Gdy zakwitną poziomki
Filia, 2014
s. 395
978-83-7988-233-5
Cena: 36,90 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 2,5 cm )
+ 52 książki
Ocena: 7/10
~*~
Karolina ma 38 lat i
pragnienia, przed którymi nie da się uciec. Chce miłości, namiętności i przede
wszystkim dziecka. Filip, też chciałby czegoś od życia, tylko czy ich marzenia
są wspólne? I jest jeszcze ten drugi, który zawsze był dla niej tajemnicą,
przystojny pół Serb pół Chorwat, czarnooki Milan. Może to właśnie on jest jej
przeznaczony? Czy stary dom w malowniczym Cavtacie pomoże Karolinie podjąć
właściwe decyzje? I czy na pewno wszystko jest takie, jakim nam się zdaje?
Wśród warszawskich kamienic,
w prestiżowym studiu graficznym, w Kazimierzu nad Wisłą i w cudownej, gorącej
Chorwacji bohaterka szuka spełnienia, bo jeśli tylko zakwitną poziomki…
~*~
Powiedzcie mi, moi drodzy, co się dzieje
ze współczesnymi kobietami, które nie mogą mieć własnych dzieci? Chyba każdy/a z
nas ma w swoim otoczeniu parę bezskutecznie starającą się o potomka, a jeśli
nie parę to koleżankę/i, przyjaciółkę/i, siostrę/y, kuzynkę/i lub znajomą/e
biorące leki, by móc w przyszłości zajść w ciążę. W moim otoczeniu jest pięć takich
młodych dziewczyn, które są pod stałą opieką lekarzy specjalistów – to jest
przerażające, by tak młode osoby musiały brać leki by „normalnie” funkcjonować.
Poza tym jak może się czuć kobieta wiedząc, że jest uszkodzona i by móc w
przyszłości cieszyć się własnym dzieckiem, musi brać kontener hormonów? Powiem
Wam jak – beznadziejnie. Do tego dochodzi poczucie rozczarowania oraz bardzo
niska samoocena. Ale są też takie kobiety, które są w 100% zdrowe, lecz także
nie mogą mieć dzieci. Jak z kolei one muszą się czuć? Z pewnością nie lepiej od
tych „uszkodzonych”. Książka, którą chcę Wam dzisiaj przybliżyć właśnie porusza
ten problem – problem, który dotknął i dotknie wiele milionów kobiet na ziemi.
Oto, być może, jedno z lekarstw dla tych kobiet, które chcą, a nie mogą dać
komuś wyjątkowego daru, jakim jest życie…
Karolina to kobieta jedna z wielu, która
ma plany, nadzieje i marzenia. Ma także kochającego partnera, dom, dobrze
płatną pracę, przyjaciół – życie, które dla wielu jest tylko odległym snem. Ale
nie dla bohaterki, ponieważ do tego barwnego obrazka brakuje jej jednego, dosyć
szczególnego elementu tej układanki – dziecka. Gdy zakwitną poziomki ukazuje przede wszystkim walkę o posiadanie
maleństwa. Czy głównej bohaterce uda się spełnić to wyjątkowe marzenie? Tego
niestety Wam nie zdradzę, ale powiem Wam, dlaczego warto po nią sięgnąć.
Tak naprawdę …poziomki nie tylko poruszają wcześniej wspomniany temat bezdzietności, ale to on dominuje przez całą fabułę. Bohaterka przeżywa naprawdę dużą huśtawkę nastrojów, ale powiedzmy szczerze, każda z nas na jej miejscu by ją przeżywała. Pod tym względem książka jest bardzo naładowana emocjami, które dosłownie z niej wypływają. Razem z bohaterką można się poczuć jak w wesołym miasteczku, na rollercoasterze – raz suniemy ku górze, by za moment upaść na samo dno. Nastawienie do tej książki może (ale nie musi) popsuć złamany przez autorkę schemat rodziny, [SPOILER] bo przez rodziców, czy też dziadków zostaliśmy nauczeni, że najpierw ślub, a później dzieci, a nie dziecko, a później (ewentualnie) ślub. [KONIEC]. Mnie ta sytuacja aż tak bardzo nie raziła, tym bardziej, że życie to bardzo skomplikowane i zaskakujące zjawisko. Autorka w …poziomkach ukazała także motyw drogi do szczęścia, która jak się okazuje, nie do końca usłana jest różami. Jest to również historia o nie gasnącej nadziei i skomplikowanych relacjach rodzinnych.
Ostatnim razem, to znaczy w Dziewczynie z Ajutthai, autorka
przeniosła czytelników swojej książki do jednego z rajów na ziemi – Tajlandii.
Teraz przenosi nas do ciepłej Chorwacji, a konkretnie do Cavtatu. Przed lekturą
nie kojarzyłam tego miejsca, nie wiedziałam jak ono wygląda i jak magiczne oraz
piękne jest to miasto. Autorce udało się oddać niepowtarzalny klimat tego
miasta, lecz niestety trochę zabrakło mi jego opisów. Dopiero zdjęcia znalezione
dzięki wyszukiwarce ukazały mi jego czar i urok. Jak to się stało, że tak
niewiele potrzeba słów, by stworzyć takie klimatyczne miejsce akcji? Trochę mi
brakowało tego „Cavtatu w Cavtacie”, ale to nic w porównaniu z problematyką,
jaką autorka poruszyła w …poziomkach.
