Łabędzi śpiew
Księga I
(Swan song)
tł. Maria
Grabska-Ryńska
Papierowy Księżyc
2013
s. 517
978-83-61386-34-6
Cena: 41,90 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 3,7 cm )
+ 52 książki
Ocena: 9/10
~*~
W odpowiedzi na bezprecedensowo
wrogi atak rząd decyduje się użyć broni atomowej. Ameryka, jaką znaliśmy,
przestaje istnieć. Teraz wszyscy, od prezydenta USA po nowojorskich bezdomnych,
będą walczyć o pozostanie przy życiu.
Na pustyni rządzonej przez strach i agresję, zaludnionej przez potwory i samozwańcze armie, każdy z tych, którzy przeżyli Apokalipsę, zostanie uczestnikiem ostatniej bitwy między dobrem a złem - bitwy która zadecyduje o losach ludzkości.
Siostra, która w gruzach Manhattanu znajduje dziwny szklany artefakt, będący katalizatorem przemian… Joshua Hutchins, były zapaśnik, który chroni się przed opadem promieniotwórczym na stacji benzynowej w Nebrasce… I ona, dziewczynka obdarzona szczególnym darem, która wędruje wraz z Joshem do miasta w Missouri, gdzie zacznie uzdrawiać.
Lecz przedwieczna moc, która zniszczyła Ziemię, wciąż zaciąga rekrutów do swej nieznużonej armii. Nie zawaha się sięgnąć po uzdrowicielkę…
~*~
Wizja zagłady ludzkości coraz bardziej
przybliża się i zaczyna być jeszcze bardziej realna niż wcześniej. Codziennie
zło i choroby atakują niewinnych, pozostawiając po sobie zgliszcza. Dopóki nie
dotykają one nas, naszych bliskich i przyjaciół nie zaprzątamy sobie nimi głowy.
Owszem, współczujemy pokrzywdzonym, ale… Właśnie. Ale na szczęście nas to nie
dotyczy – myślimy sobie w duchu. Cóż, to brutalna prawda, którą wiele osób niestety
nosi w sercu.
Pierwsza część Łabędziego śpiewu jest o złu, które przyniosło ze sobą tragiczne w
skutkach konsekwencje – przede wszystkim ból, ale także nadzieję wskazującą
drogę ku równowadze i „normalnej” przyszłości. Historia ukazuje początki
dosłownego piekła na ziemi. Składa się ona z kilku punktów widzenia, z
poszczególnych bytów, które po wybuchu wszelkiego rodzaju bomb, powoli łączą się
w grupy. Każda z nich zaczyna walkę nie tylko ze swoimi słabościami i ukrytym
złem, lecz także o swoją przyszłość. Dla niektórych bohaterów droga ta niestety
szybko się skończy, a dla innych trwać będzie nadal.
McCammon na (swoje) szczęście nie zawiódł
mnie. Po fenomenalnych Magicznych latach (Papierowy
Księżyc 2012) autor znów hipnotyzuje wykreowaną przed siebie fabułą. Początkowo
czytelnik może poczuć zagubienie, lecz wraz z rozwojem zdarzeń powoli oswaja
się z panującymi tam realiami. McCammon w bardzo realistyczny sposób ukazuje
świat po wojnie atomowej – ognisto-brunatny krajobraz bez słońca, bez
błękitnego nieba i głębokiej zieleni. Zamiast tych dobrze znanych nam elementów
bohaterom towarzyszy wieczny kurz, pył, gruz, wypalona ziemia, czarny deszcz i…
nadzieja. Tak, siła, która pcha bohaterów do przodu. Ku przyszłości.
Bohaterowie, podobnie jak w Magicznych latach są bardzo różnorodni,
a co za tym idzie także niezwykle żywi. Dodatkowo w Łabędzim śpiewie autor ukazał studium ludzkiej psychiki, przede
wszystkim pokazał to w jaki sposób ludzie radzą sobie w skrajnych sytuacjach.
Ponad to jak na talerzu podaje nam wachlarz ludzkich emocji i masek, które nieświadomie
postaci zakładają na siebie, a wszystko po to, by przetrwać. Pod tym względem
jest to niezwykle bogata powieść. Dzięki temu wszystkiemu bohaterowie nabierają
dynamizmu i nie sposób się przy nich nudzić. Podobnie jest z fabułą. Można
powiedzieć, że zachowała ona umiar jeśli chodzi o ilość i jakość zdarzeń. Nie
są one zbyt gwałtowne, ale także nie ciągną się w nieskończoność. Jest po
prostu idealnie wyśrodkowana. Owszem, trzeba być także przygotowanym na
bardziej brutalne i odrzucające momenty. W końcu to historia o przetrwaniu.
