25 listopada 2014

SOKOŁOWSKA Ola Józefina - "Poukładaj mi życie"

!!! RECENZJA PRZEDPREMIEROWA !!!
PREMIERA: GRUDZIEŃ 2014

Ola Józefina Sokołowska
Poukładaj mi życie

Novae Res, 2014
s. 194
978-83-7942-470-2
Cena: 24,00 zł

Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 1,3 cm)
+ 52 książki

Ocena: 9/10

~*~

Czasami odchodzimy tylko po to, żeby sprawdzić, czy ktoś za nami pójdzie...najgorsze jest rozczarowanie, kiedy odwracasz się, a za tobą nikogo nie ma.

Początek studiów to także początek wielkich zmian w życiu Liliany. Nowe miasto, nowa szkoła tańca i nowe znajomości... a w szczególności jedna, która wniesie w jej życie więcej niż mogła by się spodziewać.

Liliana zwróciła uwagę na Janka, gdy tylko rozpoczęli wspólne studia prawnicze. Wiedząc jednak, że mieszka z dziewczyną, przez wiele miesięcy ukrywała swoje uczucia. Darzyli się dużą sympatią, ale przez cały rok nic szczególnego się nie wydarzyło. Aż do chwili, gdy na koniec letniej sesji on zaproponował mały wspólny wyjazd. Spacer w deszczu i noc nad rzeką zmieniły wszystko. Pchnęły bieg życia Liliany w kierunku, którego nie dało się już zmienić...

Czy prawdziwa miłość zawsze wygrywa?
Czy walka o marzenia i złamanie wszelkich schematów ma sens ?
Czy można naprawić krzywdy wyrządzone przed laty?

~*~

Będąc w klasie maturalnej powtarzano mi często, że życie dopiero się rozpoczyna – nadchodzi to „prawdziwe” dorosłe życie, gdzie sama będę musiała pokonywać przeszkody i ciężko pracować by coś w życiu osiągnąć. Matura, czyli egzamin dojrzałości, a następnie obrona dyplomu była dla mnie pierwszymi tego typu przystankami, które – na szczęście – pokonałam bez problemu. Kolejnym był wybór studiów – tutaj zaliczyłam jedno potknięcie – i rozpoczęcie nauki na uniwersytecie. Jaka byłam wówczas dumna i otwarta na to, co ma mi przynieść los! Rodzice mimo tego, że nie studiowali, powiedzieli mi, iż jest to najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Cóż, jak zwykle mieli rację, czas ten okazał się dla mnie cudownym etapem. Podobną, niezapomnianą przygodą stały się również dla głównej bohaterki Poukładaj mi życie, a mianowicie Liliany.

Bohaterkę poznajemy w momencie przełomowym dla każdego świeżo upieczonego maturzysty. Przed nią rysowała się wspaniała kariera prawnicza, ponieważ taki wybrała kierunek studiów, choć w sercu jej, w rytm jego uderzeń tańczyła mała tancerka. Liliana rozpoczęła ten najpiękniejszy okres w życiu młodego człowieka w Toruniu, w mieście, gdzie czeka na nią wiele radosnych, jak i tych smutnych chwil. Czy wrażliwa dusza odnajdzie się wśród zabytkowych kamienic, a uczucie powoli kiełkujące w sercu nie przekreśli jej planów na przyszłość? Odpowiedzi na te pytania wkrótce będziecie mogli znaleźć w niniejszej książce.

Od początku liczyłam na miłą, lekką i przyjemną lekturę, ponieważ zawirowania na studiach oraz w życiu prywatnym nieźle dawały i dają mi się we znaki. Chciałam choć na moment oderwać się od codziennych trosk i wniknąć w wykreowany przez autorkę świat. Mimo ogólnego rysu fabuły, który mogłam przeczytać wcześniej, książka bardzo mnie zaskoczyła – przede wszystkim niezwykle szczegółowym i dokładnym opisem życia studenckiego. Ten temat jest dla mnie (przez ostatnie pięć lat) szczególnie bliski, więc miałam możliwość nie tyle co porównania, lecz powrócenia myślami do własnych początków studiowania. To z pewnością pomogło mi utożsamić się z sytuacją bohaterki Poukładaj mi życie. Można powiedzieć, że od samego początku poczułam do tej historii niezwykle silną więź emocjonalną, bo niekiedy miałam wrażenie, że poniekąd opowiada moją historię – a raczej potwierdza moje wyobrażenia odnośnie tych wszystkich elementów, które wiążą się ze studiami. Napisałam wcześniej, że poczułam do tej historii silną więź, powstała ona w głównej mierze poprzez realistycznie ukazany świat oraz z powodu samej bohaterki, która podobnie jak ja jest artystyczną duszą i nie wyobraża swojego życia bez wyrażania emocji poprzez sztukę, a konkretniej poprzez taniec. Nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie nie tylko wykreowanych przez autorkę miejsc, ale także bohaterów, choć z Lilianą miałam niemały problem. Pozostała ona dla mnie dziewczyną bez twarzy, postacią nie wyróżniającą się z tłumu i mało charakterystyczną. Jak wspomniałam wcześniej, jest to typowa artystka, która lśni oślepiającym blaskiem dopiero, gdy tańczy i daje upust nagromadzonym w swoim sercu emocjom. Nie zastanawia się co będzie za moment, chce czerpać z życia jak najwięcej. Różni mnie od niej to, że ona nie boi się zaryzykować, a gdy zaczyna spadać na dno nie chce ciągnąć za sobą tych osób, na których jej zależy.

