22 czerwca 2014

MAJER-PIETRASZAK Wanda - "Cztery pory roku Heleny Horn"

źródło: Zaczytani.pl
Wanda Majer-Pietraszak
Cztery pory roku Heleny Horn

Novae Res, 2014
s. 288
978-83-7942-095-7
Cena: 29,90 zł

Wyzwanie:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,3 cm)
+ 52 książki

Ocena: 6/10

~*~

Dojrzała, wzięta aktorka Helena Horn po śmierci ukochanego męża odchodzi z teatru i wraz z przyjaciółką, zdziwaczałą starą suflerką, przenosi się do rodzinnego Milanówka. Najbliższym jej sąsiadem staje się zaprzyjaźniony doktor Tomasz Zewer – rozwiedziony samotnik, doceniający smak whisky i towarzystwo wiernego psa.

Na tle zmieniających się pór roku w życiu Heleny pojawiają się różnorodne postacie. Kobieta nawiązuje niewytłumaczalne kontakty z nieobecnymi dawno rodzicami, którzy będą wtrącać się w jej życie, dopóki ta nie podejmie ważnych dla siebie decyzji. Wyjawienie pewnej wstrząsającej tajemnicy odmieni życie wielu ludzi.

~*~

Każda pora roku niesie ze sobą zmiany. Na wiosnę budzimy się do życia, w lecie oddychamy pełną piersią, na jesień zmęczeni zasiadamy w cieniu czerwieniącego się klonu, a w zimę… W zimę usypiamy pod białą, puchową kołdrą. Bardzo często pory roku są porównywane do kolejnych etapów ludzkiego życia – rodzimy się, przeżywamy swoją młodość, wchodzimy w dorosłość, przychodzi dojrzałość i w końcu starość. Cztery pory roku Heleny Horn nie ukazują jednak całego życia tytułowej bohaterki, lecz jeden wybrany rok.

Na początku historii poznajemy tajemniczą Helenę Horn, aktorkę teatralną, która rezygnuje ze swojego tymczasowego życia pod sztandarem wysokiej kultury. Bohaterka stwierdza, że nadszedł koniec pewnego etapu w jej życiu i przenosi się na łono natury do rodzinnego domu w Milanówku. I tak razem z zaprzyjaźnioną suflerką Henryką osiadają w malowniczej willi Melunia z dala od szalonego życia w mieście. Oprócz siebie mają oddanego sąsiada doktora Zewera i jego psa Maksa. Każda pora roku przynosi wszystkim bohaterom nie tylko małe, ale także duże radości i smutki oraz większe i mniejsze niespodzianki. Jednym słowem życie w pełnym wymiarze…

Przy wyborze książek, które chcę przeczytać prawie zawsze kieruję się przeczuciem. Rzadko kiedy zaglądam do noty od wydawcy, można powiedzieć, że takim drogowskazem często okazuje się dla mnie sam tytuł. Zadaję sobie jedno zasadnicze pytanie, czego mogę się spodziewać po tym tytule, w tym przypadku po Czterech porach roku Heleny Horn? Przede wszystkim liczyłam na milą, przyjemną i szybką, a także niezwykle klimatyczną lekturę. Oczekiwałam również tego, że wraz z bohaterami będę przeżywać rozkwitającą wiosnę, gorące lato, kolorową jesień i mroźną zimę. Co z tego wyszło?

Nie mogę zaprzeczyć, Cztery pory roku Heleny Horn jest niezwykle klimatyczną historią i tak jak oczekiwałam przeniosła mnie tam, gdzie chciałam. Jedyne zastrzeżenie, które mam to pewien rodzaj niedosyt, ponieważ autorka pokazała urywki pór roku. Nie zdążyłam się nimi nasycić, a już pojawiła się następna. Niestety muszę stwierdzić, że w życiu też odczuwam taki niedosyt, ale co się dziwić. Ostatnimi laty za mało mamy wiosny w wiośnie, lata w lecie, jesieni w jesieni oraz zimy w zimie, dlatego liczyłam na to, że autorka zatrzyma bohaterów, a także czytelników trochę dłużej w trwającej porze roku. Muszę jednak przyznać, że książka Cztery pory roku Heleny Horn mocno mnie rozmarzyła. Lektura jej pozwoliła mi odpłynąć, po prostu oderwać się od rzeczywistości. Oprócz unoszącego się nad nią klimatu dostrzegłam również pewną wytworność i wysoką kulturę (można odnieść wrażenie, że autorka pokazuje nam jak powinno wyglądać kulturalne i prawdziwe ludzkie życie). Niestety przez zawartą w Czterech porach roku… powagę miałam wrażenie, że historia ta jest napisana z myślą o czytelnikach w wieku moich rodziców (50+), a to spostrzeżenie może wynikać z dwóch rzeczy: z wieku bohaterów, którzy mają powyżej pięćdziesięciu lat oraz w pewnym stopniu kulturalna przeszłość Heleny i Henryki. Nie uważam, że to jest złe, wydaje mi się, że takie książki są potrzebne, ale jeśli o mnie to nie na tym etapie mojego życia.

W książce jest istny wysyp postaci i co ciekawe, a może najważniejsze, nie odczuwa się ich natłoku. Pojawiają się powoli i stopniowo wycofują, gdy mają nadejść następni. Bohaterowie są ciekawi, nietuzinkowi oraz różnorodni lecz… niezwykle poważni. Zero szaleństwa, które szalenie kocham (;)), nawet najbardziej zakręcona i rozbrykana Marta nie ratuje sytuacji.

Akcja w Czterech porach roku Heleny Horn przebiega w zwolnionym tempie. Można spokojnie przy niej złapać oddech, wyciszyć się i podumać nad sprawami oraz problemami, które autorka poruszyła w swojej książce. Nie da się jej przeczytać od razu, chociaż nie wiadomo jak mocno byśmy tego pragnęli. Nie pozwala na to m.in. styl w jakim ta historia została przedstawiona. Mimo, że nie jest on trudny, to ma w sobie coś, co powoduje, że nie da się przez nią szybko przebrnąć. Język jak i cała książka otoczona jest niewidzialną bańką, przez którą nie przeciśnie się żadne niecenzuralne słowo.

Cztery pory roku Heleny Horn nie jest złą lekturą. Stwierdziłabym, że jest bardzo potrzebna, ale w odpowiednim czasie. Z pewnością spodobałaby się mojej mamie, cioci, czy babci, dla mnie nie okazała się stratą czasu, ale jak wspomniałam wcześniej lektura nie dla mnie w tym momencie.

~*~

W pożegnaniach zawsze mieszka smutek, […], jeżeli nie zawsze, to przeważnie. [1]

Jakie to krzywdzące…- myśli – odchodzi ktoś bliski na zawsze, a przedmioty, pory dnia, roku, wszystko pozostaje na swoim miejscu, prawie niezmienione. Tak jakby nic się nie stało? Albo nie miało najmniejszego znaczenia, że ktoś był, mówił z nami, miał błyszczące oczy, kochał nas, miał swoje zabawne przyzwyczajenia, czesał włosy niebieskim grzebieniem, był punktualny, lubił kawę z miodem i…koniec? Jak nabrać dystansu do pożegnań? [2]

[…] przemijania uczymy się z trudem. [3]

~*~

Za możliwość lektury, dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res

___
[1] MAJER-PIETRASZAK W.: Cztery pory roku Heleny Horn. Gdynia: Novae Res 2014, s. 174.
[2] Tamże, s. 208.
[3] Tamże, s. 210.

10 komentarzy:

  1. Może kiedyś przeczytam w wolnej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzosefinn, nie boisz się recenzować książek tego wydawcy? Jak wytkniesz za dużo błędów, to mogą Cię do sądu podać :P A tak na serio, bardzo podoba mi się okładka tej lektury - z resztą wiesz, że ja lubię takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię wymagające lektury, więc może kiedyś sięgnę i po tę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te twoje recenzje są takie poetyckie. :) Książka jednak nie dla mnie. Pewnie miałabym jeszcze mocniejsze wrażenie, że przeznaczona jest ona dla o wiele starszych ode mnie czytelników. Szaleństwo też lubię, a tu go nie ma. :( Ostatni cytat jest piękny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapewne bym też książkę przeczytała, gdyby nie natłok innych MUST READ :D
    Ale może kiedyś jeszcze mi się trafi! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie w mojej malej rodzince kazdy czyta, kieruje sie Twoja recenzja i polece mamie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugi cytat bardzo mi się podoba, niesamowity. A po książkę raczej teraz nie sięgnę. Mam 16 lat i myślę, że czułabym się nią trochę przytłoczona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie przeczytam bo myślę ze i dla mnie lektura okazałaby się „nie w tym momencie”. A nawet jak ten moment nadejdzie to wydaje mi się że dawno już o Czterech porach roku zapomnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej nie dla mnie, więc spasuję ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Klimatyczna okładka :) Lubię takie historie, mój luby się śmieje, że sięgam po historie dla starszych. Lubię poważne lektury :)

    OdpowiedzUsuń

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...