Witajcie kochani!
I kolejny Salon Ciekawej Książki za mną. W tym roku (na szczęście) bez
przeziębienia mogłam uczestniczyć w tym łódzkim święcie książek, które odbyło
się w miniony weekend, czyli 18-20
listopada. Na Salon wybrałam się w sobotę, i niestety pogoda nie dopisała,
lecz szczęśliwi ci, którzy postanowili w niedzielę odwiedzić targi książki, bo pogoda
okazała się być zdecydowanie łaskawsza. Jak co roku miały one miejsce w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi,
przy ul. Piotrkowskiej 282, w tak zwanej Białej
Fabryce Ludwika Geyera.
W tym roku organizatorzy także
zadbali o to, by zwiedzający mogli bez problemu dotrzeć na Salon, wielkie
plakaty (m. in.) na bramie informowały gdzie należy się kierować. I podobnie
jak w zeszłym roku, po wejściu do budynku przywitały mnie pierwsze stoiska
książkowe. Był to niezwykle miły widok, aczkolwiek pisałam o tym w relacji z V
Salonu (odsyłam zainteresowanych tutaj), że nie do końca jestem pewna, czy to
dobry pomysł ustawiać stoiska przy wejściu, gdzie kolokwialnie mówiąc hula
zimno i wiatr. Co tu ukrywać, to raczej nie są dobre warunki dla zachowania
zdrowia, ale co by nie było, widok tylu książek na wstępie robi dobre wrażenie.
Po tzw. „rozpłaszczeniu się”
udałam się do kasy, w celu odebrania wejściówki na Salon i tu pojawia się
kolejne miłe zaskoczenie. Bardzo przesympatyczne Panie wręczyły mi, oprócz wspomnianej
wejściówki, materiały informacyjne dotyczące VI Salonu Ciekawej Książki czyli:
program, zakładkę promującą SCK, gazetę Twój
Kurier Regionalny oraz – nowość – plan targów, który niewątpliwie ułatwiał
poruszanie się po nich. Z tego wszystkiego chyba najbardziej pozytywną rzeczą
był ów plan, niestety nie przypominam sobie (nie pamiętam), aby w poprzednich
latach było coś takiego (może było a nie dostałam // dopatrzyłam się?).
źródło: Dom Literatury |
Na terenie targów można było „spotkać”
urny, na których znajdował się program X Festiwalu Puls Literatury w Łodzi (3-15 grudnia 2016 – Dom Literatury, ul. Roosevelta 17) oraz karty do głosowania w Łódzkiej Nagrodzie Literackiej im. Juliana
Tuwima, która po raz czwarty zostanie wręczona polskiemu pisarzowi lub
pisarce za twórczość literacką o m. in. wysokich walorach artystycznych.
Zwróciłam na to uwagę tylko „dzięki” krzykliwej grafice na materiałach
promocyjnych, która po prostu przyciągnęła mój wzrok.
Zwiedzanie parteru postanowiłam
sobie zostawić na koniec, kiedy będę już się zbierała do wyjścia.
Na pierwszym piętrze przywitało
mnie stoisko Przygotowalni, na
którym można było kupić m. in. książkę Wirusy,
która w bardzo przyjemny i prosty sposób pokazuje dzieciom co się dzieje z ich
organizmem, kiedy atakują tytułowe wirusy. Do książki powstały gadżety
promocyjne (koszulki, torby, maskotki), które sprawiły, że zwróciłam na to
stoisko uwagę. Było naprawdę malownicze :)
Czyż wirus świnki nie jest
uroczy?
Kolejny przystanek był
tradycyjnie przy Naszej Księgarni, lecz w
tym roku (podobnie jak w poprzednim) nic mnie nie zainteresowało do kupna. Chwilę
„zadumy” miałam przy kolorowankach Johanny Basford ponieważ jestem
zauroczona jej twórczością, jednak nie zdecydowałam się za ich zakup, ponieważ
jeszcze nie skończyłam Tajemnego ogrodu, który nabyłam w zeszłym roku (chyba?) i czeka na moją „wenę”
(obawiam się, że się jeszcze przez dłuższy czas nie doczeka…).
