źródło: Znak |
Cecelia Ahern
Love, Rosie
(When Rainbows End)
Akurat 2014
s. 512
978-83-7758-746-1
Cena: 39,99 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 4 cm)
+ 52 książki
Ocena: 7/10
~*~
Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Życie zadaje im jednak
okrutny cios: rodzice Alexa przenoszą się z Irlandii do Ameryki i chłopiec
oczywiście jedzie tam razem z nimi. Czy magiczny związek dwojga młodych ludzi
przetrwa lata i tysiące kilometrów rozłąki? Czy wielka przyjaźń przerodziłaby
się w coś silniejszego, gdyby okoliczności ułożyły się inaczej? Jeżeli los da
im jeszcze jedną szansę, czy Rosie i Alex znajdą w sobie dość odwagi, żeby
spróbować się o tym przekonać?
Czy warto czekać na prawdziwą miłość? Czy każdy z nas ma swoją „drugą
połówkę”? Może dowiemy się tego po lekturze tej ciepłej i wzruszającej
powieści.
~*~
Niezwykle zawiła historia pewnej
przyjaźni damsko-męskiej zawartej w książce Love,
Rosie autorstwa Cecelii Ahern pojawiła się w Polsce w 2006 roku. Z
pewnością można jej nie kojarzyć, ponieważ wydano ją pod innym tytułem, a
mianowicie Na końcu tęczy (Świat Książki
2006). W 2013 roku wydawnictwo Muza postanowiło wznowić powieść Ahern, ale po
raz drugi przeszła ona jakby bez echa. Dopiero rok później zrobiło się o niej
głośno, a to za sprawą nakręconego na jej podstawie filmu zatytułowanego Love, Rosie. Z tej okazji po raz trzeci ją
wznowiono, tym razem z tytułem filmowym i nawiązującą do niego okładką (która btw.
jest naprawdę śliczna). Zwiastun ekranizacji zrobił na mnie naprawdę dobre
wrażenie, jednak postanowiłam sobie, że najpierw sięgnę po książkę Ahern, a
później obejrzę film. I tak też udało mi się zrobić (brawa dla mnie!).
źródło: kino Kraków |
Na samym początku muszę napisać,
że film bardzo różni się od książki: jego twórcy, moim zdaniem, poszli na
skróty i łatwiznę. Wersja papierowa Love,
Rosie nie jest tak słodka, cukierkowa oraz tak bardzo zabawna jak obraz.
Wiele wydarzeń i postaci zmieniono lub usunięto (ja się pytam po co?! [SPOILER]
np. po co z Phila, brata głównego bohatera, zrobili jego kolegę?
[KONIEC]). Nie powiem, koniec końców film mi się bardzo spodobał, ale nie była
to już historia opowiedziana przez autorkę lecz jakiś inny, ugładzony na
potrzeby mało wymagającej publiczności twór. Twór, który stracił cały ładunek
emocjonalny, jaki Ahern zawarła w powieści. Po skończeniu lektury (natomiast przed
obejrzeniem ekranizacji) książka nie zrobiła na mnie aż tak dużego wrażenia –
do momentu poznania filmu, który (co zabawne) pozwolił mi zrozumieć przeczytaną
wcześniej opowieść. Momentalnie uderzyła we mnie ta historia i jej tragizm (co
może być gorszego niż uświadomienie sobie, że
przeżyliśmy większość życia nie z tą osobą, z którą powinniśmy, i że
raczej nie ma szansy na naprawienie tego błędu?), smutek oraz… tląca się gdzieś
tam, z tyłu głowy nadzieja, że może nie wszystko jeszcze jest stracone. Ahern
nie opisała sielankowego życia dwójki ludzi, którym los sprzyja. Autorka
przedstawiła tę historię zupełnie odwrotnie: ukazała skomplikowaną i niezwykle
zagmatwaną rzeczywistość dwójki przyjaciół, którym los nie szczędzi kłód pod
nogami, i jak na złość nie pozwala im być razem. Drogi głównych bohaterów:
Rosie i Alexa zbiegają się, by za moment się rozjechać, czasami naprawdę miałam
nerwy na autorkę, że tak poukładała życie obu postaci, ale tylko dlatego mnie
złościła, ponieważ nie rozumiałam (jeszcze) jej zamiarów. Dopiero film mi
otworzył oczy i to, co zobaczyłam bardzo mnie przeraziło. Ahern książką Love, Rosie ostrzega nas przed
zgotowaniem sobie takiego losu, jak zrobiła to Rosie. Przede wszystkim chce,
byśmy nie bali się ryzykować (chociaż w przypadku sytuacji bohaterki to trochę
śmiesznie brzmi…), nie zamykali się w stworzonej przez siebie klatce. Żebyśmy
podążali za głosem serca. Mimo wszystko. Żebyśmy za dziesięć, dwadzieścia,
trzydzieści lat nie żałowali, że czegoś nie zrobiliśmy.
