21 kwietnia 2014

MARR Melissa - "Opiekunka grobów"

Melissa Marr
Opiekunka grobów
(Graveminder)

tł. Monika Orłowska

Replika, 2013
s. 315
978-83-7674-221-3
Cena: 34,90 zł

Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,2 cm)
+ 52 książki

Ocena: 6/10

~*~

W niezwykle spokojnym miasteczku Claysville dochodzi do brutalnego morderstwa. Maylene Barrow, kobieta pielęgnująca wszystkie cmentarze w mieście, zostaje znaleziona we własnej kuchni w kałuży krwi. Ale szeryf nie przeprowadza śledztwa. 
    
Do Claysville przybywa Rebeka, przybrana wnuczka Maylene. Z lotniska odbiera ją Byron, syn przedsiębiorcy pogrzebowego, zakochany w niej bez pamięci. Obydwoje mają za sobą osiem lat życia poza miasteczkiem, unikania siebie i rozmów o wzajemnej miłości, obydwoje też odczuwają niezrozumiałą ulgę, wkraczając w granice Claysville. 

Wydarzenia przyspieszają, zdarzają się kolejne brutalne napaści, a Rebeka i Byron zaczynają odkrywać, że ich miasteczko rządzone jest w myśl dość niezwykłych zasad. Dowiadują się też, że dziedzicznie przypadają im obojgu bardzo ważne funkcje, zapisane w dziwacznym kontrakcie sprzed 300 lat. Ona musi przejąć po zmarłej babci funkcję Opiekunki Grobów, a on - po ojcu - rolę Grabarza i jej opiekuna. Spokój i bezpieczeństwo Claysville zależą od tego, czy ta para wypełni swe role starannie.

Opiekunka Grobów to romantyczny horror albo romans z elementami grozy w tle. Para głównych bohaterów musi odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie: czy kochają się, bo tak za nich ustalono, czy też ich miłość jest autentyczna i pomoże im w misji utrzymania ładu w świecie zmarłych. 

~*~

Śmierć jest nieunikniona i dosięgnie każdego z nas. Nie myślimy o niej, dopóki nie zapuka do drzwi kogoś, kogo się znało i kochało. A gdy już przyjdzie, zostawia po sobie pustkę, ból i łzy. A jak odbierają ją ci, po których ona przychodzi? Na to pytanie odpowiemy w momencie, gdy nadejdzie nasza kolej…

W żyłach Rebeki nie płynie krew Barrow’ów, lecz to ona została wybrana na kolejną Opiekunkę grobów. Niczego nieświadoma dziewczyna musi nie tylko pozbierać się po śmierci ukochanej osoby, ale także odnaleźć się w nowej roli, w której śmierć staje się nieodzowną towarzyszką życia. By wypełnić obowiązki Opiekunki grobów często zmuszona jest balansować na granicy dwóch światów – żywych i umarłych. Ten ostatni coraz bardziej ją przyciąga i kusi, lecz bez swojego grabarza nie może do niego wejść. Tylko on jest w stanie powstrzymać opiekunkę przed pokusą tego barwnego oraz intrygującego świata i sprowadzić ją powrotem do domu – świata żywych. Jak w tych rolach odnajdzie się Rebeka i Byron? Dowiecie się tego z Opiekunki grobów.

Za lekturę Opiekunki grobów zabrałam się z wielkim entuzjazmem, ponieważ autorka daje czytelnikom coś nowego – postać, która jest nie tylko mostem pomiędzy życiem a śmiercią, ale także pomaga zmarłym przejść na drugą stronę i zaznać upragnionego spokoju. Cała ta moja fascynacja tym tematem zaczęła się w zeszłym roku za sprawą serialu, który emitowany był we wakacje. Chodzi mi tu o „Zaklinacza dusz”, a w rolę medium wcieliła się niezastąpiona Jennifer Love Hewitt. Zadaniem jej było, podobnie jak Opiekunki grobów pomaganie zmarłym w odnalezieniu spokoju. Serial okazał się rewelacyjny i wkrótce stał się jednym z moich ulubionych. W momencie, gdy rzuciła mi się w oczy Opiekunka grobów wiedziałam, że muszę do niej zajrzeć, bo inaczej po prostu umrę i żadne medium, czy opiekunka grobów by mi nie pomogła…

