30 maja 2016

LEVITHAN David - "Pewnego dnia"

David Levithan
Pewnego dnia
(Another Day)

tł. Donata Olejnik

Wydawnictwo Dolnośląskie 2015
s. 280
978-83-271-5430-9
Cena: 33,00 zł

Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,1 cm)
+ 52 książki

Ocena: 3/10

~*~

Każdy dzień Rhiannon jest podobny do poprzedniego. Dziewczyna wmówiła sobie, że zasługuje jedynie na nijakiego humorzastego chłopaka, jakim jest Justin. Stara się przestrzegać ustalonych przez siebie zasad: nie bądź zaborcza, nie irytuj go, nie rób sobie nadziei. Aż pewnego dnia Justin wreszcie ją zauważa i pragnie z nią być! Nastolatkowie spędzają wspaniały romantyczny dzień, którego chłopak nazajutrz… nie pamięta. Rhiannon jest zrozpaczona. I nagle ktoś mówi jej, że Justin, z którym spędziła tamte cudowne chwile… wcale nie był Justinem.

Powieść stanowi dopełnienie książki pt. Każdego dnia. Poznajemy historię z punktu widzenia Rhiannon, która próbuje odkryć prawdę o miłości i o tym, jak zmienia ona człowieka.

~*~

Z twórczością Davida Levithana spotkałam się w zeszłym roku, a to za sprawą Każdego dnia. Historia przedstawiona przez autora okazała się niesamowita, nieprawdopodobna, smutna i przytłaczająca, choć były w niej fragmenty wywołujące na mojej twarzy uśmiech. Levithan stworzył naprawdę ciekawą i przemyślaną opowieść, a zakończenie wykreował w taki sposób, aby czytelnik po jej lekturze mógł sam dopowiedzieć sobie ciąg dalszy – jaki tylko by chciał. I gdy wydawnictwo zapowiedziało drugą część tzn. Pewnego dnia byłam przeszczęśliwa, bo chciałam dowiedzieć się jak potoczą/potoczyły się dalsze losy A oraz Rhiannon, i czy moje przypuszczenia się spełnią. Jednak autor nie napisał kontynuacji jako takiej, lecz dopełnienie do głównej historii – zawartej w Każdego dnia. W Pewnego dnia ukazał tą samą fabułę, jaką możemy znaleźć we wcześniej przytoczonym przeze mnie tytule, z tą jednak różnicą, że narratorką jest Rhiannon, dla której A postanowił złamać swoje reguły.

Niestety Levithan rozczarował mnie tą książką. Do tej pory zastanawiam się po co autor zdecydował się napisać tę „kontynuację”. Jak dla mnie w Każdego dnia powiedział wszystko co miał do powiedzenia i Pewnego dnia jest zbędna – nie wnosi ona nic nowego/odkrywczego (z wyjątkiem ostatniego rozdziału, który poniekąd rozwiewa nasze wątpliwości odnoście tego, co było dnia następnego) do całości.

Jak wspomniałam wcześniej historię tę opowiada Rhiannon, dziewczyna, która żyje złudzeniami do czasu, kiedy w jej życiu pojawia się A – najpierw w ciele jej chłopaka, a następnie w innych osobach. Wszystko widzimy jej oczami, mamy możliwość poznać myśli i emocje dziewczyny. Jednak bohaterka jest trochę dziwna i jakoby wyprana z emocji, lecz emanuje od niej samotność. Niestety nie porwała mnie ona jako postać, zresztą nie powiedziała nic, co mogłoby sprawić, byśmy na tę historię spojrzeli inaczej, by nabrała jeszcze większej głębi. Owszem, widzimy ją z perspektywy „normalnej” dziewczyny, lecz nie jest ona tak pociągająca i porywająca jak ta, którą nam przedstawił autor w Każdego dnia, czyli oczami A – duszy czy też bezpłciowego bytu, który codziennie budzi się w innym ciele. Wersja Rhiannon nie była odkrywcza z wyjątkiem ostatniej sceny, o której pisałam wcześniej. Autor w jednym, króciusieńkim rozdziale pokazał odrobinkę przyszłości, która mogłaby stanowić wstęp do poważniejszej kontynuacji niż Pewnego dnia. Jak dla mnie byłoby lepiej, gdyby Levithan pociągnął tę historię dalej, a nie tworzył tzw. odgrzewanych kotletów z mikrofalówki, które nie mają ani smaku, ani wyglądu.

Tak naprawdę, to nie wiem, co mogłabym o tej książce więcej napisać. Chyba tylko to, że mnie rozczarowała, ale chyba to widać po mojej opinii. Cóż, autor nie popisał się tutaj swoim talentem, sama historia okazała się nudna (bo poznałam ją już wcześniej – i to z ciekawszej perspektywy), Rhiannon jak dla mnie była trochę sztywna i nijaka – nie wzbudziła we mnie żadnych emocji – nawet tych pozytywnych. Na szczęście Pewnego dnia nie przytłumiła ani nie zniszczyła moich bardzo pozytywnych wrażeń po Każdego dnia. Nie darowałabym Levithanowi tego, gdyby przez to dopełnienie tak się stało. Mam nadzieję, że autor nie popełni w przyszłości podobnego błędu (no chyba, że  n a p r a w d ę  będzie miał coś konkretnego do dopowiedzenia). Więc jeśli macie ochotę poznać historię A i Rhiannon, to sięgnijcie po Każdego dnia, a dopełnienie sobie odpuście (z wyjątkiem ostatniego rozdziału!).

~*~

Nie do końca tak to sobie wyobrażałam, ale nasze wyobrażenia rzadko pokrywają się z rzeczywistością. [1]

Ostatnia piosenka. Ostatni skręt. Ostatnia ulica. Bez względu na to jak bardzo człowiek próbuje zatrzymać dzień, on i tak mija. [2]

[…] każdy zasługuje na miłość. [3]

- Myślę, że nic nie może się utrzymać – odpowiada. – Ani to, co dobre, ani to, co złe. Najważniejsze więc, żeby nie zamartwiać się tym, czy się utrzyma, ale cieszyć się każdą chwilą, póki jest. [4]

Nie uwolniłam się od niego, A. Bo kiedy zrywasz z drugim człowiekiem, wcale się od niego nie uwalniasz. Nadal jestem związana z Justinem na sto różnych sposobów. Po prostu już ze sobą nie chodzimy, ale całkowite uwolnienie się od niego zajmie mi kilka lat. [5]

~*~

W serii Każdego dnia ukazały się:
Każdego dnia // Pewnego dnia


~*~

Za możliwość lektury dziękuję ślicznie Grupie Wydawniczej Publicat

___
[1] David Levithan, Pewnego dnia, Poznań 2015, s. 20.
[2] Tamże, s. 30.
[3] Tamże, s. 91.
[4] Tamże, s. 167.
[5] Tamże, s. 223.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...