Dziewczyna, która pływała z delfinami
(La mujer que buceó dentro del
corazón del
mundo)
tł. Małgorzata Moś
Znak, 2011
s. 231
978-83-240-1766-9
Cena: 29,90 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+1,3 cm )
+ 52 książki
+ Z półki
Ocena: 7/10
~*~
Poznajcie Karen, niezwykłą
dziewczynę, która zaskakuje wszystkich oryginalnym spojrzeniem na świat. Karen
przez wiele lat nic nie mówi, nie czyta, chodzi własnymi drogami. Nie wiem, co
to znaczy smutek, radość czy miłość. Dla wielu jest „dzikim dzieckiem”, które
najlepiej się czuje, nurkując z delfinami. Aby żyć wśród ludzi, musi jednak
nauczyć się najtrudniejszego – kochać.
Sabina Berman stworzyła
kobiecą wersję Forresta Gumpa, lekką i zabawną opowieść, równie zaskakującą jak
„pudełko czekoladek”. Przekonaj się, jak wiele może się zmienić, gdy
pozostajemy wierni sobie. Kiedy zdanie innych przestaje mieć znaczenie. Kiedy
sami wiemy, co jest dla nas najważniejsze.
~*~
Dziewczyna,
która pływała z delfinami zauroczyła mnie swoją okładką i opisem od
wydawcy. Jednakże na swoją kolej musiała czekać prawie (jeśli nie ponad) dwa
lata…
Karen nie jest zwyczajną
dziewczynką. Cierpli na autyzm i przez to jej pierwsze lata życia nie były
usłane różami. Przełom nastąpił, gdy na drodze jej życia pojawił się ktoś, kto
postanowił nie tylko się nią zająć, ale pokazać jej świat i otaczających ją
ludzi. Wyróżniająca się na tle innych Karen najlepiej czuła się sama w
otoczeniu przyrody. Dziecko natury właśnie
tam odnajdywała spokój i mogła się w pełni poświęcić temu, co najważniejsze –
istnieniu…
Dziewczyna…
opowiada na pozór prostą historię, ale wcale nią nie jest. Główną bohaterkę
poznajemy dzięki niej samej, ponieważ jednocześnie spełnia rolę narratorki tej
historii. Pierwsze, jak i późniejsze wydarzenia pokazują, że Karen jest trudnym
dzieckiem, szczególnie przy wychowaniu. Niekiedy całkiem banalne problemy dla
nas, dla dziewczynki okazują się katastrofami, a te z kolei dla nas, dla Karen
bywają nieistotne. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak i czym
objawia się autyzm. Dzięki Sabinie Berman wiem, że rodzice posiadający dziecko
z tą wadą genetyczną moją naprawdę duże wyzwanie przed sobą. Przede wszystkim
muszą mu pomóc zrozumieć otaczający go świat. Karen niestety mogła liczyć tylko
na ciotkę Isabelle. Książka ta pokazuje także, że takie dzieci mają szansę na
normalne życie.
Bardzo spodobał mi się nadmorski klimat,
który wykreowała autorka. Razem z wybuchowym (na początku) charakterem Karen
tworzy on naprawdę świetną równowagę pomiędzy szaleństwem i niezrozumieniem, a
spokojem i ukojeniem. A panujący aktualnie wakacyjny okres dodatkowo nadaje tej
historii niesamowitą głębię, aż chce się z bohaterką wskoczyć w strój do
nurkowania i zanurzyć w spokojnej, błękitno-turkusowej toni oraz poczuć pod
stopami gorący piasek. Zgadzam się w 100 % ze stwierdzeniem wydawcy, Dziewczyna… uwalnia człowieka od
wszystkich złych emocji, a ponad to pozwala się także przy jej lekturze
zrelaksować.
Autorka wykreowała naprawdę ciekawych,
lecz mało przyciągających bohaterów. Najciekawszą z nich wszystkich i jednocześnie
najtrudniejszą (do wykreowania) okazała się sama Karen. Wnikamy i przepadamy w
jej świecie, dla „normalnych” ludzi niekiedy niezrozumiałego.
Dziewczyna…
mimo wszystko okazała się bardzo optymistyczną lekturą, przy której czytelnik
nie powinien się nudzić. Autorka w ciekawy i psychologiczny sposób ukazała to,
co dla „zwykłego” człowieka jest nieosiągalne. Przeniosła nas także w ciepłe
rejony Meksyku, w którym czas nie gra roli – do miejsca nieskażonego
cywilizacją.
Niestety nie znam się na języku hiszpańskim,
ale polski tytuł jakoś nie za bardzo mi pasuje do treści książki. Karen nie do
końca pływała z delfinami. Ona swoje serce dziecka oddala tuńczykom i to one
grają tu główną rolę. Delfiny się od czasu do czasu przewijają, ale tak
naprawdę to historia ta jest o Karen i jej tuńczykach. Może wybrano taki tytuł,
bo może brzmi lepiej niż Dziewczyna,
która pływała z tuńczykami.
~*~
Ona uważa, że słowa to
rzeczy, które istnieją, Ja natomiast wiem, że to tylko zlepki dźwięków bo
rzeczy, które istnieją, nie potrzebują słów, żeby istnieć. [1]
Świat ludzi standardowych:
bańka, w której widzi i słyszy się tylko to, co ludzkie, ma znaczenie, a wszystko
inne to zaledwie krajobraz, towar albo pożywienie. [2]
Czyż śmierć sama w sobie nie
jest czymś okrutnym? [3]
Jedyną pewną rzeczą w życiu
jest śmierć. [4]
Ale przychodzimy na świat,
który jest już stary. Pełen rzeczy i spraw po naszych rodzicach. I rodzicach
rodziców naszych rodziców.
Przychodzimy na ten świat pełen
starych gratów. Wytartych słów. Wyświechtanych zdań. Zużytych zwyczajów. Już
dawno przeżytych sposobów na życie. [5]
Najbardziej niepokojące w
rzeczywistości jest to, że nic nie jest napisane czarno na białym, nic nie jest
pewne, wszystko może się zdarzyć albo i nie. [6]
___
[1] BERMAN S.: Dziewczyna, która pływała z delfinami.
Kraków: Znak 2011, s. 18.
[2] Tamże, s. 31.
[3] Tamże, s. 41.
[4] Tamże, s. 133.
[5] Tamże, s. 193.
[6] Tamże, s. 201.
Książkę mam w planach już chyba od roku, ale jeszcze nie miałem okazji jej przeczytać:)
OdpowiedzUsuńTytuł, niezbyt zachęcający do przeczytania, lecz po Twojej recenzji widzę, że to dość ciekawa lektura:)
OdpowiedzUsuńNie jestem mistrzem w hiszpańskim, ale coś tam wiem i tytuł brzmi mniej więcej "Dziewczyna, która nurkowała w sercu świata" :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście autorka musiała się napracować, żeby wykreować narratorkę cierpiącą na autyzm, co innego obserwować takich bohaterów z boku, a co innego wcielić się w nich
Obecnie szukam lekkich lektur, ale tytuł zapisuję na później.
OdpowiedzUsuńKsiążka z uroczym klimatem - takim spokojnym, innym, niż we wszystkich książkach, które czytałam. Bardzo mi się podobała i na długo zapadła mi w pamięć :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że tłumaczenie niefortunne. LittleAngel zaproponowała odpowiadający temu tytuł, z tym, że ja zamieniłabym dziewczynę na kobietę. W każdym razie książka wydaje się interesująca i pamiętam, że swego czasu sporo osób o niej pisało.
OdpowiedzUsuń