źródło: Gandalf |
Miasto kości
(City of Bones. The Mortal Instruments)
tł. Anna Reszka
MAG 2013
s. 512
978-83-7480-376-2
Cena: 35,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 3,5 cm)
+ 52 książki
Ocena: 6/10
~*~
Bohaterką bestsellerowej serii jest Clary Fray nastoletnia rudowłosa
artystka o skłonnościach do wpadania w tarapaty. Jej najlepszym i jedynym
przyjacielem jest chłopak, matka jest roztrzepaną artystką, a miejscem rozrywki
są ulice Manhattanu i nocne kluby. Aż do czasu, gdy pewnej nocy w nocnym klubie
Pandemonium trzech nastolatków, których widzi tylko ona, na jej oczach zabija
chłopca, który, jak się okazuje, tak naprawdę nie jest chłopcem... Clary czuje,
że powinna zawiadomić policję, ale wie, że nikt jej nie uwierzy, gdyż ciało
zamordowanego rozpłynęło się w powietrzu, a napastników nikt oprócz niej nie
widzi. Są to Nocni Łowcy, tajemna kasta wojowników, których celem jest walka z
demonami. W ciągu następnych 24 godzin znika matka Clary, a ona sama o mało nie
ginie z ręki demona.
Poszukując matki, Clary trafia do tajemnego świata, położonego głęboko
pod ulicami Nowego Jorku, zwanego Podziemnym Światem, pełnego tajemniczych
wróżek, wampirów, hybryd człowieka i wampira, i demonów. Clary jest rozdarta
pomiędzy uczuciami, które żywi do dwóch chłopców – jej najlepszego przyjaciela,
Simona, oraz do tajemniczego łowcy wampirów, pół człowieka, pół anioła Jace’a.
Wkrótce sama staje się częścią ukrytego świata łowców demonów zwanych Nefilim i
odkrywa straszną tajemnicę...
~*~
źródło: efilmy |
O serii Dary Anioła Cassandy
Clare było kiedyś głośno: wszyscy zachwycali się światem wykreowanym przez
autorkę, a fani z niecierpliwością oczekiwali na jej ekranizację, która miała
swoją premierę 2013 roku. Film z Lily Collins jako Clary Fray oraz Jamiem
Campbell Bowerem jako Jace’m Waylandem oceniono różnie: niektórzy byli nim
zauroczeni, a inni bardzo rozczarowani oraz zawiedzeni. Niestety (dla tych „niektórych”)
twórcy zakończyli przygodę z serią Cassandry Clare na jednym, w moich oczach
niezbyt udanym, aczkolwiek przyjemnym w odbiorze filmie. Świat Nocnych Łowców wówczas
był dla mnie obcy i nie potrafiłam go ocenić w taki sposób jaki ci, którzy
wcześniej poznali losy Clary, Jace’a i pozostałych bohaterów Darów Anioła. W
2016 roku znowu zrobiło się o tej serii głośno, a to za sprawą serialu, który
postanowiono nakręcić na podstawie książek Clare i miał być on tylko nimi
inspirowany, a nie dokładnym ich odzwierciedleniem. Stąd pojawiające się
różnice między serialem a książką, co nie ukrywam po lekturze Miasta kości trochę zaczęły mnie drażnić.
Oczywiście wciąż byłam przed poznaniem wersji papierowej, ale to jakoś nie
przeszkodziło mi w tym, by zacząć go oglądać.