Autorka posługuje się niezwykle lekkim i plastycznym językiem, lecz nadmierne przemyślenia bohaterki o charakterze filozoficznym rzucają cień na całą historię. Nie jest to książka wysokich lotów, lecz nie jest to także totalne dno. Niektóre zdarzenia są do przewidzenia (przez co może sprawiać wrażenie naiwnej), ale autorka dzielnie broni się niespodziewanymi zwrotami akcji. Przy jednym z nich dosłownie mnie zamurowało, bo nawet słówkiem czy gestem nie zasygnalizowała czytelnikowi, że tak może się stać. Z pewnością autorka umie uśpić czujność czytelnika, brawo! To pewnie taka (nieznana nikomu) taktyka, że „najpierw dam kilka wskazówek do mniej istotnych wątków, by potem zaatakować z tzw. grubej rury”. Szczerze? Podoba mi się to podejście, ale za drugim razem na ten chwyt się nie nabiorę! Z chęcią chciałabym się o tym, w niedalekiej przyszłości, przekonać… ;)

W Poukładaj mi życie zauroczyło mnie dosłownie wszystko: życie studenckie,  Liliana, jej charakterystyczna przyjaciółka (którą trochę za szybko się stała, choć jak pokazuje nam życie, że jest ono niezwykle zabawne i zaskakujące – prawda Pani Olu? ;)), Janek, miejsca, w których toczy się akcja i przede wszystkim unoszący się nad tym wszystkim klimat – trochę baśniowy i sielankowy, który w pewnym momencie pęka jak bańska mydlana. Nie można zapomnieć o zawartych w książce emocjach, z którymi zmaga się główna bohaterka. Poukładaj mi życie okazało się naprawdę miłym zaskoczeniem, a ukazane w niej wydarzenia mogą uchodzić za takie, które mogłyby się zdarzyć naprawdę. Czym okazała się dla mnie jej lektura? Przede wszystkim ucztą dla duszy.   

~*~

Czasami życie wystawia nas na próbę, żeby sprawdzić, jaki silni jesteśmy i ile jesteśmy w stanie przetrwać. [1]

Każda nowo poznana osoba jest zagadką, którą każdego dnia przebywając z nią, próbujemy rozwiązać. [2]

Czasami w naszym życiu dzieje się coś, po czym ciężko jest wrócić do normalności. [3]

Są takie chwile, kiedy mężczyzna może mieć kobietę, nie robiąc nic – ona i tak będzie jego. Ale większość z nich ten moment przegapia i uświadamia sobie tę bolesną prawdę po dłuższym czasie, kiedy jest już za późno i nie da się cofnąć podjętych decyzji. [4]

[…] kłócą się ze sobą tylko osoby, którym na sobie zależy. [5]

[…] inność nie jest czymś złym. […] nie musimy kopiować stworzonych wcześniej wzorców, żeby się komuś spodobać. [6]

To niesamowite, że dwoje ludzi, którzy się kochają potrafią zadawać sobie nawzajem tyle bólu. [7]

Prośba o pomoc nie jest oznaką słabości, a pokazaniem komuś, że go potrzebujemy. Oznacza to też, że nie jesteśmy na tym świecie sami. [8]

~*~

Za możliwość recenzji, dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res

___
[1] SOKOŁOWSKA O.J.: Poukładaj mi życie. Gdynia: Novae Res 2014, s. 7.
[2] Tamże, s. 19.
[3] Tamże, s. 42.
[4] Tamże, s. 49.
[5] Tamże, s. 92.
[6] Tamże, s. 153.
[7] Tamże, s. 171.
[8] Tamże, s. 192.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...