dużo recenzji. ;)
OdpowiedzUsuńJa także mam dosyć tych szarych dni. Postaram się, aby ich było zdecydowanie wiecej niż w lutym ;)
Usuń"Żony i córki" od dawna już za mną chodzą.
OdpowiedzUsuńGratuluję wyników i oby marzec był dla Ciebie szczęśliwy!
OdpowiedzUsuń