2 marca 2018

[PRZEDPREMIEROWO] Paweł M. Zawada – „Jedyna”

!!! RECENZJA PRZEDPREMIEROWA !!!

Paweł M. Zawada
Jedyna

Novae Res 2018
s. 172
978-83-8083-864-2
Cena: 24,00 zł

Ocena: 4/10

~*~

Jeśli odchodzi ktoś, kogo kochałeś, pozwól mu odejść i zacznij żyć na nowo.

Ta książka to krótka historia miłości, która trwała latami. To świadectwo wielkiej tęsknoty i historia o tym, jak każdego dnia na nowo traci się drugiego człowieka i uczy żyć w innej rzeczywistości – w rzeczywistości „bez niej”. Ile błędów może popełnić człowiek…? Dlaczego czasami jedno słowo za dużo może pociągnąć za sobą konsekwencje, których brzemię trzeba będzie nosić przez pozostałą część życia…? Jak to jest, że dwóch niewypowiedzianych słów można żałować bardziej niż czegokolwiek innego…?

Ta krótka historia miłości to dowód na to, że zdarzają się jeszcze szczere uczucia i ludzie, którzy kochając, nie oczekują niczego w zamian. A przede wszystkim ta książka to próba uświadomienia wszystkim złaknionym miłości ludziom, że jutra może nie być. Dlatego warto zadbać o dzisiaj…


~*~

Ostatnimi czasy niewiele czytam powieści, które wyszły spod pióra mężczyzny, a szczególnie tych kierowanych do kobiet. Debiut Pawła M. Zawady zwrócił moją uwagę opisem: niezwykle intrygującym, który obiecuje bardzo emocjonalną i pouczającą historię z miłością w roli głównej. Czego byśmy nie powiedzieli na jej temat, jest to wbrew pozorom tzw. „studia bez dna”. Mężczyźni są ciekawi tego, jak kobiety ją przeżywają i odczuwają oraz my, słaba płeć, jesteśmy zaintrygowane tym, co siedzi w męskich głowach. Książka Pawła M. Zawady w pewnym stopniu umożliwia nam, kobietom, zajrzenie do jednej z nich i przekonania się jak to wygląda z męskiego punktu widzenia.

Historię, którą poznajemy na kartach Jedynej nie jest typową kobiecą literaturą, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Zacznę od tego, że świat przedstawiony przez bezimiennego, głównego bohatera jest tak naprawdę nijaki, nudny bezsensowny: żyje on jakby obok. Wegetuje. Przez dłuższy czas niewiele się o nim dowiadujemy. Ma przyjaciela, mieszkanie i… swoje przemyślenia. To taki typ filozofa, który – niestety – męczy. Potrafi zanudzić słuchacza. Raczej jest zamkniętą osobą, ale do czasu. Otwiera się nie tylko przed dwoma dziewczynami, którym udało się przebić do jego zamkniętego świata, ale także przed nami, czytelnikami. Dzięki temu poniekąd możemy podjąć próbę zrozumienia jego sposobu bycia. Historia nabiera odrobinę większego sensu, lecz jest ona trudna do zrozumienia tzw. „od razu”. Niestety trzeba ją przetrawić, a to wymaga czasu, by wyciągnąć z niej coś dla siebie. Ja niestety nie znalazłam w niej nic ciekawego, czy też pouczającego, aczkolwiek ładunek emocjonalny, jaki autor zawarł w Jedynej jest niezwykle mocny i jego ciężar może przygnieść czytelnika do ziemi.

