!!! RECENZJA PRZEDPREMIEROWA !!!
PREMIERA: GRUDZIEŃ 2014
PREMIERA: GRUDZIEŃ 2014
Poukładaj mi życie
Novae Res, 2014
s. 194
978-83-7942-470-2
Cena: 24,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 1,3 cm )
+ 52 książki
Ocena: 9/10
~*~
Czasami odchodzimy tylko po
to, żeby sprawdzić, czy ktoś za nami pójdzie...najgorsze jest rozczarowanie,
kiedy odwracasz się, a za tobą nikogo nie ma.
Początek studiów to także
początek wielkich zmian w życiu Liliany. Nowe miasto, nowa szkoła tańca i nowe
znajomości... a w szczególności jedna, która wniesie w jej życie więcej niż
mogła by się spodziewać.
Liliana zwróciła uwagę na
Janka, gdy tylko rozpoczęli wspólne studia prawnicze. Wiedząc jednak, że
mieszka z dziewczyną, przez wiele miesięcy ukrywała swoje uczucia. Darzyli się
dużą sympatią, ale przez cały rok nic szczególnego się nie wydarzyło. Aż do
chwili, gdy na koniec letniej sesji on zaproponował mały wspólny wyjazd. Spacer
w deszczu i noc nad rzeką zmieniły wszystko. Pchnęły bieg życia Liliany w kierunku,
którego nie dało się już zmienić...
Czy prawdziwa miłość zawsze wygrywa?
Czy walka o marzenia i złamanie wszelkich schematów ma sens ?
~*~
Będąc w klasie maturalnej powtarzano mi
często, że życie dopiero się rozpoczyna – nadchodzi to „prawdziwe” dorosłe
życie, gdzie sama będę musiała pokonywać przeszkody i ciężko pracować by coś w
życiu osiągnąć. Matura, czyli egzamin dojrzałości, a następnie obrona dyplomu
była dla mnie pierwszymi tego typu przystankami, które – na szczęście –
pokonałam bez problemu. Kolejnym był wybór studiów – tutaj zaliczyłam jedno
potknięcie – i rozpoczęcie nauki na uniwersytecie. Jaka byłam wówczas dumna i
otwarta na to, co ma mi przynieść los! Rodzice mimo tego, że nie studiowali, powiedzieli
mi, iż jest to najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Cóż, jak zwykle mieli
rację, czas ten okazał się dla mnie cudownym etapem. Podobną, niezapomnianą przygodą
stały się również dla głównej bohaterki Poukładaj
mi życie, a mianowicie Liliany.
Bohaterkę
poznajemy w momencie przełomowym dla każdego świeżo upieczonego maturzysty.
Przed nią rysowała się wspaniała kariera prawnicza, ponieważ taki wybrała
kierunek studiów, choć w sercu jej, w rytm jego uderzeń tańczyła mała tancerka.
Liliana rozpoczęła ten najpiękniejszy
okres w życiu młodego człowieka w Toruniu, w mieście, gdzie czeka na nią
wiele radosnych, jak i tych smutnych chwil. Czy wrażliwa dusza odnajdzie się
wśród zabytkowych kamienic, a uczucie powoli kiełkujące w sercu nie przekreśli jej
planów na przyszłość? Odpowiedzi na te pytania wkrótce będziecie mogli znaleźć
w niniejszej książce.
Od początku liczyłam na miłą, lekką i
przyjemną lekturę, ponieważ zawirowania na studiach oraz w życiu prywatnym
nieźle dawały i dają mi się we znaki. Chciałam choć na moment oderwać się od
codziennych trosk i wniknąć w wykreowany przez autorkę świat. Mimo ogólnego
rysu fabuły, który mogłam przeczytać wcześniej, książka bardzo mnie zaskoczyła
– przede wszystkim niezwykle szczegółowym i dokładnym opisem życia
studenckiego. Ten temat jest dla mnie (przez ostatnie pięć lat) szczególnie
bliski, więc miałam możliwość nie tyle co porównania, lecz powrócenia myślami
do własnych początków studiowania. To z pewnością pomogło mi utożsamić się z sytuacją
bohaterki Poukładaj mi życie. Można
powiedzieć, że od samego początku poczułam do tej historii niezwykle silną więź
emocjonalną, bo niekiedy miałam wrażenie, że poniekąd opowiada moją historię –
a raczej potwierdza moje wyobrażenia odnośnie tych wszystkich elementów, które
wiążą się ze studiami. Napisałam wcześniej, że poczułam do tej historii silną
więź, powstała ona w głównej mierze poprzez realistycznie ukazany świat oraz z
powodu samej bohaterki, która podobnie jak ja jest artystyczną duszą i nie
wyobraża swojego życia bez wyrażania emocji poprzez sztukę, a konkretniej poprzez
taniec. Nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie nie tylko wykreowanych przez
autorkę miejsc, ale także bohaterów, choć z Lilianą miałam niemały problem. Pozostała
ona dla mnie dziewczyną bez twarzy, postacią nie wyróżniającą się z tłumu i
mało charakterystyczną. Jak wspomniałam wcześniej, jest to typowa artystka,
która lśni oślepiającym blaskiem dopiero, gdy tańczy i daje upust nagromadzonym
w swoim sercu emocjom. Nie zastanawia się co będzie za moment, chce czerpać z
życia jak najwięcej. Różni mnie od niej to, że ona nie boi się zaryzykować, a
gdy zaczyna spadać na dno nie chce ciągnąć za sobą tych osób, na których jej
zależy.
Autorka posługuje się niezwykle lekkim i
plastycznym językiem, lecz nadmierne przemyślenia bohaterki o charakterze
filozoficznym rzucają cień na całą historię. Nie jest to książka wysokich
lotów, lecz nie jest to także totalne dno. Niektóre zdarzenia są do
przewidzenia (przez co może sprawiać wrażenie naiwnej), ale autorka dzielnie
broni się niespodziewanymi zwrotami akcji. Przy jednym z nich dosłownie mnie
zamurowało, bo nawet słówkiem czy gestem nie zasygnalizowała czytelnikowi, że
tak może się stać. Z pewnością autorka umie uśpić czujność czytelnika, brawo!
To pewnie taka (nieznana nikomu) taktyka, że „najpierw dam kilka wskazówek do
mniej istotnych wątków, by potem zaatakować z tzw. grubej rury”. Szczerze? Podoba mi się to podejście, ale za drugim
razem na ten chwyt się nie nabiorę! Z chęcią chciałabym się o tym, w
niedalekiej przyszłości, przekonać… ;)
W Poukładaj
mi życie zauroczyło mnie dosłownie wszystko: życie studenckie, Liliana, jej charakterystyczna przyjaciółka
(którą trochę za szybko się stała, choć jak pokazuje nam życie, że jest ono
niezwykle zabawne i zaskakujące – prawda Pani Olu? ;)), Janek, miejsca, w
których toczy się akcja i przede wszystkim unoszący się nad tym wszystkim klimat
– trochę baśniowy i sielankowy, który w pewnym momencie pęka jak bańska
mydlana. Nie można zapomnieć o zawartych w książce emocjach, z którymi zmaga
się główna bohaterka. Poukładaj mi życie
okazało się naprawdę miłym zaskoczeniem, a ukazane w niej wydarzenia mogą
uchodzić za takie, które mogłyby się zdarzyć naprawdę. Czym okazała się dla
mnie jej lektura? Przede wszystkim ucztą dla duszy.
~*~
Czasami
życie wystawia nas na próbę, żeby sprawdzić, jaki silni jesteśmy i ile jesteśmy
w stanie przetrwać. [1]
Każda
nowo poznana osoba jest zagadką, którą każdego dnia przebywając z nią, próbujemy
rozwiązać. [2]
Czasami w naszym życiu
dzieje się coś, po czym ciężko jest wrócić do normalności. [3]
Są takie chwile, kiedy
mężczyzna może mieć kobietę, nie robiąc nic – ona i tak będzie jego. Ale
większość z nich ten moment przegapia i uświadamia sobie tę bolesną prawdę po
dłuższym czasie, kiedy jest już za późno i nie da się cofnąć podjętych decyzji.
[4]
[…] kłócą się ze sobą tylko
osoby, którym na sobie zależy. [5]
[…] inność nie jest czymś
złym. […] nie musimy kopiować stworzonych wcześniej wzorców, żeby się komuś
spodobać. [6]
To
niesamowite, że dwoje ludzi, którzy się kochają potrafią zadawać sobie nawzajem
tyle bólu. [7]
Prośba o pomoc nie jest oznaką
słabości, a pokazaniem komuś, że go potrzebujemy. Oznacza to też, że nie
jesteśmy na tym świecie sami. [8]
~*~
Za możliwość
recenzji, dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
___
[1] SOKOŁOWSKA O.J.: Poukładaj mi życie. Gdynia: Novae Res
2014, s. 7.
[2] Tamże, s. 19.
[3] Tamże, s. 42.
[4] Tamże, s. 49.
[5] Tamże, s. 92.
[6] Tamże, s. 153.
[7] Tamże, s. 171.
[8] Tamże, s. 192.
Piękna okładka... zainteresowała mnie ta książka... chociaż to chyba jak na razie najpozytywniejsza jej recenzja, czytałam też negatywne, więc na razie się zastanowię, czy ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
ahh wróciłabym i ja do życia studenckiego :) Ciekawa fabuła, zapamiętam tytuł, bo na książkę mam chęć :)
OdpowiedzUsuńCiekawa lektura, ale jakoś mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńMoje odczucia po lekturze tej książki już znasz. Książka bardzo mi się podobała, zwłaszcza jej druga część, choć kilka niedociągnięć dało się zauważyć. Ale myślę, że następnym razem będzie jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Widząc okładkę książki od razu pomyślałam, że to jakaś książka o tematyce arabskiej - a tu niespodzianka, polski autor ;) Jeśli traktować książkę osobiście, powinna mi się spodobać, przecież sama w tym roku zaczęłam studia (do tego bardzo spokrewnione, bo administracyjne, ha :D). Jednak tak to zwykle z polskimi książkami bywa (zwłaszcza z tymi obyczajowymi), że są przeważnie średnie - nie ma tragedii, ale arcydziełami nie są. A szkoda. Czekam z utęsknieniem na kogoś pokroju Jodi Picoult w naszym pięknym kraju. Pozdrawiam moją imienniczkę :)
OdpowiedzUsuńA ja powoli kończę magisterskie (Informacja Naukowa i Bibliotekoznawstwo ;)). Nie ma czekania, trzeba szukać, może już gdzieś się taki ktoś objawił i czeka na odkrycie? ;)
UsuńChyba chętnie bym przeczytała, tylko ze względu, że ja uważam, że moje życie studenckie(które już się kończy, bo jestem na 5-tym roku), nie jest czymś szczególnym, wolę wracać do życia licealnego. Dlatego myślę, że przeczytałabym historię o studiowaniu, może bym nie potrafiła się do niej odnieść, ale może bym Lilianie pozazdrościła:)
OdpowiedzUsuńTo już druga recenzja na temat tej książki którą dzisiaj czytam. Nie mam specjalnie ochoty na kolejną książkę o miłości, bo mam już ich wystarczająco na swojej półce. Ale może kiedyś. Zwłaszcza że okładka jest zachwycająca! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na tę pozycję!
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie! :) Szkoda, że nie współpracuję z Wyd. Novae Res, mają cudowne ksiażki
OdpowiedzUsuńCzy mogę Cię zaprosić na wymiankę świąteczną? Super, jeśli dołączysz do zabawy :)
http://krolowamoli.blogspot.com/2014/11/wymianka-swiateczna.html
O! Tę książkę mam ochotę poznać ;)
OdpowiedzUsuń