W tym roku na Salonie po dłuższej
nieobecności powróciło wydawnictwo Dreams,
na którym kupiłam pierwszą książkę – Dopóki śpiewa słowik Antoni Michaelis (za całe 10 zł). Mam nadzieję, że za rok
również pojawi się w Łodzi ;). Okładki książek mają obłędne…
Kolejne stoisko które
przyciągnęło moją uwagę było stoisko Szarfa,
na którym można było kupić zakładki do książek robione z nici i tkanin. Z tego
co pamiętam, to w poprzednich latach też się „wystawiali” i nawet cieszyli się
dużym zainteresowaniem. Oczywiście pierdoła nie zapytałam się ile kosztują
(cała ja)…
Drugą książkę kupiłam na stoisku
wydawnictwa Muza/Akurat, a było nią Troje Sarah Lotz (także za całe 10 zł).
Oczywiście, podobnie jak w Krakowie (zainteresowanych odsyłam tutaj) moją uwagę przyciągnęła torba z cytatem z
książki Pochłaniacz Katarzyny Bondy
(trzeba przyznać, że są fajne!).
Troszkę rozczarowało mnie stoisko
wydawnictwa Feeria, było małe, umiejscowione
na samym, szarym końcu pierwszego piętra i prawie niewidoczne, a ceny były mało
atrakcyjne, jak na targi książki.
Następny przystanek zrobiłam przy
AleArte, gdzie można było kupić
m. in. oryginalne podpórki do książek (koty były zabójcze…).
AleArte zamykało pierwsze piętro.
Na drugim przywitało mnie dosyć duże stoisko wydawnictwa Czarna Owca, które miało bardzo duży wybór książek po 10 zł. Mnie
jednak nic nie skusiło ;)…
W sumie myślałam nad książką
Josteina Gaardera – Zamek w Pirenejach,
ale ostatecznie odpuściłam sobie ten zakup. Za to na stoisku Sonia Draga vis-a-vis Czarnej Owcy (tradycyjnie)
wygrzebałam ze sławnych koszy (zdjęcie ich możecie zobaczyć tutaj) Niesamowitą moc kolorów Jeana-Gabriela Causse’a. Książka mnie zaintrygowała
(w końcu jestem artystą-plastykiem), niby mam jako-takie pojęcie o znaczeniu
kolorów, lecz wypadałoby poszerzyć wiedzę na ten temat. Mam przeczucie, że
tytuł Causse’a mi w tym pomoże (obym się nie pomyliła…).
Dużym rozczarowaniem okazało się
dla mnie stoisko Prószyńskiego i S-ka,
na którym planowałam kupić Sekretne życie CeeCee Wilkes Diane Chamberlain. Było ono połączone z Wielką Literą,
Boszem, Karakterami, wydawnictwem Czarnym oraz wydawnictwem Marginesy. Nawet
nie chodzi o to, że było „połączone”, tylko fakt, że było skromne (w porównaniu
do tego, co widziałam na Warszawskich Targach Książki oraz Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie)
i główną rolę „odgrywały” powieści Katarzyny Puzyńskiej, która w niedzielę
podpisywała swoje książki. Odeszłam od tego stoiska przygnębiona, by dotrzeć do
Wydawnictwa Literackiego, które
także było skromne (jak na swoje możliwości). Za to mocno zaskoczyło mnie to,
co zobaczyłam na stoisku Ambos (Rynek
Łódzki)…
Stoisko wydawnictwa Znak, podobnie jak Sonia
Draga, miało wystawioną swoją „sławetną” walizkę z książkami po 10 zł. W
zeszłym roku nic w nim ciekawego nie znalazłam, jednak teraz i owszem! Kupiłam
tam Bajki, które zdarzyły się naprawdę Anny
Moczulskiej oraz (nie z walizki) Kiedy odszedłeś Jojo Moyes za 28 zł.
