Jennifer Murgia
Gwiazda anioła
(Angel Star)
Amber 2011
s. 255
978-83-241-3994-1
Cena: 29,80 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 1,8 cm)
+ 52 książki
+ Z półki
Ocena: 4/10
~*~
Czy wierzysz w anioły?
Kiedy Garreth, nowy i najprzystojniejszy chłopak w szkole, zadaje jej
to pytanie szesnastoletnia Tea musi odpowiedzieć, że tak. Widuje je w nie tylko
w snach. Również za dnia ukazuje jej się skrzydlata postać, przerażająca i
pociągająca zarazem…
A teraz dowiaduje się, że Garreth jest aniołem, stworzonym, by ją
chronić… i by ją kochać. Lecz ie ma światła bez ciemności. Dziewczyna będzie
musiała wybierać pomiędzy jasną miłością a mrocznym zauroczeniem.
~*~
Chyba od zawsze temat aniołów
wzbudzał moje zainteresowanie, a od kiedy zaczęłam nałogowo czytać poznałam
wiele, naprawdę wiele ich „twarzy”. Oczywiście jedne były lepsze, a inne
gorsze, ale przeważnie autorzy nie psuli tych postaci. Raczej mnie pozytywnie
zaskakiwali – jak chociażby Danielle Trussoni (Angelologia, Świat Książki 2010) czy Carolyn Jess-Cooke (Zawsze przy mnie stój, Otwarte 2011). Gwiazda anioła Jennifer Murgii trafiła
do mnie około 4 lat temu jako wygrana w konkursie blogowym i dopiero w tym roku
„natchnęło” mnie, aby ją „skonsumować”.
Historia opowiedziana przez
Jennifer Murgię jest skierowana do młodych czytelniczek - nastolatek i powiela
ona utarte schematy z gatunku paranormal romance (PR). Mamy tutaj nastolatkę -
przeciętną dziewczynę – uczennicę liceum, która nie wie o swoim „wyjątkowym”
przeznaczeniu, oraz dwóch przystojnych i na swój sposób pociągających oraz
(trzeba to podkreślić) paranormalnych chłopaków: jeden – jak się domyślacie –
chce ją chronić, a drugi wykorzystać jej moc. I oboje są… aniołami.
Książkę przeczytałam dosyć
szybko, ale żeby mnie „poruszyła” jak inne z tego gatunku (np. Anioł D. de Spirito, czy seria Szeptem B. Fitzpatrick) to nie. Jedyne,
co mi się ciśnie na usta w tym momencie, że była „w porządku”, „okay”, „bez fajerwerk”.
Wszystkie elementy składające się na PR były i tylko tyle. Autorka nie
zaskoczyła mnie niczym szczególnym, a fragmentami historia ta była nawet naiwna,
co komentowałam albo pobłażliwym spojrzeniem, albo drwiącym uśmieszkiem. Mam
wrażenie, że Jennifer Murgia nie „rozwinęła” skrzydeł, chociaż temat, który
wybrała na swoją książkę jest niezwykle głęboki i ciekawy. Odkąd zasiadłam do
pisania tej opinii zastanawiam się, czy czas poświęcony Gwieździe anioła mogę uznać za zmarnowany. Gdybym miała wolny dzień,
to prawdopodobnie klęłabym, że zmarnowałam cały dzień, ale czytałam ją głównie
w drodze do i z pracy, więc ów czas nie mogę uznać za zmarnowany. Lektura Gwiazdy… umiliła mi czas podróży, ale
jak napisałam wcześniej, bez jakichkolwiek mocniejszych emocji. Niestety
wszystko było takie przewidywalne, włożone w surowe ramy, i jakby autorka bała
się poza nie wyjść. A przydałaby się odrobinka szaleństwa i spontaniczności.
Nie mam pojęcia, co mogłabym
jeszcze napisać na temat tej książki. Bohaterowie – stereotypowi, trochę nijacy,
akcja nie porywa serca, choć przynajmniej nie było wkurzającego trójkąta, co
często zdarza się w tego typu historiach. Język młodzieżowy, prosty, bez
polotu. Ot, cała Gwiazda anioła – bez
polotu, ale dzięki niej podróżowanie było szybsze i odrobinę przyjemniejsze.
~*~
[…] jest tylko jeden sposób, aby pokonać strach: trzeba się z nim
zmierzyć. [1]
___
[1] Jennifer Murgia, Gwiazda anioła, Warszawa 2011, s. 101.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).