Jeśli mam być szczera to jak dla
mnie serial okazał się totalną klapą: nie tylko pod względem efektów
specjalnych (o które ta historia wręcz błaga), ale także… słabej gry aktorów. Katherine
McNamara wcielająca się w rolę Clary to była zupełna pomyłka. Chociaż przyciąga
wzrok i miło się na nią patrzy to jej udawanie (bo grą trudno było nazwać to,
co robiła) było tragiczne. Jeszcze tak sztucznej i wymuszonej gry aktorskiej
chyba nie widziałam (momentami miałam ochotę sobie wydłubać oczy, serio!). Mimo
tego serial mnie wciągnął (do tej pory nie mogę w to uwierzyć…) i postanowiłam,
że jeśli twórcy zdecydują się nakręcić drugi sezon, to go obejrzę. Nie tylko by
poznać dalsze losy Clary i jej przyjaciół, ale także by sprawdzić, czy twórcy
wyciągnęli wnioski ze swoich błędów, specjaliści przygotują lepsze efekty, a
aktorzy chociaż trochę nauczą się grać (szczególnie McNamara). Drugi sezon już
się skończył i powiem szczerze: widać minimalną różnicę we wszystkich
aspektach, lecz nadal jest słabo. I w sumie właśnie drugi sezon zmusił mnie do
sięgnięcia po wersję papierową. W krótkim czasie pochłonęłam dwie części Darów
Anioła: Miasto kości oraz Miasto popiołów, o którym napiszę w
osobnym poście. I to, co mi się ciśnie na usta to to, że twórcy serialu
naprawdę odpłynęli od pierwotnej fabuły, lecz perfekcyjnie (jak dla mnie) po
względem wizualnym dobrali aktorów do poszczególnych postaci. Emeraude Toubia
jako Isabelle Lightwood jest idealna, tak samo jak Matthew Daddario jako Alec
Lightwood (matko jakie z niego ciacho…) czy Harry Shum Jr jako Magnus Bane (ten
to oprócz wyglądu/stylizacji powala swoją grą! Nie wyobrażam sobie, aby w
postać tego bohatera mógłby się wcielić ktoś inny). Alberto Rosende wcielający
się w rolę Simona może być (na pewno jest lepszy od filmowego Simona – Roberta Sheehana),
ale zupełnie nie mam zdania jeśli chodzi o wcześniej wspomnianą Katherinę
McNamarę oraz Dominica Sherwooda jako Jace’a Waylanda (chociaż obojgu nie można
odmówić prezencji, a Dominicowi uroku: te oczy ma niesamowite…). Serial i
książka to dwie zupełnie inne historie, jedyne co je łączy to świat cieni,
bohaterowie i niektóre wydarzenia. Po przebrnięciu przez książki (mam tu też na
myśli Miasto popiołów) stwierdzam, że
serial można obejrzeć z ciekawości – jak twórcy zinterpretowali wydarzenia opisane
przez autorkę. To byłoby na tyle, jeśli chodzi o odwołania do serialu (w
dalszej części postaram się aby było ich mniej).
źródło: naEKRANIE |
Fragment dla tych czytelników,
którzy nie wiedzą nic o Nocnych Łowcach (chociaż wątpię, czy ktokolwiek taki
jeszcze istnieje…): Dary Anioła to w skrócie seria o Nocnych Łowcach tzw.
