Dorota Vinet
Siódmy sen
Novae Res 2017
s. 274
978-83-8083-386-9
Cena: 29,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 1,6 cm)
+ 52 książki
Ocena: 5/10
~*~
Klimatyczna, ujmująca opowieść o borykaniu się z codziennymi problemami.
Cathy i Jean przejęli gospodarstwo rolne na zachodzie Francji. Oboje
pragnęli pracować na wsi, a rolnictwo wydawało się idealnym zajęciem. Odnowili
stare budynki należące do poprzedniego gospodarza, kupili kilka sztuk bydła i
postawili na produkcję mleka. Wkrótce jednak dosięgły ich problemy finansowe, a
niekorzystne położenie fermy zaczęło doskwierać młodym małżonkom. Energiczna i
otwarta Cathy postawiła sobie za punkt honoru nawiązać relacje z okolicznymi
rolnikami i przekonać ich, że jeśli połączą siły, razem mogą poprawić trudną
sytuację swoich gospodarstw i wprowadzić wiele pozytywnych zmian w małym,
zapomnianym miasteczku. Z pomocą Julii, nowo poznanej rolniczki,
młoda kobieta zamierza odzyskać zaufanie gospodarzy nadszarpnięte przez poprzedniego
właściciela fermy L’espoir.
~*~
Nie ma chyba osoby na świecie,
która by nie śniła. Sny bywają różne: mniej lub bardziej realne, takie, które
znikają wraz z nadejściem nowego dnia i takie, o których latami nie potrafimy
zapomnieć. Temat snów jest niezwykle szeroki, bogaty oraz tajemniczy, wiele
osób próbuje zrozumieć ich sens oraz wpływ na nasze życie. Mogłabym wiele
napisać o moich snach, ale po pierwsze nie wypada, a po drugie, jakbym zaczęła
pisać, to pewnie wyszłaby mi z tego przynajmniej rozprawka doktorska okraszona
szczyptą dreszczy, które niewątpliwie by wywołała. Teraz czas na moje wrażenia
o Siódmym śnie autorstwa Doroty
Vinet.
Autorka stworzyła historię, w
której na pierwszy plan wysuwają się sny – stąd moje wcześniejsze wywody na ich
temat – a konkretniej siedem snów, niezwykle realnych, śniących się głównej
bohaterce, Cathy. Kobieta wraz z mężem żyje we Francji, gdzie oboje zajmują się
prowadzeniem gospodarstwa, które niestety nie ma dobrej opinii wśród
mieszkających w okolicy rolników. Cathy postanawia zmienić stosunek sąsiadów
nie tylko do farmy, ale także jej i jej męża, by móc razem „zjednoczeni” zaradzić
kryzysowi gospodarczemu. I tutaj pojawiają się sny kobiety będące kluczem do
osiągnięcia postawionego przez siebie celu.
Siódmy sen podzielony jest na osiem rozdziałów i wszystkie, z
wyjątkiem jednego, zawierają opisy tego, co przyśniło się głównej bohaterce. Są
to wyjątkowe fragmenty, ponieważ autorka potraktowała je w sposób niezwykle
realny, to znaczy stworzyła jakoby siedem krótkich opowiadań, które spokojnie
mogłyby stać się zalążkami nowych książek. Są one nawet lepsze i ciekawsze od
samej historii Cathy, która moim zdaniem była z tej całości najsłabsza, bo
monotonna. Nie wciągnęła mnie ona tak mocno, jak chociażby trzeci sen kobiety
opowiadający o młodziutkiej Rosjance, biednej nastolatce, marzącej o karierze
tanecznej w Bolszoj, czy piąty gdzie razem z Kaisą próbowała rozwikłać zagadkę
brutalnych morderstw w Szwecji. Te sny są największym plusem tej książki. Mimo
tego, że były naprawdę dobre, to nie do końca rozwikłałam ich znaczenia, to
znaczy tego, co miały one pokazać/uświadomić Cathy (z wyjątkiem ostatniego,
który jest „oczywistą oczywistością”). Niestety całości nie czytało mi się
lekko jak myślałam, że będę. Fragmenty gdzie pojawiała się „cukierkowa” bohaterka
nudziły mnie oraz wywoływały mało pozytywne emocje. Czytałam je byle jak, byle
do przodu, byle jak najszybciej dojść do tego, co mnie najbardziej intrygowało,
czyli jej snów.
Książka została napisana z
pomysłem, lecz niestety wykonanie mogło być lepsze. Jest ona niewątpliwie
przemyślana i poukładana, jednak przy niektórych snach brakowało mi wyraźnego
odniesienia do życia Cathy. Ale o tym pisałam wyżej. Jak dla mnie autorka
przesadziła trochę z opisem tego, co bohaterka robiła (wstała, ubrała się,
poszła zrobić śniadanie, zjadła, poszła oporządzić gospodarstwo, wróciła,
zaczęła robić obiad…). Zastanawiam się po tyle tego wszystkiego, można było to ująć ładniej, zgrabniej , bez powtórzeń
i „wpadania” w monotonię.
Jeśli chodzi o bohaterów: jak
możecie się domyśleć, Cathy nie była moją ulubioną bohaterką, co róż mnie
irytowała swoim spojrzeniem na świat. Takie osobowości jak ona po prostu mnie
wkurzają, mam wrażenie, jakby patrzyły ślepo przez różowe okulary i nie
dostrzegały tego, że niektóre rzeczy są nieuniknione i nic nie można na nie
poradzić. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest złe podchodzić do życia z
optymizmem, wręcz przeciwnie. Sama próbuję tak żyć, ale jestem świadoma, że nie
zawsze jest tak różowo i kolorowo. Czasem jest źle, beznadziejnie, a wmawianie,
że jest inaczej zakrawa o kłamstwo lub naiwność. A autorka, mam wrażenie,
zrobiła z niej głupią, słodką i naiwną osóbkę, która rzyga tęczą. Dosłownie.
Odważną i niewątpliwie zaradną – co się chwali, ale sprawiającą naprawdę złe
wrażenie. Dla mnie Cathy jest bardzo skomplikowaną postacią, ponieważ łączy
cechy fajne, pożądane oraz takie, przez które zaczynają mi pulsować żyły. I
jeśli mam się już czepiać (bo możliwe, że zostanę o to posądzona) to pani
Dorota przesłodziła związek głównych bohaterów. Dla urozmaicenia mogłaby wpleść
w fabułę z jakąś kłótnię o byle co, na pewno nie popsuło by całości, a jedynie
dodało trochę pikanterii. Jeśli miałabym zademonstrować książkę w postaci
wykresu to wyglądałoby to mniej więcej tak:
(prawie jak bicie serca…)
Mimo wad, jakie ma Siódmy sen, czytało mi się go naprawdę
dobrze i wbrew pozorom autorce udało się wprowadzić w historię Cathy niepowtarzalny
klimat, iskierkę tego czegoś, co będzie sprawiało, że będzie ta opowieść do
mnie powracać jak bumerang.
~*~
Życie nie zawsze pozwala nam na Realizację marzeń. [1]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
___
[1] Dorota Vinet, Siódmy
sen, Gdynia 2017 , s. 88.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).