Bez obwijania w bawełnę, jest to (nie)typowy paranormal romance (PR), tylko zamiast wampirów, wilkołaków i innych stworów są ludzie oraz zmarli. Szczerze powiedziawszy liczyłam na historię zbliżoną do „Zaklinacza dusz”, rozluźniającą, balansującą na granicy życia i śmierci oraz przepełnioną magią lekturę. Niestety otrzymałam banalną opowieść o bohaterce, która nie potrafi przyznać się do tego, co czuje, sierotkę obwiniającą się za nieszczęścia w rodzinie i zachowującą się na trzynasto-czternastolatkę (a nie jak młodego dorosłego, [SPOILER] tzn. jak na dwudziestokilkulatkę [KONIEC]). Najbardziej irytowało mnie jej zachowanie, a niestety młody grabarz także dolewał oliwy do ognia (może trochę w mniejszym stopniu, ale jednak). Powiedzcie, ile razy można nawijać o jednym i tym samym? Jak udowadnia nam autorka – na okrągło, chociaż jego bezwzględność jest sto razy lepsza od tego niezdecydowania Rebeki. Pozostali bohaterowie mogą być. Pan S. vel. Charlie jak dla mnie, okazał się zbyt: czarujący, szarmancki, bohaterski, grzeczny i miły. Maylene i William to typowi opiekunowie przygotowujący swoich następców. Bardzo rozrzewnił mnie William, szczególnie jego uczucie do swojej opiekunki oraz do syna. Ogólnie rzecz ujmując postaci nie są mocną stroną książki…

W fabule także mi czegoś zabrakło, takiego dosłownego balansu między życiem a śmiercią. Akcja niestety nie trzyma w napięciu, jest przewidywalna, nie ma niespodziewanych  zwrotów, lecz na swój sposób okazała się wciągającą lekturą. Zgadzam się tutaj ze słowami mojej przyjaciółki – „takie zwyczajne, wciągające czytadło dla zabicia czasu”. Niczego konkretnego (niestety) nie wnosi do życia czytelnika, a szkoda. Mam wrażenie, że autorka nie wykorzystała potencjału, który unosi się nad tym tematem.

Trochę mi szkoda Opiekunki grobów, bo zapowiadała się na niezapomnianą, bardzo wciągającą i momentami mistyczną lekturę. Autorka po prostu sknociła tę książkę, przede wszystkim przyczyniło się do tego niedojrzałe zachowanie bohaterów oraz przewidywalna fabuła. Pomysł był świetny, lecz wykonanie okazało się słabe. Naczytałam się już wielu PR-ów i teraz staram się sięgać po takie, które swoją treścią i rozwojem wypadków mogą mnie mocno zaskoczyć. Bardzo liczyłam na Opiekunkę grobów, ale niestety się przeliczyłam. To jest tego typu rozczarowanie, które wywołuje ból w sercu. Pomysł niewykorzystany, brak klimatu, bohaterowie bezpłciowi… [SPOILER] Szalenie spodobała mi się wizja świata umarłych, to pomieszanie epok, ale niestety ten jeden element nie zrekompensował mi pozostałych niedociągnięć [KONIEC]. A mogło być tak pięknie…

~*~

Siła polega częściowo na tym, by wiedzieć, kiedy należy ukrywać swoje słabości, a kiedy się do nich przyznawać [...] Światu pokazuj się wyłącznie z podniesioną głową. [1]

Kochać kogoś oznacza przyznawać, że ma dobre, i złe strony. [2]

W pewnych sprawach nie mamy wyboru. [3]

Lata zapisują opowieści na każdej powierzchni. [4]

Śmierć kochanej osoby zawsze boli, to jedna z niezmiennych rzeczy, lecz nagłość i brutalność tej śmierci sprawiły, że bolała jeszcze bardziej. [5]

~*~

Za możliwość lektury, dziękuję ślicznie wydawnictwu Replika


___
[1] MARR M.: Opiekunka grobów. Zakrzewo: Replika 2013, s. 65.
[2] Op. Cit., s. 84.
[3] Op. Cit., s. 88.
[4] Op. Cit., s. 113.
[5] Op. Cit., s. 117.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...