To wbrew pozorom trudna książka,
która wywołuje masę sprzecznych emocji. Z pewnością nie jest to powieść dla
wszystkich, bowiem nie jest ona napisana w typowy sposób. Na Love, Rosie składają się różnego rodzaju
wypowiedzi bohaterów, czyli listy, emaile, smsy, kartki okolicznościowe,
podania etc. To właśnie dzięki nim poznajemy świat Rosie, Alexa i ich rodzin.
źródło: We Heart It |
Kilka słów na temat postaci: Ze
wszystkich bohaterów najbardziej urzekła mnie Ruby. Jak dla mnie była ona
najbardziej autentyczną ze wszystkich postaci, ale to pewnie przez jej cechy
charakteru: bezpośredniość oraz szczerość. W filmie Ruby także trochę
ugładzono, ale na szczęście nie straciła ona swojego pazura. Na drugim miejscu „ulubionych”
postawiłabym rodziców Rosie. Autorka wykreowała ich takich, jacy powinni być
rodzice dla swoich dzieci: wsparciem, opoką oraz służyć radą. Zresztą na ich
podstawie Ahern stworzyła piękny obraz rodziny, który jest niezwykle budujący.
Trzeciego miejsca nie zamierzam obsadzać, ponieważ nie znalazłam odpowiedniego/odpowiednich
kandydatów. Nie oznacza to jednak, że reszta postaci była beznadziejna, co to to
nie! Po prostu byli w porządku i nie zrobili na mnie dużego wrażenia.
To było moje pierwsze spotkanie z
twórczością Cecelii Ahern i szczerze powiedziawszy nie przypuszczałam, że
rozpocznę tę literacką podróż od Love,
Rosie. Obstawiałam raczej, że sięgnę po Dziękuję
za wspomnienia lub po Sto imion,
które mam w swojej domowej biblioteczce. Jak na początek przygody z twórczością
tejże autorki Love, Rosie okazała się
nie najgorsza, ba powiedziałabym wręcz, że całkiem niezła i rozbudziła we mnie
ciekawość odnośnie innych książek Ahern. Jeśli będą równie dobre (i mniej
nużące) jak ta, którą mam za sobą, to będę bardzo rada. Mam nadzieję, że za
jakiś czas się o tym przekonam.
~*~
Przyjaciele zostają z człowiekiem na zawsze.
[…] wszyscy musimy mieć jakieś marzenia. I nadzieję, że możemy osiągnąć
coś więcej, niż mamy.
Życie ludzkie jest zbudowane z czasu. Nasze dni, nasza zapłata mierzone
są w godzinach, nasza wiedza wyznaczana jest przez lata. Chwytamy w ciągu dnia
kilka minut na przerwę na kawę, a potem czym prędzej biegniemy do biurek,
spoglądamy na zegarek, żyjemy od jednej wizyty do drugiej. Mimo to nasz czas
kiedyś się kończy i w głębi duszy zastanawiamy się, czy przeżyliśmy dobrze te
wszystkie sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata, dekady.
Wszyscy kierujemy się swoimi własnymi zasadami.
Inni też wiecznie szukają odpowiedzi na swoje pytania. Czasem jesteśmy
tak samo zagubieni na świecie jak ty.
Myślę, że my, dorośli, powinniśmy brać przykład z dzieci i nie bać się
życia, iść na całość w przypadku wytyczonych sobie celów.
[…] unikanie problemu nie jest rozwiązaniem. Można uciekać i uciekać w
nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz,
dopadnie cię twoje życie.
___
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Ceceli Ahern – Love, Rosie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).