W zwierciadle, niejasno
(I et sperl, I en
gåte)
tł. Iwona Zimnicka
Jacek Santorski &
Co, 1998
s. 190
83-88875-95-7
Cena: 20,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 1,2 cm )
+ 52 książki
Ocena: 5/10
~*~
Jostein Gaarder znów
zaprasza do rodzinnego czytania dorosłych, młodzież i dzieci.
Tym razem przeniesiemy się w świat mistyki, tajemnic natury umysłu, duszy i ciała, granic poznania, zagadki stworzenia. Pytań o sens życia i śmierci. Za sprawą anioła Ariela (a może tylko potęgi wyobraźni) ciężko chora dziewczynka Cecylia przechodzi na drugą stronę lustra, w którym niejasno, jak to określił św. Paweł, odbija się Rzeczywistość. Uczestniczymy w cudzie, dzięki któremu oswojony zostaje lęk przed śmiercią i odkryte to, co nieuchwytne. Zaś to, czego ciągle nie ogarnia nasz umysł, pojmuje serce...
~*~
Na Josteina Gaardera natknęłam się (nie
przez przypadek) kilka lat temu, a to za sprawą Dziewczyny z pomarańczami. Lektura tego tytułu okazała się wyjątkowo
silną bombą emocjonalną, po której przez dłuższy czas nie potrafiłam się
otrząsnąć i pozbierać. Już wtedy wiedziałam, że to dopiero początek przygody z
twórczością autora. Rzadko zdarza mi się, by po jednej książce twórca jej trafił
na listę moich ulubieńców (co się wiąże z braniem w ciemno wszystkich jego
książek), a on zrobił właśnie taki duży krok. Wszystko dzięki Dziewczynie z pomarańczami, którą będę chyba
nosiła w sercu do końca życia. W
zwierciadle, niejasno to druga przeczytana przeze mnie pozycja Gaardera
(jak wspomniałam wcześniej „wzięta w ciemno”), byłam ciekawa jaka historia
kryje się za tym naprawdę niejasnym i trochę tajemniczym tytułem.
Książka opowiada historię pewnej
dziewczynki, a dokładnie kilka dni z jej życia. Powoli, wielkimi krokami
zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a świat zostaje otulony grubą warstwą
śniegu. Magia i zapach tych radosnych świąt powoli roznosi się po całym jej
domu, aż w końcu, nieśmiało przekracza próg pokoju Cecylii. Dziewczynka
przykuta przez chorobę do łóżka może tylko duchem uczestniczyć w tych
gorączkowych przygotowaniach. Mimo złego stanu zdrowia Cecylia jest niezwykle
pogodną i gadatliwą osóbką, która ma w sobie bardzo wielką chęć życia. Te
święta okażą się dla niej niezwykłe, ponieważ odkryje tajemnice, które są znane
tylko istotom podobnym do Ariela…
W
zwierciadle, niejasno jest książką o dzieciach dla dzieci – o ich
marzeniach, wątpliwościach – po prostu o tym wszystkim, co wiąże się z
dzieciństwem. Jest także o rodzinie, która zmaga się z problemami związanymi z
ciężko chorym dzieckiem. Autor w niezwykle realistyczny sposób ukazał
bezradność rodziców i dziadków wobec gasnącego na ich oczach dziecka. Sama ta
sytuacja już wywołuje wzruszenie, a co powiedzieć, kiedy w życiu chorego dziecka
„pojawia” się ktoś, o kim rodzina nie ma zielonego pojęcia?
Historia ukazana jest w sposób prosty (dla
starszego czytelnika może się on okazać za prosty), lecz ciekawy. Niektóre
wywody i odpowiedzi na pytania okazały się (jak dla mnie) nazbyt głębokie,
niekiedy zachowanie małej bohaterki, a raczej spojrzenie na świat było tak
poważne, że można uznać iż było udawane, powstała w pewnym sensie karykatura
jej charakteru. Mogę to porównać do sytuacji, kiedy dziecko chce uchodzić za
mądrzejsze, niż w rzeczywistości jest – używa słów, które nie pasują do jego
wieku. Jak dla mnie używała ona zbyt wyniosłego stylu, co niestety przeszkadzało
mi w odbiorze całej historii. Często czułam się jak dziecko, któremu wszystko
dokładnie się wyjaśnia, bo nie zrozumie. A prawda jest taka, że często dziecko
rozumie więcej niż inni zakładają.
Plusem książki z pewnością jest uchwycony
klimat nie tylko świąt, ale także Skandynawii, gdzie akcja ma miejsce. Zabrakło
mi tylko widoku Zorzy Polarnej (na którą „choruję” od dawna), ale czym ona jest
w porównaniu do rozmów o tajemnicach Nieba i Ziemi? Również ukazane emocje
nadają tej historii „głębszego” sensu.
Niestety nie trafiłam, jeśli chodzi o tę
książkę, jestem poniekąd zaskoczona, bo byłam pewna, że będzie to historia
zbliżona do wychwalanej przeze mnie Dziewczyny
z pomarańczami – głęboka, poruszająca, mająca nietuzinkowych bohaterów,
opowiedziana w sposób prosty i nieudziwniony oraz zapadająca w pamięć na długie
lata. Tym razem Gaarder mnie nie zachwycił, nie oznacza to jednak, że na tym tytule
skończę przygodę z jego twórczością. Ponadto to, że mnie nie oczarowała nie
znaczy, iż innych czytelników nie oczaruje. Moim zdaniem W zwierciadle, niejasno ma do tego duże predyspozycje. Na swój
sposób jest wyjątkowa, ale niestety nie dla mnie. Szczerze powiedziawszy
podobała mi się idea Gaardera jaką chciał uchwycić na kartach W zwierciadle, niejasno, ale niestety,
jak dla mnie, trochę gorzej mu poszło w prowadzeniem jej w życie.
~*~
Płaczemy, kiedy coś jest smutne.
Ale też chętnie ronimy łezkę, gdy coś jest piękne. Na widok czegoś zabawnego
albo brzydkiego śmiejemy się. Być może robi nam się smutno, kiedy patrzymy na
coś pięknego, ponieważ wiemy, że to nie będzie trwało wiecznie. A widząc coś
brzydkiego śmiejemy się gdyż rozumiemy, że to tylko udawane. [1]
W każdej sekundzie Bóg
wytrząsa z rękawa kilkoro całkiem nowych dzieci. Hokus-pokus! Ale w każdej
sekundzie kilkoro ludzi także znika. [2]
[…] równie dobrze można
powiedzieć, że to świat przychodzi do dziecka. Urodzić się znaczy to samo, co
dostać w prezencie cały świat – ze słońcem w dzień, księżycem w nocy i
gwiazdami na nieboskłonie […] świat się nigdy nie zestarzeje i nigdy nie
osiwieje. To wy się starzejecie i siwiejecie. Dopóki na świat przychodzą
dzieci, wciąż pozostaje on równie nowy jak siódmego dnia, kiedy Pan odpoczywał.
[3]
[…] jesteśmy na ziemi tylko
ten jeden raz. I nigdy więcej tu nie wrócimy! [4]
Wszystkie
gwiazdy kiedyś spadną. Ale gwiazda to tylko mała iskierka z wielkiego ogniska
na niebie… [5]
___
[1] GAARDER J.: W zwierciadle, niejasno. Radom: Jacek
Santorski & Co 1998, s. 17.
[2] Tamże, s. 27.
[3] Tamże, s. 36-37.
[4] Tamże, s. 161.
[5] Tamże, s. 165.
Po pierwsze świetna zmiana grafiki, czuję w niej ogarniającą mnie jesień :)
OdpowiedzUsuńPozycja mnie nie zaciekawiła, lecz plus dla Ciebie, że po tej książce nie zniechęciłaś się do Autora, to się ceni :)
Może sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze gdzies tam tego typu literatura ciekawi, ale jakoś wystarczająco mnie nie przekonała ta recenzowana przez Ciebie pozycja. Raczej odpuszcze.
OdpowiedzUsuńKsiążka zupełnie nie dla mnie. natomiast chciałabym powiedzieć, że twój blog wygląda bosko - te kolory, ten kociak w nagłówku - jestem ZACHWYCONA <3
OdpowiedzUsuńTo nie mój klimat. Spasuję.
OdpowiedzUsuńDziewczyny z pomarańczami jeszcze nie czytałam, a nie chciałabym zaczynać przygody z autorem od jego słabszych książek, więc tę powyższą na razie sobie odpuszczę. ;)
OdpowiedzUsuń