9 lutego 2018

Nanna Foss – „Spektrum. Leonidy”

Nanna Foss
Spektrum. Leonidy
(Spektrum #1: Leoniderne)

tł. Bogusława Sochańska

Driada 2017
s. 544
987-83-945-990-1-0
Cena: 34,99 zł

Ocena: 7/10

~*~

Kiedy to się właściwie zaczęło? Gdy ta staruszka oskarżyła nas o spowodowanie końca świata? Gdy miałam sen o świecących dłoniach? Gdy kompas wypalił w naszych dłoniach rany? Czy na długo przedtem?

Piętnastoletnia Emi rysuje chłopaka o turkusowych oczach, który nosi na szyi tajemniczy pryzmat. Nazajutrz doznaje szoku, widząc go wchodzącego do klasy. Nim się zorientuje, na dłoniach ma trójkątne rany, a jej koleżanki i koledzy potrafią robić dziwne, niewytłumaczalne rzeczy.

A może to wszystko tylko sobie wmawia? Granice między snem a rzeczywistością zacierają się, a Emi desperacko próbuje myśleć racjonalnie w tym wszystko ogarniającym chaosie.

Wkrótce jednak musi spojrzeć prawdzie w oczy. To tylko kwestia czasu...

~*~

Pod koniec listopada 2017 roku na polskim rynku wydawniczym pojawiła się pierwsza książka duńskiej autorki Nanny Foss pt. Spektrum. Leonidy. Otwiera ona niezwykły cykl dla młodzieży, który został dobrze przyjęty w innych krajach Europy. Czy w Polsce również znajdzie uznanie? O tym dowiemy się za jakiś czas, kiedy to zostaną opublikowane pozostałe tomy z serii Spektrum. Na razie skupmy się na tym, co mamy czyli pierwszej części: Leonidy.

Autorka przenosi nas w na pozór zwyczajny świat, gdzie życie toczy się swoim rytmem. Dorośli chodzą do pracy, a dzieci i młodzież uczęszczają do szkół i przedszkoli. W tym na pozór zwyczajnym świecie żyje Emi, uzdolniona plastycznie piętnastolatka, której pewnego dnia świat wywraca się do góry nogami. Zaczynają się dziać niewytłumaczalne rzeczy, na które dziewczyna będzie chciała znaleźć odpowiedź. W zadaniu tym nie będzie jednak sama, będzie mogła liczyć na Albana i Linusa: starych przyjaciół oraz… nowych, którzy niewątpliwie namieszają jej w życiu. Nastolatkowie zmierzą się z siłami mocno związanymi z kosmosem. Czy będą gotowi na to, co „przygotował” dla nich wszechświat? O tym, po części, dowiedzie się z pierwszej części Spektrum.

Historia, którą stworzyła Nanna Foss skierowana jest do młodzieży: mamy tutaj nastoletnich bohaterów, który oprócz tej sci-fi (science fiction) otoczki zmagają się z typowymi problemami nastolatków: szkolnymi, rodzinnymi oraz międzyludzkimi. W książce pojawiają się także pierwsze zauroczenia i przyjaźnie, ale to przede wszystkim przyjaźń odgrywa tu kluczową rolę. Bohaterowie razem próbują rozwiązać zagadki, mimo początkowych awersji, bo wiedzą, że w pojedynkę są tylko małymi nic nie znaczącymi elementami większej układanki. Pod tym względem Leonidy jest naprawdę dobrą, pouczającą i mądrą książką.

W powieści Foss pojawia się wachlarz różnorodnych postaci i szczerze powiedziawszy byłam pod wrażeniem, że autorce udało się je wszystkie tzw. „ogarnąć”. Mamy tutaj (powiedzmy) sześcioro pierwszoplanowych bohaterów, na drugim rodzinę Emi oraz Albana i Linusa, klasę nastolatki, kilku nauczycieli, astrofizyków oraz wiele, wiele innych mniej istotnych (na razie) postaci. Gdyby Nanna Foss ich nie ujarzmiła to zrobiłby się na tej płaszczyźnie niezły chaos.

Jeśli chodzi o fabułę to jest ona naprawdę wciągająca. Bardzo zauroczyły mnie opisy przyrody, już tłumaczę dlaczego. Akcja dzieje się w Danii, w okresie zimowym. Nanna Foss sprawiła, że poczułam się, jakbym tam była, jakbym z Emilią przemierzała zaspy, słyszała jak śnieg skrzypi mi pod nogami, w ciągu dnia oślepia moje oczy, a mróz szczypie w policzki. Intensywności tego wszystkiego dodawał fakt, iż czytałam ją właśnie w okresie zimowym. W miejscu, gdzie mieszkam śnieg pojawia się różnie, a jak spadnie to leży góra dwa-trzy dni (jak jest mróz, to tydzień ewentualnie dwa). Książka Foss, ku mojemu zaskoczeniu wypełniła tę pustkę na kilka dni, szczególnie wtedy, kiedy byłam w trakcie jej lektury. Powracając jednak do fabuły: autorka stworzyła nawet ciekawą historię z gatunku sci-fi dla młodzieży, jednak jak dla mnie niczego odkrywczego ona do mojego życia nie wniosła. Okazała się tylko miłą rozrywką. Mam wrażenie, że większość rzeczy, które Nanna Foss zawarła w Leonidach już gdzieś ktoś poruszył i wykorzystał. Mam jednak nadzieję, że w drugiej części cyklu autorka mnie zaskoczy.

Na koniec mojego wywodu zostawiłam kwestię języka. Szczerze powiedziawszy to przez całą książkę mnie irytował, szczególnie te angielskie wtrącenia, które (chyba) miały nadać całości bardziej młodzieżowy charakter. Pojawiają się one głównie w wypowiedziach bohaterów i jest ich naprawdę sporo, może autorka chciała przez to sprawić, by postacie były bardziej „cool”? Jeśli chodzi o mnie to mocno mi ten zabieg działał na nerwy, ale należą się redakcji książki podziękowania za przypisy z tłumaczeniami tych słówek. Dzięki temu młodzież może nie tylko sprawdzić co dany wyraz oznacza, ale również szybciej przyswoić sobie je na przyszłość. Taka forma nauki przez zabawę. W sumie jest to ciekawy zabieg na naukę języka, ale nie wszystkim czytelnikom może on przypaść do gustu.

Jako całość Leonidy okazała się naprawdę fajną i pouczającą książką. Spokojnie mogę ją polecić młodym czytelnikom, ponadto myślę, że fani sci-fi, kosmosu, wszechświata, podróży w czasie i zjawisk nadprzyrodzonych także znajdą w niej coś dla siebie. Jeśli chodzi o starszych czytelników… pozostawiam wolną wolę, niektóre elementy książki mogą zwyczajnie nie przypaść do gustu (chociażby wcześniej wspomniany przeze mnie język powieści). Ja w sumie się cieszę, że miałam możliwość ją poznać, chociażby za te niesamowite śnieżne opisy oraz dar Emi, jakim jesteśmy w pewnym sensie połączone. Tak, to była magia… Jestem strasznie ciekawa kontynuacji cyklu, mam nadzieję, że będę miała okazję powrócić do świata wykreowanego przez Nannę Foss.

~*~

Czasem łatwo zapomnieć, że mamy swoje kody i że nasze poczucie humoru może być niezrozumiałe dla innych.. [1]

~*~

Za możliwość lektury dziękuję ślicznie wydawnictwu Business & Culture

___
[1] Nanna Foss, Spektrum. Leonidy, Luboń 2017, s. 135.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...