Aleksander Janowski
Krzyż Południa
Novae Res, 2013
s. 307
978-83-7722-579-0
cena: 33,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,2 cm)
+ 52 książki
ocena: 7/10
~*~
~*~
Młody dziennikarz gazety polonijnej w Nowym Jorku oraz jego dziewczyna
byli absolutnie przekonani, że wykupienie biletu na tygodniowy rejs w wygodnej
kajucie na luksusowym wycieczkowcu gwarantuje niezapomniane wakacje. O tym ich
przecież gorąco zapewniał niezwykle uczynny i sympatyczny agent w biurze
podróży. Nie, wcale nie skłamał i nie przesadził. Niewiarygodnymi przeżyciami i
wrażeniami wyniesionymi z tej krótkiej podróży mogliby obdarzyć tuzin innych
turystów na kilka dobrych lat…
~*~
Krzyż Południa jest pierwszą polską książką sensacyjną, jaką miałam okazję przeczytać. Jak to spotkanie z nią oceniam? Muszę przyznać, że nawet nieźle.
Na samym początku chciałabym zwrócić uwagę
na szatę graficzną. Z pewnością przykuwa wzrok i jest bardzo klimatyczna. Od
razu przenosi czytelników w gorący, wakacyjny klimat oraz wywołuje bardzo
pozytywne skojarzenia: woda, rafa koralowa, skarb… Wszystko jest takie żywe, barwne
i pobudzające wyobraźnię. Po przeczytaniu tej pozycji mogę śmiało stwierdzić,
że okładka w harmonijny sposób współgra z treścią książki, która jest
niewątpliwie ciekawa i przykuwająca uwagę jak szata graficzna.
Krzyż Południa opowiada
historię pewnego nowojorskiego dziennikarza, który wraz ze swoją dziewczyną odbywają
dwutygodniowy rejs po oceanie. Na pierwszy rzut oka, dla bohaterów zapowiada
się on bardzo spokojnie i jednocześnie atrakcyjnie. Planują zwiedzanie urokliwych
miejsc, zakosztują różnych, tubylczych potraw, a przede wszystkim wspólnie będą
spędzać ten wolny czas. Jednakże w trakcie tego rejsu zaczynają mieć miejsce
serie niefortunnych zdarzeń, które sprawią, że bohaterowie (i przy okazji
czytelnicy) nie będą mieli możliwości spokojnie zjeść posiłku, czy wybrać się
na romantyczny spacer po mieście, do którego zawinie na chwilę statek. A ponad
to, nie wszystko wydaje się takim, jakie jest w rzeczywistości, dzięki czemu
czytelnik nie ma możliwości nawet pomyśleć o nudzie.
Od samego początku autor tworzy niesamowicie
realistyczny świat Miami, Kuby i okolic, do których zawija „wycieczkowiec”. Bez
problemu czytelnik przenosi się w tamte rejony świata i nawet najbardziej
leniwa wyobraźnia czytelnika nie będzie miała problemu w kreowaniu tych widoków.
Gorący klimat, lazurowa woda, błękit nieba, szum deszczu, barwne miasto i
klimatyczne sklepy oraz tawerny – to wszystko niesie ze sobą lektura tej
książki.
Drugim pozytywnym aspektem Krzyża Południa to ciekawi i barwni
bohaterowie. Każda postać wykreowana przez autora jest jedyna w swoim rodzaju i
niepowtarzalna. Większość z nich wywołuje bardzo pozytywne emocje i nie w
sposób ich nie polubić. W pewnym momencie stają się naszymi przyjaciółmi oraz
towarzyszami w odkrywaniu tajemnic, które skrywa treść książki.
Kolejnym, który przemawia na korzyść tej
lektury to akcja. Jest ona wartka, szybka, można powiedzieć, że płynie się
przez nią i nie wiadomo kiedy dobiegła do końca. Można spokojnie porównać ją do
podróży. Przygotowania do niej zawsze zajmują więcej czasu, niż okres jej
trwania. Pozostawia lekki niedosyt, jednakże nie jest on niczym nieprzyjemnym,
powiedziałabym wręcz, że jest czymś nawet pożądanym. Dzięki temu można poznać,
że historia opowiedziana w powieści jest warta uwagi. Krzyż Południa obfituje w zwroty akcji, ciekawe rozwiązania i co
najważniejsze – jest nieprzewidywalna i zaskakująca.
Wszystkie te elementy scalone w całość
dają obraz bardzo dobrej lektury na wakacje. Mogę pokusić się nawet o to, że
jest ona przyjemniejsza i łatwiejsza w odbiorze, niż książki króla sensacji –
Roberta Ludluma. Jednym moim „ale” to to, iż zabrakło mi w niej czegoś, czego
nie potrafię konkretnie zdefiniować. Może trochę więcej brutalności? Sama nie
wiem do końca, ale w każdym bądź razie jest to idealna lektura na urlop, przy
której można odetchnąć od życiowych problemów i zawirowań.
~*~
W sumie widzę, że sporo pozytywnych aspektów, więc może warto się skusić. Odbieram ją jako taką lekką powieść na wieczór.
OdpowiedzUsuńAleż tu ładnie! :)
OdpowiedzUsuńMam jedną uwagę: wyzwanie 'z półki' polega na tym, że czytamy książki (nie-recenzenckie) zakupione/zdobyte przez nas przed rokiem 2013.
Dziękuję ;) Kurczę musiałam źle przeczytać... :/ Przy następnej statystyce to zweryfikuję.
UsuńPozdrawiam! :)
:)
UsuńTak to jest. Ja np. załapałam, że mają to być własne książki [albo biblioteczne/pożyczone itd.], ale dopiero po czasie dotarło do mnie, że muszą zalegać na półce jeszcze od zeszłego roku.
Czytanie o wodzie, w dodatku głębokiej, wywołuje u mnie mdłości - mam chorobę marską i nawet jak sobie wyobrażam rejs, robi mi się niedobrze. Przekonałam się o tym czytając "Złomiarza". "Krzyż Południa" sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńKsiążka fajnie się zapowiada, to fakt, ale mam takie zaległości i olbrzymie czytelnicze plany na wakacje, że na razie jej podziękuję. W każdym razie kiedyś chętnie bym przeczytała książkę w takiej tematyce:)
OdpowiedzUsuń