Laven Rose
Stalowe serce
Novae Res 2015
s. 480
978-83-7942- 755-0
Cena: 39,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 3,5 cm)
+ 52 książki
Ocena: 6/10
~*~
Miłość często zjawia się
niespodziewanie, w najmniej oczekiwanym momencie. Kiedy jednak otworzy drzwi do
naszego serca, życie nabiera całkowicie innych kształtów.
Doświadczyła tego niespełna
trzydziestoletnia Emilia Ligocka, gdy na jej drodze stanął obłędny Amerykanin.
Od tego dnia wszystko przestaje mieć znaczenie, liczy się tylko on. Los nie
jest jednak dla nich łaskawy i para kochanków co rusz narażona jest na
przeciwności. Czy odkryte mroczne tajemnice pozwolą im przetrwać?
Wzruszająca opowieść o
bezgranicznym oddaniu, miłości i odwadze w podejmowaniu trudnych decyzji.
Przeżyć taką historię to dar, który niestety nie każdemu jest dany. Każdy
powinien jednak pamiętać, że być może gdzieś na świecie czeka jego druga,
idealna połowa.
~*~
Życie nie rozpieszczało głównej bohaterki Stalowego serca, Emilii Ligockiej. Mimo
sprawiającej przyjemność pracy, oddanej przyjaciółki oraz perspektywy ślubu,
nie czuje się szczęśliwą kobietą. Od feralnej nocy, kiedy los sprawił jej
brutalną niespodziankę nie jest tą samą radosną i optymistyczną osobą. W
przyszłość patrzy z lękiem, lecz nie chce być już więźniem w swoim życiu.
Pragnie być panią swojego losu. Po kolejnej, szczerej rozmowie ze swoją
przyjaciółką i długich rozmyślaniach postanawia zerwać ze wszystkim, co ją
ograniczało. Ponadto rzucona na głęboką wodę przez szefa będzie musiała się
odnaleźć w nowej rzeczywistości. Jednak mimo przykrych doświadczeń los
postanawia dać jej odrobinę szczęścia...
Laven Rose dała nam w dłonie bardzo
emocjonalną historię, nie da się ukryć, miłosną z dynamiczną akcją w tle.
Wymieszała dwa różne światy: spokojny Emilii oraz gwałtowny Krisa osnuty
dodatkowo gęstą mgłą tajemnicy. Muszę przyznać, że wyszło to autorce nawet
przyzwoicie. Początkowo miałam obawy (wrażenie), że pani Laven przygotowała nam
powtórkę z Grey’a, na szczęście poszła ona w zupełnie inną stronę i nadała
historii trochę głębi. Jednak nie wiem, czy to słuszne spostrzeżenie z mojej
strony, ale mam wrażenie, iż autorka czerpała inspirację od E. L. James. Nie
mówię, że to źle (artystów, w tym także tych parających się pisarstwem, do
tworzenia może natchnąć nie tylko obraz, wspomnienia, czy dana rzecz, ale także
i cytat, czy też jakieś inne dzieło), ważne, by nie powielić czyjegoś pomysłu.
Ostatnio szczególnie na naszym rodzimym rynku wydawniczym pojawia się wiele
książek, które oprócz samej sfery emocjonalnej bohaterów przedstawiają także
sceny ich zbliżeń. Wszystko zaczęło się od Grey’a i było to dosyć brutalne
uderzenie, dlatego cieszę się, że rodzimi autorzy/autorki poodchodzą do tego
intymnego tematu z większą delikatnością i ze smakiem. Z pewnością tym
pochwalić się może Stalowe serce. Jak
dla mnie było za mało tych fragmentów, liczyłam zdecydowanie na więcej, bo nie
ukrywam z przyjemnością je śledziłam. Widać było, że pomiędzy bohaterami mocno
iskrzy. Podobało mi się to, autorka w smaczny sposób je opisała, mogę je
spokojnie porównać do tych, które wykreowała Agata Czykierda-Grabowska w swoim
debiucie, o którym jakiś czas temu pisałam. Czuję zdecydowanie niedosyt, pani
Laven.
Na chwilę powrócę jeszcze do trudnej
przeszłości bohaterki – podobną, co tu ukrywać, tragedię przeżyła Karina ze
wcześniej wspomnianego debiutu pani Agaty. Moim zdaniem motyw poruszony w obu
historiach bardziej przemówił oraz był wiarygodniejszy w Kiedy na mnie patrzysz. Nie znaczy to jednak, że autorka Stalowego serca zrobiła to źle. Opisała
ona emocje bohaterki w zupełnie inny sposób niż pani Agata. Powiedziałabym
bardziej „płaczliwy”.
