![]() |
źródło: Sonia Draga |
Daniela Krien
Kiedyś wszystko sobie opowiemy
(Irgendwann warden
wir uns alles erzählen)
tł. Agnieszka
Gadzała
Sonia Draga, 2013
s. 263
978-83-7508-620-1
Cena: 34,90 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 1,7 cm)
+ 52 książki
+ Grunt to okładka
Ocena: 7/10
~*~
1990 roku w maleńkiej wiosce w NRD. Szesnastoletnia Maria przeprowadza
się do Johannesa Bannera, syna najbogatszego we wsi gospodarza. Rodzice
Johannesa cieszą się z dodatkowych rąk do pracy w gospodarstwie, zwłaszcza że
Johannes wyraźnie stroni od pracy na roli. Nie chce zostać na gospodarstwie. Za
oszczędności kupuje w RFN stary aparat fotograficzny i zaczyna z pasją
fotografować. Chce się dostać na Akademię Sztuk Pięknych na Wydział Fotografii.
Maria tymczasem trafia przypadkiem do domu sąsiada Brennerów,
wiejskiego samotnika, pijaczyny, od którego uciekła żona, nadal jednak – pomimo
swoich czterdziestu lat – najprzystojniejszego chłopa we wsi…
~*~
[…] istnieją rzeczy, które można opowiedzieć
od razu, inne muszą poczekać na swój czas, a jeszcze inne na zawsze pozostaną
niewypowiedziane [1].
Te wszystkie niewypowiedziane
rzeczy to tajemnice, które ma każdy z nas. Jak w przytoczonym cytacie, jedne
szybko przestają być tajemnicami, a drugie muszą odczekać pewien okres czasu.
Są jeszcze trzecie te, które umierają razem z nami. Gasną jak gaśnie blask
naszych oczu i milkną tak, jak milknie nasze serce. Jaką zatem tajemnicę skrywa
Maria, która nosi w sobie nadzieję, że kiedyś wszystko sobie opowiemy?
Opowieść dzieje się pod koniec XX
w., a konkretniej w latach 90. Jest to dosyć burzliwy okres, a szczególnie dla
Europy Środkowo-Wschodniej, w której następuje tzw. transformacja ustrojowa i
opadają wszystkie bariery trzymające ludzi od II Wojny Światowej dosłownie pod
kopułą. Nastaje nowa rzeczywistość, a z nią przychodzą nowe nadzieje i nowe
porządki…
Bohaterką tej historii jest
szesnastoletnia Maria, która wyróżnia się na tle innych dziewcząt we wsi.
Przede wszystkim tym, że lubi czytać i gdyby mogła to zamknęłaby się na
poddaszu i zatopiła w lekturze. Niestety dziewczyna ma pewne obowiązki względem
rodziny chłopaka, do której się przeprowadziła. Wraz z upływem czasu powoli
uczy się jak być dobrą gospodynią, w końcu w przyszłości ma zostać żoną
Johannesa. Ta poukładana przez wszystkich wokół i zaakceptowana przez Marię
przyszłość powoli zaczyna blaknąć, gdy na horyzoncie pojawia się Henner…
Historię opowiada szesnastolatka.
Pokazuje nam życie w podzielonych Niemczech swoimi oczyma w bardzo subiektywny
sposób. Przedstawia niezwykle realistycznie troski codziennego życia na wsi,
otaczających ją ludzi (przede wszystkim wiejską społeczność). Na początku można
odnieść wrażenie, że pokazuje ich sylwetki tak po prostu – bez żadnych emocji
przez co wydają się być papierowi, nudni i znajdujących się na niższym poziomie
niż bohaterka. A wcale tacy nie są. Mają swoje pragnienia, uczucia i troski, a
Maria traktuje ich bardzo przedmiotowo, niekiedy daje czytelnikowi do
zrozumienia, że wszyscy otaczający ją ludzie się nie liczą. Liczy się tylko ona
i jej (sekretnie) życie. Dopiero po jakimś czasie dziewczyna zaczyna rozumieć i
doceniać to, co wszyscy wokół chcą ją nauczyć i przekazać. A żeby nie było tak
prosto, dochodzi jeszcze tajemnica, która Marię zżera […] od środka [2]
i której wyjście na światło dnia zniszczyłoby wszystko, nad czym (może nawet
nieświadomie) pracowała – przede wszystkim akceptację. Jest jednak ktoś, kto
chyba dostrzegł jej drugą twarz… Kto to jest? Ja wam tego nie powiem.