Na Salonie pojawił się także
uroczy Kocur Bury…
II piętro targów „zamykał” Salonik Antykwaryczny, który swoje
stoiska miał nie tylko na tym piętrze, ale również na parterze, gdzie kupiłam 3 książki: Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu Anny McPartlin za 15 zł, Zielona sukienka Małgorzaty Szumskiej za
10 zł oraz Róża Sewastopola Katharine
MacMahon za 5 zł.
Po obejrzeniu I i II piętra
poszłam z towarzystwem na III, gdzie oprócz trzech stref warsztatowych,
bookcrossingu oraz strefy gier planszowych była kawiarnia, która była naszym
celem „podróży”. Mam kilka uwag odnośnie kawiarni:
- to nie była kawiarnia, tylko
skromne stoisko, na którym można było kupić strasznie drogi napój (8 zł za mały
kubek latte macchiato…) oraz coś do zjedzenia (kanapka/ciasto). Powinna być
trochę większa i…
- jeden pracownik w kawiarni to
zdecydowanie za mało! Strasznie długo czekało się w kolejce, jestem pełna
podziwu dla pana, który sam „ogarniał” sytuację. Przynajmniej jak ja byłam, to
był tylko jeden pracownik, nie wiem, czy później i w niedzielę ktoś do tego
pana doszedł.
- strasznie mała ilość miejsc
siedzących w miejscu „kawiarnianym”. Musieliśmy „kraść” krzesełka ze stref
warsztatowych/gier planszowych, bo nie było gdzie usiąść.
Poza tym nie mam większych uwag
jeśli chodzi o tę część targów.
Po odpoczynku przy kawie/herbacie
i obejrzeniu naszych zdobyczy (i wyrażeniu swoich uwag na temat książek oraz
chęci kupienia tego, co miał ktoś inny) ponownie obeszłam z moją ekipą wszystkie
piętra. I jak było do przewidzenia nasze targowe zdobycze się powiększyły o
kolejne tytuły. Ja kupiłam na parterze na stoisku Saloniku Antykwarycznego
wcześniej wspomniane 3 książki.
źródło: Mit Książki |
Na parterze, oprócz Saloniku,
były także dwa inne antykwariaty – sklep Komiksowy, Mit Książki oraz
stoisko wydawnictwa Publicat oraz
stoisko wydawnictwa Omedia – Bajki grajki.
I tak wyglądał tegoroczny Salon
Ciekawej Książki. Spokojnie mogę go uznać za udany (mimo kilku wydawniczych rozczarowań
i minusów związanych z kawiarnią). Kupiłam 8
(!!!) książek, co chyba bardzo
dobrze świadczy o tych targach książki. Jeśli chodzi o spotkania autorskie, to
nie uczestniczyłam w nich, bo żadne mnie nie zainteresowało i trudno mi się
wypowiadać na ich temat. Za to wyjątkowo dużo zebrałam materiałów promocyjnych od wydawnictw i antykwariatów (Antykwariat Mit miał cudowne zakładki ♥)
Czy ten salon był
lepszy od poprzedniego? Wydaje mi się, że tak (wystarczy spojrzeć na ilość
kupionych przeze mnie tytułów…), mam nadzieję, że w przyszłym roku Salon będzie
przygotowany na równie wysokim (jak na Łódź…) poziomie jak w tym roku (oby był
lepszy!). Marzy mi się, aby Salon Ciekawej Książki był równie prestiżowy jak te
targi, które organizowane są w Warszawie oraz Krakowie, ale zanim to nastąpi
musi jeszcze trochę czasu upłynąć.
Poprzednie edycje:
♦
V Salon Ciekawej Książki – relacja
♦ IV
Salon Ciekawej Książki – relacja
♦ III
Salon Ciekawej Książki – relacja
♦ II
Salon Ciekawej Książki – relacja
♦ I
Salon Ciekawej Książki - relacja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).