Witajcie kochani!
Mam nadzieję, że ta pogoda nie daje Wam się mocno we znaki. Ja powoli zaczynam mieć jej dosyć. Tęsknię za ciepłą jesienią, ewentualnie mógłby już spaść biały puch… Nie lubię tego „pomiędzy”. No, ale cóż, co z tego, że nie lubię. Trzeba się po prostu przyzwyczaić do niej, ale z każdym rokiem jest tak samo ciężko.. No ale nic, nie po to piszę tego posta. :)
14
października zorganizowałam na swoim blogu konkurs z okazji drugich urodzin
bloga. No cóż… spodziewałam się wielu chętnych, ponieważ nagrody książkowe były
dwie, w moim mniemaniu atrakcyjne, a chętnych… jak na lekarstwo. W pewnym
momencie zastanawiałam się, czy nie odwołać go, jednakże doszłam do wniosku, że
to byłoby nie fair w stosunku do Was. Bo namęczyliście się, udzieliliście wielu
kreatywnych odpowiedzi, a ja miałabym, tego nie docenić? Co to to nie! Dlatego
mimo 7 zgłoszeń postanowiłam wyłonić zwycięzców.
Powiem tak, było naprawdę ciężko –
wszystkie Wasze odpowiedzi były na naprawdę wysokim poziomie. Ale zwycięzca
może być tylko jeden…
Po Pod
skrzydłem anioła zgłosiły się trzy osoby. Dziękuję dziewczyny za bardzo
ciekawe odpowiedzi. Jeszcze raz to napiszę – szkoda, że nie mogę nagrodzić wszystkich, długo naradzałam się z
moimi przyjaciółkami. W końcu wybrałam, a Pod
skrzydłem anioła z bransoletką wędruje
do…
Joanny Sobczak
A oto zwycięska odpowiedź:
Ma
na imię Justyna i w chwili obecnej liczy ponad dwadzieścia pięć wiosen.
Pamiętam, że gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy w cielesnej powłoce, jej
dziecięcy uśmiech sprawił, że sama zapragnęłam być człowiekiem. To wtedy
poczułam jej wzrok na sobie i byłam przekonana, że mnie widzi, że wyczuwa i
rozumie moją obecność. Znam każdą jej myśl, każde pragnienie i niewypowiedziane
marzenie. Chuchałam na jej pierwsze rozbite kolano, zbierałam do rękawa jej łzy
i powtarzałam cicho, że to nic, zaraz przestanie boleć. Z uśmiechem witałam
każdą modlitwę i każde słowo proszące, by chronił ją Anioł Stróż. Z dumą patrzyłam
jak dorasta i małe lalki zamienia na szminki i buty na obcasach. Razem z nią
przeżywałam pierwszy zawód miłosny i nie mogąc patrzeć na je cierpienie
obiecywałam sobie, że już nigdy nie pozwolę jej się tak beznadziejnie zakochać.
Podczas zdawania matury stałam za jej plecami i spokojnie kołysałam się
nasłuchując uderzeń jej serca. Kiedy kilka lat później stała skulona na
przystanku autobusowym i z trudem połykała łzy, po raz pierwszy poczułam
niesamowity smutek. Tak bardzo chciałam ją przytulić i wyjaśnić, że to, co
teraz wydaje się jej największym dramatem życiowym za kilka chwil odejdzie w
zapomnienie. Siedziałam na tylnym siedzeniu i z zawstydzeniem obserwowałam jej
pierwszy pocałunek i rodzącą się miłość. Wymieniam z Aniołem Stróżem jej
wybranka wymowne spojrzenia. Oboje wiemy, że ich losy właśnie się splatają i
odtąd ich serca będą bić w jednym rytmie. Każdego dnia dziękuję Bogu za to, że
mogę być jej opiekunem i wypraszam dla niej łaski. Choć wiem co ją czeka i
jakie życie ma przed sobą, to z obawą witam każdy dzień i modlę się, by w
natłoku dnia nie zapomniała, że jest ktoś, kto wciąż podąża krok za nią i nigdy
nie pozwoli, by stała się jej krzywda.
Czas na wyłonienie drugiego laureata (a
raczej laureatki). Po Błękitne lato
zgłosiły się cztery osoby i też miałam problemy z wybraniem tej jedynej. Z
pomocą przyszły moje kochane doradczynie. Po dyskusji, książka wraz z
bransoletką idzie do…
Edyty Chmury
I jej zwycięska odpowiedź:
Dawno
temu obejrzałam film „Błękitna laguna” – dwójka dzieci trafiła na bezludną
wyspę i z daleka od cywilizacji muszą szybko nauczyć się życia, bo szansa na
wydostanie się i powrót do domu jest znikoma. Dorastają razem, kłócą się i
przeżywają codzienne troski, aż w końcu uświadamiają sobie, że nie potrafią bez
siebie żyć. Wydawało mi się to takie romantyczne, co z tego, że musieli walczyć
o pożywienie i dach nad głową, że utracili bliskich, a los wyrzucił ich na
głębokie wody. Marzyłam o takiej przygodzie, o miłości i pięknie błękitnej
laguny, w której można się przejrzeć jak w lustrze, gdzie można podziwiać
kolorowe i niezwykłe wodne zwierzęta. Mała wysepka, porośnięta wysokimi
drzewami, z niekończącym się pasmem plaż o piasku żółtym i ciepłym to było miejsce
moich wymarzonych wakacji. Teraz mam nieco więcej rozumu i niekoniecznie
chciałabym przechodzić przez to, co Emmeline i Richard, ale obraz tej boskiej
tropikalnej wyspy od razu pojawił mi się przed oczami, gdy zobaczyłam tytuł
„Błękitne lato”. W sumie spędzić trochę czasu na bezludnej wyspie z odpowiednim
zapasem książek, to całkiem fascynująca perspektywa :)
Serdecznie gratuluję, zaraz poślę do Was
odpowiednią wiadomość. ;)
Dla osób, którym się nie poszczęściło mam
miłą wiadomość. ;) Planuję zorganizować w tym roku jeszcze jeden konkurs – na
święta. Więc bądźcie czujni i niech moc będzie z Wami! Do napisania! ;)
Dziękuję serdecznie za wyróżnienie! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję:)
OdpowiedzUsuńGratuluję. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i gratulacje dla Joanny!
OdpowiedzUsuńGratuluję ! Świetne teksty ;D
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuń