Gwiazd naszych wina
(The fault in our
stars)
tł. Magda
Białoń-Chalecka
Bukowy Las, 2013
s. 312
978-83-62478-89-7
Cena: 34,90 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 2,2 cm )
+ 52 książki
+ Z półki
Ocena: 9/10
~*~
Hazel ma szesnaście lat, a
jednym z nieodłącznych elementów jej życia jest aparat tlenowy o imieniu
Philip. Odkąd trzy lata temu zachorowała na raka, nie chodzi do szkoły,
spędzając dni głównie na czytaniu i oglądaniu America’s Next Top
Model. Jednak gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje
Augustusa, w jej życiu następuje zwrot o 180 stopni. Czeka ją podróż,
nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze
pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad
człowiek może po sobie zostawić na świecie.
Gwiazd naszych
wina Johna Greena jest wnikliwa i odważna, zabawna i ironiczna. Autor,
pisząc o nastolatkach, ale nie tylko dla nich, zgłębia w niej uniwersalną
kwestię życia i miłości.
~*~
Zacznę od tego, że tak jak ja i
bohaterowie niniejszej książki jesteś człowiekiem. Masz wielkie plany, marzenia
i co najważniejsze, możliwości by je urzeczywistnić. Jedyne, co może Ci w tym
przeszkodzić to Ty – twój strach i zdrowie. Nie bez przyczyny zdrowie wymieniłam jako drugie. Hazel,
Augustus oraz inne postaci Gwiazd naszych
wina udowadniają, że choroba nie jest w stanie nas powstrzymać przed
spełnianiem marzeń…
Poznajcie szesnastoletnią Hazel. Wraz z
rodziną mieszka w jednorodzinnym domku. Byłaby zwykłą nastolatką kochającą
czytać, gdyby nie jej przyjaciel Philip, dzięki któremu może w miarę normalnie
funkcjonować. Zapytacie się pewnie kim
jest Philip? Otóż Philip to aparat tlenowy, który przez specjalne wąsy
dostarcza dziewczynie tlen. Pewnie jesteście ciekawi po co jej to? Hazel ma problemy z oddychaniem, a wszystko to przez raka - niestety złośliwego, któremu
tak bardzo spodobało się w jej ciele, że postanowił zostać z nią do końca życia.
Jej życia. Gdyby nie innowacyjny lek, Phalanxifor, Hazel z pewnością żyłaby
krócej. Jej rodzina żyje z dnia na dzień, starają się wykorzystać każdą chwilę
by spędzić ją z powoli umierającą córką… Dziewczyna, by „poczuć się lepiej”,
chodzi na spotkania organizowane dla nastolatków żyjących z rakiem. Hazel jakoś
nie bardzo za nimi przepada, lecz uczęszcza na nie ze względu na swoich
rodziców. Nie przypuszcza, że kolejne spotkanie będzie początkiem czegoś nowego
i niepowtarzalnie pięknego.
Trudno mi było rozpocząć pisanie tej
recenzji. Ciągle zastanawiałam się (i dalej zastanawiam) jakich słów użyć, by
opisać to, co czułam czytając Gwiazd
naszych wina. Swój egzemplarz otrzymałam ponad rok temu (dzięki szczęśliwej
wygranej w konkursie – tak btw. drugą nagrodą okazała się sama znajomość z
organizatorką ;)) i wtedy nie było jeszcze takiego szumu wokół książki, jaki
się zrobił w tym momencie. A to wszystko za sprawą ekranizacji (którą
oczywiście mam w planach ;)) i przyznam
szczerze – to film mnie zmotywował do lektury (szkoda, że nie było tak w
przypadku Igrzysk śmierci, ale to tak
na marginesie :P). Wydaje mi się też, że gdyby nie ekranizacja, to pewnie Gwiazd naszych wina czekałoby dalej na
swoją kolej.
źródło: Google |
Niestety.
I ja uległam greenowskiemu czarowi (może nie oddziałuje na mnie tak mocno jak
na innych, ale jednak…). Oczarował mnie jego styl, sposób prowadzenia akcji,
bohaterowie, a przede wszystkim zawarte w książce emocje. Gwiazd naszych wina należy do tego typu książek, które wywołują
chaos i w głowie, i w sercu czytelnika (ostatnio taki bałagan miałam po
lekturze książki pt. Morze spokoju).
Autor umiejętnie połączył tragedię i komedię, obok łez pojawia się uśmiech,
obok smutku radość. Pokazuje bezwzględność życia oraz tlącą się nadzieję. Czytelnik
od początku zostaje rzucony na głęboką wodę, ale Green wie, że sobie z tym
poradzimy. W końcu daje nam przykład wytrwałości w postaci Hazel i Augustusa.
Green wykreował niezwykłych bohaterów – takich,
jakich kocham – przede wszystkim niezwykle realnych, mających tyle samo wad, co
zalet, bardzo uczuciowych, pomysłowych, wytrwałych, odważnych – po prostu
takich, o których tak szybko się nie zapomina. Podobnie z resztą jak z fabułą,
która do punktu kulminacyjnego trzyma czytelnika w napięciu i niepewności.
Od początku nad Gwiazd naszych wina unosi się coś mrocznego, nieuniknionego i
niepokojącego. Rozum wie, co się stanie, lecz serce do końca wierzy w happy end. Z pewnością możecie się
poczuć zaskoczeni i zszokowani tym, co autor przygotował. Początkowo trochę
ubolewałam nad zakończeniem książki. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego,
nawet pojawiło się u mnie rozczarowanie, które powoli znikało (w tym samym
czasie jak opadały emocje), bo dalszą część (czyli to, czego się spodziewałam*)
mogę sobie dopowiedzieć. Z pewnością jest to pozycja, przy której będziecie się
śmiać, płakać, pozwoli Wam zrozumieć niektóre rzeczy oraz spojrzeć na problem
raka z innej strony.
~*~
Nadejdzie
czas […] gdy wszyscy będziemy martwi. Nadejdzie czas, gdy nie pozostanie ani
jeden człowiek, który by pamiętał, że ktokolwiek kiedykolwiek żył czy że nasz
gatunek czegokolwiek dokonał. Nie pozostanie nikt, kto by pamiętał Arystotelesa
lub Kleopatrę, a co dopiero ciebie. Wszystko, co zrobiliśmy, zbudowaliśmy,
napisaliśmy, wymyśliliśmy albo odkryliśmy, pójdzie w zapomnienie, a to […]
zupełnie straci sens. Może ta chwila nadejdzie szybko, a może jest odległa o
miliony lat, ale nawet jeśli przetrwamy śmierć naszego słońca, nie będziemy
istnieć wiecznie. Był czas, gdy organizmy nie miały świadomości, i nadejdzie
czas, gdy znów będą jej pozbawione. Nie myśl o tym, że zapomnienie jest
nieuniknione. [1]
Czasami
trafiasz na książkę, która przepełnia cię dziwną ewangeliczną gorliwością oraz
niezachwianą pewnością, że roztrzaskany na kawałki świat nigdy już nie będzie
stanowił całości, dopóki wszyscy żyjący ludzie jej nie przeczytają. [2]
Bez
smutku nie zaznalibyśmy smaku radości. [3]
Dzień był pochmurny, […]
taki, który przygniata człowieka do ziemi. [4]
Ból
domaga się, byśmy go odczuwali. [5]
Czasami ludzie nie rozumieją
wagi obietnic, gdy je składają. [6]
Nie
zawsze dostajemy to, czego chcemy. [7]
Co
za gnojek z tego czasu. Wszystko psuje. [8]
Był
piękny dzień […]. Taka pogoda, która przypomina nam po długiej zimie, że choć
świat nie został stworzony dla ludzi, my zostaliśmy stworzeni dla niego.
[9]
źródło: Google |
___
___
[1] GREEN J.: Gwiazd naszych wina. Wrocław: Bukowy Las 2013, s. 18-19.
[2] Tamże, s. 39.
[3] Tamże, s. 41.
[4] Tamże, s. 60.
[5] Tamże, s. 64.
[6] Tamże, s. 67.
[7] Tamże, s. 115.
[8] Tamże, s. 117.
[9] Tamże, s. 303.
___
*
[SPOILER] Spodziewałam się, że on po nią przyjdzie, ale jak wspomniałam w
recenzji, to mogę sobie dopowiedzieć. ;) [SPOILER]
Takie same odczucia miałam i też nie płakałam, ani na książce, ani na filmie (nazwano mnie bezdusznym potworem :P)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Muszę przeczytać tę książkę ; )
OdpowiedzUsuńJedna z moich ukochanych perełek. Wrócę do niej nie raz na pewno :)
OdpowiedzUsuńmam podobne odczucia. nie rozumiem tego całego fenomenu, że geniusz nie książka i tak dalej, i tak dalej, ale ogółem historia na pewno dobra. :>
OdpowiedzUsuńHistoria i sam pomysł są niesamowite. Na pewno inaczej patrzy na tę książkę osoba, która walczy(ła) z nowotworem, a inaczej zwykły Nowak, ale wiem, że potrafi poruszyć każde serce.
OdpowiedzUsuńO jejku, w ostatnim czasie codziennie natykam się na kilka recenzji tej książki. ;-) Podobała mi się, ale bez fajerwerków. Już bardziej przypadła mi do gustu "Szukając Alaski".
OdpowiedzUsuńOch, nie czytałam jeszcze tej książki, za to czytałam same jej pozytywne recenzje i jest ona jedną z moich największych must have! :)
OdpowiedzUsuńOczywiscie mam ja w planach, a twoja recenzja jedynie mnie bardziej zacheila :)
OdpowiedzUsuńChcę, chcę, chcę! :D
OdpowiedzUsuńTeraz tylko musimy obejrzeć film, bo każdy się zachwyca :D A jeśli chodzi o łzy przy książkach to .. hm.. właściwie to nie wiem czemu przy GNW płakałam, skoro przy swojej najukochańszej książce świata (przeminęło z wiatrem) nie uroniłam nawet łezki... Nie wiem czemu, ale to dziwne.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę sięgnąć, każdy się zachwyca to może i ja.
OdpowiedzUsuń1001 czytanie recenzji na temat GNW czas zacząć. :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o bohaterów - tak, właśnie ta ich realność mnie ciekawi i zmusza wręcz do przeczytania książki. Problematyka ciekawa... przeczytam na pewno, ale jak minie ten szał na GNW. No i trochę martwi mnie to, że w sumie przez te wszystkie recenzje znam po części zakończenie... :/
Przecudowna książka, nie da się nie płakać. :)
OdpowiedzUsuńLubię książki, które wpływają na czytelnika emocjonalnie. Będę miała te książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńA ja ryczałam na końcu straszliwie :D I cieszę się, że książkę przeczytałaś - teraz możemy iść do kina na ekranizację :D
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam w planach! :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Muszę, muszę, ale to koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMusze w końcu to przeczytać!! :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w formie e-booka, ale niestety nie mam czytnika więc będę czytać na laptopie więc zapewne to czytanie trochę dłużej potrwa (bo oczka się szybko męczą ;))
OdpowiedzUsuńKocham tą książkę. :) Uważam, ze wszystkie książki Johna Greena są naprawdę dobre. :)
OdpowiedzUsuńhttp://maximumofbooks.blogspot.com/