Jak napisałam wcześniej historia
przedstawiona jest z punktu widzenia bohaterki. Początkowo można odnieść
wrażenie, że Maria relacjonuje zdarzenia, które miały miejsce na drodze jej
życia – bez żadnych odczuć i emocji. W trakcie lektury przyszło mi do głowy
stwierdzenie, które idealnie odzwierciedliłoby formę przekazu – „jakby
strzelała faktami z pistoletu”. Powodem może być forma ukazania akcji, czyli
krótkie zdania, bez rozwodzenia się nad sensem istnienia, jak ja często robię.
W tamtym momencie pomyślałam, że przeczytam tą książkę szybko (nie jest ona
napisana wyszukanym językiem), a jedynie co będę mogła o niej powiedzieć, to
bezuczuciowy reportaż z NRD-owskiej wsi. Na szczęście nie mogę tego powiedzieć,
bo bym skłamała.
Książka wciągnęła mnie.
Zauroczyła mnie niemiecka wieś oraz „starodawne” spojrzenie na świat prostych
ludzi, gdzie jedyną troską było dobro gospodarstwa, a rozrywką ploteczki w
przydomowym sklepiku.
Po dłuższej analizie nad
zachowaniem bohaterki dochodzę do wniosku, że realistyczne podejście do życia
spowodowało, iż okazała się ona osobą taką, a nie inną. Zresztą jej czyny mówią
same za siebie. Mimo niekiedy niezrozumiałego podejścia do rzeczywistości
bardzo spodobały mi się niektóre cechy Marii. Przede wszystkim otwartość na
nieznane, a to kreuje ją na osobę niezwykle odważną, nie bojącą się ryzykować
utraty wszystkiego dla odrobiny szczęścia. Szczerze powiedziawszy jest postacią
niezwykle kontrowersyjną i wywołuje w czytelniku skrajne emocje. Raz miałam
ochotę ją uderzyć, a z drugiej kibicowałam jej, bądź co bądź tragicznej
miłości.
Ogólnie rzecz ujmując, gdyby nie
bardzo zaskakujące zakończenie, książka okazałaby się kolejnym czytadłem
posiadającym ciekawą oprawę, przekaz i mająca kilka świetnych myśli. Można
powiedzieć, że zakończenie zmienia zdanie czytelnika, kształtujące się w
trakcie całej lektury na temat bohaterki i jej zachowania. Ja byłam zszokowane,
bo [SPOILER] lubię szczęśliwe zakończenia, te tragiczne bardzo często
wstrząsają mną i czasami nie mogę się po nim pozbierać [SPOILER]. Sama się
dziwie temu, co zaraz napiszę. Plusem okazuje się być sama bohaterka, ponieważ
jest niezwykle wyrazista, lecz nie wiem, czy chciałabym mieć ją za
przyjaciółkę.
Bardzo się cieszę, że w końcu
udało mi się przeczytać Kiedyś wszystko sobie opowiemy (jej lektura
chodziła za mną dosłownie 4, jeśli nie 5 miesięcy). Nie żałuję, że ją
przeczytałam, a wam polecam jako coś nowego.
~*~
Babka Traudel zawsze powtarzała, że kłamstwo zżera człowieka od środka.
Długo można je trzymać pod pokrywką, ale w końcu wykipi. [3]
Można by pomyśleć, że niezależnie od naszych decyzji nasze ciała mają
od początku swoje przeznaczenie. [4]
Wszystko dzieje się kiedyś ostatni raz. Często nie wiemy, że to będzie
ostatni raz. [5]
Często sobie myślę […], że kiedyś wszyscy zmartwychwstaniemy, znowu się
spotkamy i wszystko sobie opowiemy. Naprawdę wszystko. [6]
___
[1] KRIEN D.: Kiedyś
wszystko sobie opowiemy. Katowice: Sonia Draga 2013, s. 108.
[2] Op. Cit., s. 114.
[3] Ibid.
[4] Op. Cit., s. 148.
[5] Op. Cit., s. 243.
[6] Op. Cit., s. 263.