Jak wspomniałam Jedyna jest specyficzną lekturą i zdecydowanie nie jest to książka dla wszystkich. To taki typ historii, który z pewnością może zostać niezrozumiany: żeby było łatwiej przedstawić to co mam na myśli porównam go do dzieł malarskich. Pejzaż zrozumie na ogół każdy widz, lecz obraz namalowany w nurcie sztuki współczesnej (potocznie jakieś bazgroły): nieliczni, głównie artyści i osoby o takiej samej wrażliwości jak autor. W przypadku Jedynej niezrozumienie może zostać pogłębione przez pierwszoosobową narrację, za którą odpowiedzialny jest sam bohater. Od razu rzuca nas na głęboką wodę, świat przedstawiony poznajemy jego oczami i znikamy wśród fal jego przemyśleń. Dialogi, które pojawiają się w Jedynej także nie ułatwiają jej odbioru: są one proste i niestety wydają się być „suche” oraz bez wyrazu. To, co jeszcze ją charakteryzuje to bezimienni bohaterowie. Zabieg może i dobry (szczególnie przy historii poprowadzonej w tak specyficzny sposób), lecz by został dobrze zrozumiany przez odbiorcę musi być nie tylko przemyślany, ale przede wszystkim dobrze skonstruowany. W tym przypadku autor, w moim odczuciu, nie do końca sobie z tym poradził, ponieważ w jednym fragmencie pogubiłam się i nie wiedziałam, którą dziewczynę bohater ma na myśli: czy pisze o byłej, czy o tymczasowej współlokatorce. Dopiero po chwili dowiedziałam się o kogo mu chodziło. Niestety można się trochę pogubić, na szczęście nie ma zbyt wielu postaci.

Postacie… Oprócz głównego bohatera trudno cokolwiek o nich więcej napisać niż w jednym-dwóch zdaniach. Główny bohater, jak wspomniałam, jest typem filozofa, zamknięty w przeszłości i przeżywa błędy w niej popełnione. Trudno mu się z tym pogodzić, dlatego żyje jak żyje. Jego tymczasowa współlokatorka to dziewczyna trochę zagubiona w świecie, lecz jeśli jest czegoś pewna to odważnie podejmuje decyzje. W Jedynej pojawia się także pewna księgareczka, jej pojawienie się odebrałam jako promyk słońca, promyk nadziei dla bohatera zamkniętego w stworzonym przez siebie więzieniu. Trudno dokładniej opisać postaci, które pojawiają się w Jedynej, ponieważ książka nie jest zbyt obszerna (liczy niecałe sto osiemdziesiąt stron), a poza tym autor skupił się przede wszystkim na kreacji głównego bohatera – niestety kosztem pozostałych.

Co ja myślę o Jedynej? Mogła być lepsza. Bardzo irytował mnie sposób narracji, a raczej bohater, którego wywody i przemyślenia mnie męczyły, a dialogi były bez polotu. Poza tym historia przedstawiona przez autora jest ciężka, a nawet przytłaczająca. Emocje, które pojawiają się w niej są  w większości negatywne i tak naprawdę wiele razy miałam ochotę ją odłożyć, bo nie chciałam być uczestnikiem tych wszystkich przykrych uczuć, wystarczy, że doświadczam ich w tzw. „realu”. Bohater żyje przeszłością, jest w niej zamknięty i nią poniekąd żyje, a nie powinien. Powinien natomiast pogodzić się z nią i ruszyć do przodu, nie oglądając się zbyt często za siebie. Paweł M. Zawada stworzył opowieść o mężczyźnie, który za mocno czuł, za bardzo chciał, żeby było dobrze i za bardzo się bał, iż coś zepsuje. Niewątpliwie Jedyna to książka z potencjałem, lecz niestety do dopracowania. Z pewnością się wyróżnia na tle innych, ale w sposób jaki nie powinna.

~*~

Po prostu zawsze trzeba patrzeć na to, że ktoś daje ci coś, bo to dla niego ważne i ty jesteś dla tej osoby kimś ważnym. Może tylko dzięki temu spojrzeniu wszystko smakowało tak dobrze, bo te uczucia nadawały smaku nawet najgorszemu jedzeniu. Myślę, że to dlatego nigdy nie jadłem niedobrego jedzenia przygotowanego przez bliską mi osobę. [1]

~*~

Za możliwość lektury dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res


___
[1] Paweł M. Zawada, Jedyna, Gdynia 2018, s. 111.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...