Krzysztof Szczyciński
Deszcz padający od środka najbardziej
Ridero 2016
(ebook) s. 58
978-83-8104-194-2
Cena (empik.com): 2,86
zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 0,5 cm)
+ 52 książki
Ocena: 6/10
~*~
Trzydziestoletni Soran odbywa
trzyminutową podróż w zakamarkach swoich myśli. Zagubiony, traci
pewność rzeczywistości. Śliskie wspomnienia zaczynają mieszać przeszłość.
Płynąc na tratwie, w samym środku szarego morza, stara się odnaleźć sens
świecącego nieustannie świata.
~*~
Deszcz padający od środka najbardziej Krzysztofa Szczycińskiego to
krótka podróż po duszy bohatera – trzydziestoletniego Sorana, gdzie jawa miesza
się z rzeczywistością. To cieniutka książeczka, a raczej opowiadanie, które
(muszę to zaznaczyć) nie do każdego czytelnika trafi, ponieważ napisane jest w
formie marzenia sennego, i trudno znaleźć w nim typowo rozwijającej się akcji
(która ma m. in. trzymać czytelnika w napięciu). Jak wspomniałam, jest to podróż
porównywalna do płynięcia łodzią po spokojnej rzece, w trakcie której możemy nie
tylko podziwiać otaczające nas widoki, ale także przyjrzeć się ich detalom.
Niektórzy czytelnicy mogą uznać ją za jeden niezrozumiały bełkot, a inni się po
prostu nią zachwycą. A gdzie ja w tym wszystkim siedzę? Na pewno bliżej mi do
tych osób, którym to krótkie opowiadanie się spodobało i zrobiło dobre
wrażenie.
O czym jest Deszcz padający od środka najbardziej? Przede wszystkim o życiu, o
tym, jak bardzo jest ono skomplikowane, o przypadkach zmieniających nasze podejście
do niego, o nieustannym poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące nas pytania (np.
co by było, gdyby…?) i przede wszystkim o odnajdywaniu się w nowych, czasami
trudnych i skomplikowanych sytuacjach.
Tego typu historie wymagają od
czytelnika innego podejścia, może nawet bardziej wymagającego niż przy „typowo”
napisanych książkach. W tym przypadku musiałam przestawić się, to znaczy nie
skupiać się na typowych elementach składających się na całość historii (bohaterach,
akcji, oraz pomysłowości na fabułę), ale na tym, czy autorowi udało się być
wiernym konwencji literackiej, przy pomocy której postanowił stworzyć świat
Sorana, czy ona na mnie oddziałuje, czy wzbudziła moje zainteresowanie, czy
udało mi się wniknąć w świadomość bohatera i czy nadążyłam za jego tokiem
myślenia. Na szczęście wszystkie te „postulaty” Deszcz… spełnił, chociaż czasami miałam problemy z „załapaniem”
tego, o czym Soran opowiada. Jednak to nie wpłynęło w jakimś dużym stopniu na
moją ocenę tego opowiadania.
Jeśli chodzi o styl, to mogę go
(chociaż w małym stopniu) porównać do tego, jaki zastosował w swoim debiucie
Mariusz Surmacz (Między światami,
Novae Res 2014 – moja recenzja). Krzysztof Szczyciński posługuje się niezwykle
poetyckim językiem, który jest równie wymagający, co (w moim przypadku) przyjemny
w odbiorze. Na dłuższą metę taki styl może dosyć mocno zmęczyć czytelnika, bo
przy tego typu tytułach nie można wyłączyć myślenia, w przeciwnym wypadku
szybko można się w tym odrealnionym świecie zgubić.
Krzysztof Szczyciński swoim
dziełem odrywa czytelnika od rzeczywistości i prowadzi za rękę po zakamarkach i
tajemnicach duszy bohatera. Tak jak wspomniałam wcześniej, nie jest to lektura
dla każdego i nie każdy zrozumie sens tego, czym autor chciał się z czytelnikami
podzielić. Deszcz… to debiut, który
moim zdaniem jest całkiem udany, ale obawiam się, że przez szersze grono nie
zostanie on doceniony. Jestem ciekawa jaką kolejną historię autor zaproponuje
swoim czytelnikom, oby nie przestawał pisać, bo z pewnością ma talent, tylko
wymaga on jeszcze szlifowania.
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję ślicznie autorowi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).