Jeśli chodzi o bohaterów, to na czele
wysuwa się postać Karoliny, z którą chyba większość kobiet spokojnie może się
utożsamić. Jest bardzo silną postacią, ponieważ nie poddaje się, gdy życie
rzuca pod jej nogi kłody. Jak kotka zwinnie omija każdą przeszkodę, szuka
sposobu na spełnienie swoich marzeń. Dzięki jej postawie można uwierzyć
dosłownie we wszystko – nawet w rzeczy niemożliwe. Wokół siebie wytworzyła
niezwykle pozytywną aurę i poniekąd zaraża tymi fluidami wszystkich dookoła. Z
kolei jej partner, Filip, to typowy mężczyzna, który na widok lekarskiego
fartucha z chęcią czmychnąłby gdzie pieprz rośnie, ale dla Karoliny… zrobiłby
wszystko. Jest jeszcze Milan, artysta-samotnik, jak duch pojawia się i znika w
jej życiu, przypomina bohaterce o przeszłości, która nie ma prawa się
powtórzyć.
Zdecydowanie jest to bardzo dobra lektura,
którą spokojnie można zaliczyć do książek o charakterze terapeutycznym. Moim
zdaniem może pomóc nie jednej czytelniczce, która zmaga się z podobnym
problemem, przede wszystkim może dać jej wiarę w spełnienie swoich
najskrytszych marzeń. Poza tym może przynieść ze sobą także odwagę,
pocieszenie, ukojenie i przede wszystkim nadzieję. Przy jej lekturze spędziłam
naprawdę miłe chwile, szkoda tylko, że tak mało w Chorwacji.
~*~
Tak strasznie trudno iść dalej bez
pożegnania. [1]
Hej, przecież pasji nie można odstawić na
półkę jak przeczytaną książkę. [2]
[…] nie powinno się tak łatwo rezygnować z
samego siebie. [3]
Nie
można się nigdy poddawać, w żadnej sprawie. [4]
~*~
Za możliwość lektury,
dziękuję ślicznie autorce :)
___
[1] WALCZAK-CHOJECKA A.: Gdy zakwitną poziomki. Poznań: Filia 2014, s. 18.
[2] Tamże, s. 30.
[3] Tamże, s. 64.
[4] Tamże, s. 189.
No naprawdę smutne, że tak wiele par podejmuje bezowocne próby poczęcia potomka i tak jak piszesz, można je spotkać niemal na każdym kroku... Będę pamiętać o tej książce :)
OdpowiedzUsuńBardzo świetnie zarysowałaś tę książkę, masz rację ciągle w kręgu naszych znajomych dowiadujemy się, że ktoś ma problemy z zajściem w ciążę, taki jest już nasz cykl, szpikujemy się chemią i tak to bywa. A książka ma cudowną okładkę, i wydaje się bardzo ciekawym kąskiem
OdpowiedzUsuńDziękuję, najbardziej przerażające jest to, że coraz więcej takich problemów wypływa na światło dziennie. Tak, okładka jest bardzo klimatyczna :)
UsuńKsiążkę mam u siebie i aby czekam, aż znajdę dla niej chwilkę :)
OdpowiedzUsuńTytuł uroczy, uwielbiam poziomki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jak najbardziej dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam chęć na tę książkę:)Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, ze muszę ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, czy określenie książka o charakterze terapeutycznym tutaj pasuje, ale na pewno w jakiś sposób zdejmuje zasłonę milczenia z poruszanego problemu. Mnie też przeraża świadomość, jak dużym problemem obecnie jest niemożność posiadania dzieci. Mnożące się problemy to chyba obecnie norma.
OdpowiedzUsuńChodziło mi tu bardziej o to, że kobiety z tym problemem mogą się utożsamić z bohaterką i przede wszystkim poczuć, że nie tylko one są "popsute". Taka świadomość, że nie tylko Ty masz taki problem w jakimś sensie może poprawić samopoczucie. :) Obecnie, zdecydowanie za dużo tych problemów...
UsuńNie wiem czy to książka dla mnie. Ale jeśli mi wpadnie w ręce to przeczytam.
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam na konkurs.
http://monweg.blog.onet.pl/2014/11/12/konkurs-200-000-i-szansa-na-dwie-ksiazki/
Czeka na mojej półce na swoją kolej. Cieszę się, że oceniłaś ją tak wysoko.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście smutne, jak wiele kobiet nie może zostać matkami, choć tego bardzo pragną. W sumie dzięki Twojej opinii naprawdę czuję się zainteresowana tą książką. Szkoda tylko, że okładka jest tak... komercyjna. Golizna i/lub cycki zawsze przykuwają uwagę.
OdpowiedzUsuńKomercyjna? No nie wiem, nie odebrałam jej w ten sposób... Uważam, że jest eteryczna, ale raczej nie pasuje do treści książki (oprócz tych kwiatów poziomek :))
UsuńPoziomki prezentują się bardzo zachęcająco, choć to nie mój typ literatury i raczej po tę książkę nie sięgnę (a przynajmniej nie planuję).
OdpowiedzUsuńCo do LBA - jakiś czas temu przestawiłam się na odpowiedzi w komentarzach, ale tym razem stwierdziłam, że tak o sobie dla odmiany stworzę posta, bo na razie się nie zapowiada na szybkie skończenie jakiejś książki i recenzję.
Dusza znalazłam gdzieś kiedyś na stronie typu kwejk i był kod do skopiowania, to skopiowałam i jest moja blogowa maskotka ;) Kiedyś chciałam dusza usunąć, ale wiem, że dużo osób go lubi więc po co?