Nie da się ukryć, że historia opowiedziana
przez panią Laven jest emocjonalna. Jednakże jak dla mnie za dużo bohaterka
płacze. Przyznam, że nie liczyłam, ale chyba najczęściej w Stalowym sercu pojawia się słowo „łzy”. Wraz z rozwojem akcji staje
się to irytujące (przynajmniej dla mnie), a po pewnym czasie nużące. Na każde
kolejne „łzy w oczach” przewracałam niecierpliwie oczami, już nie robiły one
takiego samego (mocnego) wrażenia jak na początku. Zdecydowanie za dużo ich
było, przez co bohaterka wyszła na osobę bardzo, bardzo wrażliwą
(przewrażliwioną?). Nie lubię tego typu postaci, preferuję silniejsze
bohaterki. Bardzo często miałam ochotę nią potrząsnąć, aby wzięła się w garść.
Jeśli chodzi o drugą główną postać, to autorce udało się wykreować silnego (z
momentami słabości), męskiego, uroczego i tajemniczego mężczyznę, którego każda
kobieta chciałaby mieć.
Opisana przez panią Laven miłość dosłownie
wylewa się (wraz ze wcześniej wspomnianymi łzami) z kart książki. Bardzo ładnie
ją przedstawiła, lecz jeśli chodzi o styl, to momentami mocno go
przekombinowała, nie raz coś mi w nim zgrzytało:
Zaśmiałam się smutno, gdyż naprawdę zrobiłam się przerażona. [1]
Każda decyzja niesie ze sobą ryzyko i ja byłam to ryzyko gotowa
ponieść. [2]
Jego słowa mocno potrząsnęły moim sercem. [3]
Doris, zrób nam wszystkim coś do napicia... [4]
Trafił się także jeden merytoryczny błąd,
lecz nie wpływa on mocno na całość historii, jednakże zatrzymuje on na chwilę
uwagę czytelnika.
W Stalowym
sercu dzieje się naprawdę sporo. Mimo poruszonych w niej trudnych tematów
książka zachowuje swój wewnętrzny optymizm. Historia wciąga od pierwszych stron
i nie wiadomo kiedy dobrnęło się do jej końca. Z pewnością autorce nie można
odmówić pomysłowości, choć co zabawne, książka jest i przewidywalna, i
nieprzewidywalna. Niekiedy pani Laven nie kryje swoich zamiarów i podaje nam
ładnie wszystko na tacy, a czasami naprawdę mocno zaskakuje. I ten ciąg dalszy nastąpi...
Stalowe
serce jest lekturą nie tylko emocjonalną, ale także i pomysłową. Wciąga i
trudno się od niej oderwać. Niestety odbiór jej psuła mi postać Emilii oraz
momentami przekombinowany język autorki. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem
niezwykle ciekawa, co pani Laven przygotuje dla swoich bohaterów (i
czytelników) w drugiej części. Czekam z (nie)cierpliwośćią.
~*~
Czasami
lepiej być samotnym z wyboru, niż mieć drugą pseudopołówkę. [5]
W
miłości oczekujemy drobnostek, które nas cieszą i sprawiają, że nasze sny stają
się kolorowe. [6]
Czasami
w życiu potrzeba tak mało, aby posiadać tak wiele. [7]
[...]
miłość przychodzi do nas nagle, nie pytając się nikogo o pozwolenie. [8]
~*~
Za możliwość lektury,
dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
___
[1] Laven Rose, Stalowe serce, Gdynia 2015, s. 37
[2] Tamże, s. 129.
[3] Tamże, s. 227.
[4] Tamże, s. 459.
[5] Tamże, s. 26.
[6] Tamże, s. 90.
[7] Tamże, s. 335.
[8] Tamże, s. 368.
Jak na debiut to i tak bardzo dobrze poszło autorce :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za nią kciuki!
Mam tę książkę już na półce. Cieszy mnie że książka jest bardzo emocjonująca i mam nadzieję że nie będzie mi bardzo przeszkadzała główna bohaterka i jej łzy ;).
OdpowiedzUsuńTo fakt, że momentami książka jest bardzo sentymentalna, ale i tak bardzo mi się podobała;)
OdpowiedzUsuńFragemnty z błędami mnie załamały, wina redkacji najpewniej :) A druga partia wyrywek z książki jakoś do mnie nie przemówiła i nie chodzi o to, że to nie mój gatunek. Po rpostu jakieś takie... mimo wszystko płytkie i już wiele razy powtórzone frazy. Szczególnie ta ostatnia.
OdpowiedzUsuńZaczęłam się przy lekturze książki zastanawiać, czy w moim przypadku jeden bohater jeżeli jest zły, tak bardzo wpływa na odbiór książki. Bo chyba bywa różnie - czasem jedną nudną, słabą postać da się zrównoważyć innymi, któe są fajne, nawet jeśli drugoplanowe.
Po Stalowe serce zdecydowanie nie sięgnę - nic mnie w nim nie przekonuje.
Czy się skusze - nie wiem. Ostatnio za bardzo wczytuje się w sentymentalne powieści - brakuje mi mojej ukochanej fantastyki :(
OdpowiedzUsuńTyle amnbitniejszych książek na półce, że tą sobie na razie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńCzeka na półce w kolejce i już nie mogę się doczekać aż za Stalowe serce się zabiore :)
OdpowiedzUsuńPomimo tych drobnych wad i tak mam ochotę sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że książka irytowałaby mnie, dlatego raczej nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuń