Kulti
(Kulti)
tł. Iga Wiśniewska
Wydawnictwo NieZwykłe
2018
s. 545
978-83-7889-708-8
Cena: 43,90 zł
Ocena: 10/10
~*~
„Wierz mi, miałam ochotę walnąć cię raz czy dwa… albo pięć”.
Gdy mężczyzna, którego uwielbiałaś będąc dzieckiem, zostaje twoim
trenerem, spodziewasz się, że okaże się to najwspanialszą rzeczą, jaką
przytrafiła ci się w życiu Słowo klucz: spodziewasz się.
Wystarczył tydzień, by dwudziestoośmioletnia Sal Casillas zaczęła się
zastanawiać, co właśnie widziała w międzynarodowej ikonie piłki nożnej –
dlaczego miała jego plakaty na ścinach, a nawet wyobrażała sobie, że za niego
wyjdzie i spłodzi z nim małych superpiłkarzyków?
Sal wiele lat temu doszła do siebie po najgorszym „nie-zerwaniu” w historii
zmyślonych związków, z mężczyzną, który nie wiedział nawet o jej istnieniu. Nie
jest więc przygotowana na nową wersję Reinera Kultiego, trenującego jej
drużynę: cichy i zamknięty w sobie jest tylko cieniem wybuchowego, pełnego
pasji mężczyzny, którym kiedyś był.
Nic nie mogło przygotować jej na spotkanie z nim. Ani na mordercze
skłonności, które w niej wzbudził.
„Sal, proszę, nie zmuszaj mnie, żebym odwiedzała cię w więzieniu. Nie
do twarzy ci w pomarańczowym”.
To będzie najdłuższy sezon w jej życiu.
~*~
Na naszym rynku wydawniczym mało
pojawia się powieści, których fabuła obracałaby się wokół sportu i byłaby nią
dosłownie przesiąknięta. Jeśli już takowe występują to często szybko znikają one
z półek z nowościami i zastępowane są innymi tytułami, bardziej obiecującymi w
oczach sprzedawcy (lub przy „pomocy” zamożniejszych wydawnictw). Kulti Mariany Zapaty właśnie jest jedną
z tych książek, gdzie sport, a konkretnie piłka nożna, jest jej kluczowym
elementem. Mam jednak nadzieję, że nie podzieli ona losu tych wszystkich
zapomnianych już historii, bowiem jest to powieść, która nie może zostać
niezauważona na polskim rynku książki. Dlaczego? O tym niżej.
Tytułowy bohater, Kulti, a
konkretniej Reiner Kulti to niemiecka gwiazda piłki nożnej, który w latach
swojej świetlności nie raz udowadniał na boisku, że wszystko jest możliwe jeśli
się tego naprawdę pragnie, a cena, którą trzeba za to zapłacić nie odgrywa
najmniejszej roli. Takiego poznała go Sal, narratorka powieści: zimnego,
nieustraszonego i piekielnie zdolnego piłkarza, który rozpalił serce małej Sal
i zaszczepił w niej miłość do piłki nożnej. Zauroczona jego grą i sukcesami,
postanowiła związać swoją przyszłość ze sportem. Niestety, pewne wydarzenie
sprawiło, że jej nieodwzajemniona miłość do gwiazdy sportu zgasła, lecz nie do
gry. Temperamentna, piekielnie ambitna i pełna marzeń dziewczyna, przez szereg
różnych doświadczeń, wyrosła na niezwykle dobrą i groźną zawodniczkę, której
nie straszna jest ostra rywalizacja. Jednak wkrótce zostaje ona ponownie
wystawiona na próbę, tym razem przybierze ona twarz… Reinera Kultiego, który po
zakończonej karierze, i również burzliwej przeszłości, zostaje trenerem
pomocniczym Dudziarek, do której należy Sal. Dziewczyna będzie się musiała
zmierzyć nie tylko z przeszłością, która uderzy z podwójną mocą, ale również ze
swoimi uczuciami, bowiem tak naprawdę Reiner Kulti nigdy całkowicie nie zniknął
z serca Sal Casillas.
Przeznaczenie jest jak drabina, pokonuje się
kolejne stopnie, by znaleźć się w miejscu, w którym powinno się być. [1]
O matko, co to była za książka!
Do tej pory nie mogę całkowicie wyjść z historii, jaką stworzyła Mariana
Zapata. W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że tak mocno mnie ona
wciągnie i nie będę mogła na spokojnie się z nią rozstać. Nadal przeżywam to,
co autorka zaserwowała nam na łamach Kultiego.
W pierwszej kolejności na moja uwagę zasługuje poczucie humoru głównej
bohaterki, Sal, który prawie w 100% pokrywa się z moim. Poza tym jej ironia i
błyskotliwość sprawiła, że się w niej normalnie zakochałam! Raz rozbawiała mnie
do łez, a raz razem z nią przeżywałam różne wpadki i kontuzje, które się jej
przytrafiały. Zachwyciła mnie jej pewność siebie, ciepło jakie bije od niej
oraz to, że nie ukrywa swoich emocji… Sal jest taka… swojska, taka prawdziwa.
Jest jedną z rewelacyjnych postaci, jaką udało mi się ostatnimi czasy poznać.
Bije od niej siła, która nie pozwala być wobec niej obojętnym. Tak, Sal
zdecydowanie trafia na moją listę ukochanych bohaterek zaraz obok Wolhy Rednej
(z Kronik Belorskich Olgi Gromyko), Ani Shirley (z serii o Ani Zielonego Wzgórza Lucy M. Montgomery) i Hermiony Granger (z serii o Harrym Potterze
Joanne K. Rowling). Drugim plusem jest sportowy klimat, który dosłownie wypływa
spomiędzy kartek Kultiego. Tak jak
pisałam wcześniej, nie pomyślałabym, że historia sportowa może tak mocno mnie
wciągnąć. Kolejną rzeczą, jaką może poszczycić się powieść Mariany Zapaty to
re-we-la-cyj-nie zarysowany wątek miłosny. Jest on wywarzony, nienachlany i
uroczy. Autorce świetnie udało się przedstawić relację Sal i Kultiego.
Umiejętnie stopniuje ona napięcie i nic nie jest kwestią przypadku. Jestem
również pod wrażeniem tego, jak Mariana Zapata kieruje naszymi emocjami i na
wszystko w tej powieści jest czas: na śmiech, na płacz, na wzruszenie i na
radość. Pięknie się one przeplatają, jednak po lekturze pozostaje żal…, że to
już koniec. Patrzę na swój egzemplarz Kultiego
i myślę sobie „co ta książka ze mną zrobiła”? Postać tytułowego bohatera
również zasługuje na kilka ciepłych słów, chociaż na początku wzbudzał on we
mnie mieszane uczucia. Mariana Zapata przy tworzeniu Reinera Kultiego dała
popis swoich umiejętności. Tak sobie myślę, do kogo mogłabym go porównać, ale
nikt mi nie przychodzi do głowy… Hm... Czekajcie, już mam! Można go porównać
do… uwaga… Pana Darcy’ego z Dumy i
uprzedzenia Jane Austin. Myślę, że gdyby ona żyła i tworzyłaby w naszych
czasach to stworzyłaby właśnie… Reinera Kulti (a może Mariana Zapata jest
wcieleniem Jane Austin?). Mówię Wam, Kulti
to rewelska! Szczerze powiedziawszy obawiałam się trochę romansu Sal i
Kultiego przez wzgląd na sporą różnicę wieku, ale… Mariana Zapata szybko mnie
przeciągnęła na swoją stronę.
Co mogę napisać o fabule? Przede
wszystkim jest ona przemyślana i jak dla mnie nowatorska, bowiem Kulti to pierwsza, do szpiku kości, sportowa
powieść, jaką poznałam. Miałam obawy, że się w niej nie odnajdę, ale zupełnie
niepotrzebnie. Autorka pewnie i zdecydowanie prowadzi akcję i nie ma miejsca na
niepewność i zwątpienie. Mimo, że książka do najlżejszych nie należy (liczy
około 550 stron) to nie ma się wrażenia jakby była „przegadana”. Narracja pierwszoosobowa
dosyć sprawnie prowadzi nas przez kolejne wydarzenia, i nie wiadomo kiedy
dochodzi się do ostatnich, rozstrzygających wersów.
Oprócz tego Kulti jest również bardzo mądrą powieścią. Wbrew pozorom znajdziemy
w niej wiele pomocnych wskazówek, które mogą nam ułatwić życie (a przynajmniej
przypomnieć o tym, o czym często zapominamy w codziennym życiu).
- Mówili mi, że jestem za niska, by dobrze
grać w piłkę nożną. Tymczasem wszystko jest możliwe, jeśli naprawdę tego
chcesz. [2]
Czytanie Kultiego było czystą przyjemnością. Mariana Zapata pozwoliła nam
zajrzeć do świata sportu i co dzieje się za jego kulisami. Ponadto wszystko to
okrasiła dużą dawką humoru i niezwykle subtelnym wątkiem miłosnym, który
szczerze powiedziawszy nie jest do końca oczywisty. Co jeszcze mogę napisać o Kultim? Postacie wykreowane są w
mistrzowski sposób, fabuła dopięta na ostatni guzik i odpowiednia grubość
powieści. Nic, tylko siadać i czytać. Uważajcie na Kultiego, bo on was pochłonie.
~*~
To była jedna z tych chwil, które podnoszą ludzi na duchu. Jasne, to
nie ty zrobiłeś coś niesamowitego, ale czujesz się, jakbyś to był ty. Masz
wrażenie, że możesz zrobić wszystko, dzięki temu, że innej osobie się udało. [3]
Ale ta ośla dupa nie raczyła nawet marnować kalorii, by odwrócić szyję
w moim kierunku . [4]
Gdy coś rozbije się na zbyt wiele kawałków, nie da się tego skleić z
powrotem, czasem trzeba po prostu zamieść skorupy i kupić sobie coś innego. [5]
Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć. Nie ma sensu przekonywać ich do
czegoś innego. [6]
Czekając, aż ktoś spełni twoje marzenia za ciebie, do niczego się nie
dojdzie. [7]
W życiu trzeba było czasem zaryzykować. Sięgnąć po to, czego się
pragnęło, żeby na starość nie żałować. Czasem wyrywasz, czasem przegrywasz, tak
już jest. [8]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu ♥
___
[1] Mariana Zapata, Kulti, Oświęcim 2018, s. 520.
[2] Tamże, s. 58.
[3] Tamże, s. 10.
[4] Tamże, s. 63.
[5] Tamże, s. 260.
[6] Tamże, s. 421.
[7] Tamże, s. 441.
[8] Tamże, s. 482.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).