Łabędzi
śpiew czytało mi się przyjemnie, styl nie różni się zbytnio od tego, do
którego przyzwyczaił mnie McCammon w wymienionym wcześniej tytule. Język jest niezwykle
plastyczny i prosty w odbiorze, nie sposób go nie zrozumieć. Ponad to, mimo
zawartego realizmu, nad historią unosi się iście magiczny klimat, niekiedy
przerażający, ale jednak magiczny, który zdecydowanie wyróżnia ją spośród
innych książek. Jeszcze jedna taka powieść McCammona, a nazwę go iluzjonistą.
Jestem jego stylem po prostu zauroczona.
Ogólnie rzecz ujmując jest to kolejne
niezwykle dzieło McCammona, które mnie po prostu zahipnotyzowało. Umiejętnie
połączył elementy realistyczne z tymi magicznymi, dzięki temu nad książką unosi
się niepowtarzalny klimat. Autor w Łabędzim
śpiewie ukazał po prostu świat, jaki wkrótce może nadejść. Uwierzcie mi,
nie chcecie takiego świata, jaki wykreował McCammon.
~*~
[…] czasem fantazja jest
jedyną kryjówką, w której można się schronić. [1]
Ludzie widzą to, co chcą
ujrzeć, i słyszą to, co chcą usłyszeć. [2]
[…] każdy ma dwie twarze,
dziecko. Tę widoczną i tę, którą ukrywa w środku. Świat widzi to, co ma na
zewnątrz, ale to właśnie wewnętrzna twarz świadczy o tym, jaka jesteś naprawdę.
Gdyby dało się je przenicować od razu byłoby wiadomo kto ile jest wart. […]
Czasem przez ułamek sekundy, nie więcej, można ujrzeć prawdziwą twarz
człowieka. Jeśli trafi się na odpowiedni moment i jeśli bardzo uważnie się
patrzy. […] O, widywałam już pięknych ludzi, którzy wewnątrz byli potworami.
Widziałam też brzydali […], w których oczach płonął zaiste niebiański blask. Gdyby
człowiek ujrzał jacy są naprawdę ich uroda powaliłaby go na kolana. [3]
Za możliwość
lektury, dziękuję ślicznie wydawnictwu Papierowy Księżyc
___
[1] McCAMMON R.: Łabędzi śpiew. Księga I. Słupsk: Papierowy Księżyc 2013, s. 198.
[2] Tamże, s. 285.
[3] Tamże, s. 406.
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale jak najprędzej muszę to zmienić!
OdpowiedzUsuńKsiążki nie znam, ale widzę, że muszę nadrobić zaległości:)
OdpowiedzUsuńOstatnio szukałam jej w bibliotece, niestety kolejka jest ogromna...
OdpowiedzUsuńLubię opowieści o apokalipsie, więc jakiś czas temu kupiłam tę książkę. Liczę, że również się na niej nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńMuszę, po prostu MUSZĘ sięgnąć po tę książkę. Będę próbowała ją zdobyć na wszystkie sposoby, bo zarówno opis, jak i opinie (w tym Twoja) po prostu wołają do mnie, że to tekst dla mnie.
OdpowiedzUsuńJejku, koniecznie muszę przeczytać tę książkę! :) Moje klimaty, czuję, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńNo i jak tu nie przeczytać tej książki? Musze ją zdobyć - szkoda, że w dwóch tomach, więcej kasy trzeba wydać. Ale widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie brzmi całość. Chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńCzekałam na jakąś recenzję, która zachęci mnie do przeczytania tej pozycji w pierwszej kolejności. Bo już od jakiegoś czasu czeka seria sobie dumnie na półce. Więc nie zwlekam i zabieram się za nią!
OdpowiedzUsuńJedno słowo - REWELACJA :)
OdpowiedzUsuńJuż jakiś czas temu miałam przeczytać Magiczne lata... Teraz ta powieść Generalnie moja tematyka, więc nie wiem dlaczego zwlekam. Świetny cytat z tą fantazja, rzeczywiście chroni przed rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńNiespodziewałam się takiej fabuły po tym tytule, ale miło się zaskoczyłam i bardzo chętnie ją przeczytam, muszę tylko dopaść ją w bibliotece :D
OdpowiedzUsuńTak mi się kojarzyło nazwisko autora i teraz już wiem, że to przez "Magiczne lata", o których wspomniałaś. Od dawna chcę je przeczytać, może wreszcie mi się uda, skoro i inne powieści pisarza są warte uwagi. Szczególnie zachęca mnie, że chcesz nazwać McCammona iluzjonistą - zawsze bardzo lubiłam iluzjonistów :D
OdpowiedzUsuńAle kusisz! mam na nią ogromną ochotę ;)
OdpowiedzUsuń