Nefilimach (proszę mnie poprawić jak źle odmieniłam!), którzy przy pomocy
mieczy i innych broni walczą z demonami przedostającymi się do świata
śmiertelników z innych równoległych wymiarów. Oprócz demonów, zwykłych ludzi – „przyziemnych”
oraz Nocnych Łowców istnieją tzw. „podziemni”, czyli wróżki, wilkołaki oraz
wampiry, których niektórzy Nefilim traktują jako kogoś gorszego. A wszystko to,
czyli walki i inne zjawiska nadprzyrodzone rozgrywają się, można by rzec na
oczach ludzi, lecz nie byłaby to do końca prawda. Ludzie nie dostrzegają
niebezpieczeństwa, jakie czai się w mroku. I właśnie w takim świecie, współczesnym,
żyje Clary Fray – główna bohaterka Miasta
kości – razem z matką, dla której
nie istnieje świat cieni. Aż do czasu, kiedy przypadkiem zobaczy coś, czego –
jako zwyczajna śmiertelniczka – nie miała prawa zobaczyć: Nocnych Łowców w
akcji. Wkrótce razem ze swoim przyjacielem Simonem przekona się, że ci
wojownicy to tylko wierzchołek góry lodowej, a wampiry, wilkołaki i wróżki
istnieją nie tylko w filmach, serialach i w książkach…
Szczerze powiedziawszy książka
mnie nie zachwyciła, lecz nie mogę jej odmówić pomysłowości. Po usłyszeniu tylu
pochlebnych opinii na jej temat liczyłam na coś naprawdę fantastycznego,
zaskakującego i z efektem „wow”. W pewnym momencie złapałam się na tym, że
zaczynam go porównywać do serialu, choć nie powinnam, bo przecież twórcy jego
jakoby poszli inną drogą. Mam jednak wrażenie, że działo się w nim zdecydowanie
więcej niż w Mieście kości. Przy nim
książka okazuje się… skromna i momentami nudna, chociaż ciekawym doświadczeniem
było porównywanie wersji papierowej do serialu. Mnie niestety nie zauroczyła,
lecz wykreowany przez autorkę świat owszem. Momentami miałam wrażenie, że
historia jest niedopracowana.
Bohaterowie: dosyć dużym
zaskoczeniem okazała się postać Simona, którą znałam z serialu i nie była to
jakaś wyjątkowa postać. Uroczy chłopak, który nie tylko skrycie podkochuje się
w swojej najlepszej przyjaciółce i jest – co tu kryć – ciamajdowaty, czyli
typowe „friendzone”. Natomiast w książce Simon pokazał, że stać go na więcej i
potrafi zachować krew kiedy wymaga tego sytuacja. Niestety Clary jest równie
denerwująca jak serialowa, ale chyba „książkowa” odrobinę mniej. Z kolei Isabelle
i Aleca trudniej poznać, ponieważ odgrywają role drugoplanowe. Bliżej mogłam
przyjrzeć im się dzięki serialowi, ale wbrew pozorom zbytnio się nie różnią od
swoich wersji książkowej. Żałuję tylko, że tak mało było Magnusa w tej części,
który moim zdaniem jest najbarwniejszą postacią Miasta kości (jeśli nie całej serii…) i szczerze powiedziawszy
jednak chowa się przed jego serialowym odpowiednikiem (Harry jako Magnus jest
niesamowity!). I na sam koniec został Jace: w książce jest zdecydowanie
bardziej bezczelny, ale równie mocno „działający” na mnie jak ten serialowy (kolejny
męski bohater, który sprawia, że miękną mi kolana…).
Moim zdaniem nie jest to wybitnie
napisana historia, czytałam zdecydowanie lepsze, ale nie mogę jej odmówić uroku
i pomysłowości (mam wrażenie, że w tej części autorka nie wykorzystała całego
jego potencjału…). Niekiedy dialogi bohaterów, cóż… tak jak w serialu wołają o
pomstę do nieba i pozostawiają wiele do życzenia. Nie wiem skąd moja wiara w tę
serię, może przez wzgląd na pomysł i nadzieja na rozwinięcie akcji…? Nie mam
pojęcia, lecz oprócz tego mogę powiedzieć, że czytało mi się ją bardzo dobrze i
wciągnęła mnie od pierwszej strony. Jaka była druga część Darów Anioła? Taka
sama, a może lepsza? Tego dowiecie się wkrótce.
~*~
Wszyscy widzimy to, co chcemy widzieć. [1]
Nie wszystko, co jest prawdą, zaraz trzeba ogłosić. [2]
~*~
W serii Dary Anioła ukazały się:
Miasto kości // Miasto popiołów // Miasto szkła // Miasto upadłych
aniołów // Miasto zagubionych dusz // Miasto niebiańskiego ognia
___
[1] Cassandra Clare, Miasto kości, Warszawa 2013, s. 236.
(ebook)
[2] Tamże, s. 328.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).