Joanne Macgegor
Jej wysokość P.
(The Law of Tall Girls)
tł. Edyta
Świerczyńska
Wydawnictwo Young
(Wydawnictwo Kobiece) 2018
s. 435
978-83-65442-97-0
Cena: 34,90 zł
Ocena: 10/10
~*~
Zabawna i romantyczna historia, która poruszy serce każdego, kto
kiedykolwiek czuł się inny
Siedemnastoletnia Peyton jest naprawdę wysoką nastolatką. Dziewczyna ma
180 cm wzrostu, co uniemożliwia jej skuteczne wtopienie się w tłum i sprawia,
że jest ciągle obiektem docinek i kpin. Codzienne życie utrudnia też wielki
rodzinny sekret, który pogrzebał jej szanse na normalne dorastanie.
Zdeterminowana, aby zmienić swoje życie, decyduje się na przyjęcie
zakładu. Jeżeli pójdzie na trzy randki i bal maturalny z kimś wyższym od siebie,
wygra 800$, dzięki którym wyrwie się ze swojego koszmaru. Problem jej dość
spory, bo na liście kandydatów znajduje się tylko pięć nazwisk, a chłopak,
który wpadł jej w oko, umawia się z dziewczyną dużo niższą od Peyton…
~*~
Różnice, które wyróżniają jednostkę
z tłumu często, a nawet bardzo często były i nadal są postrzegane jako coś
złego oraz wzbudzają one nieokreślony strach. Mimo, że żyjemy w XXI wieku i
świat stał się trochę bardziej tolerancyjny, to jednak wciąż osoby odmienne pod
jakimkolwiek względem mają z tego powodu różne nieprzyjemności. Na własnej
skórze doświadczyłam jak bardzo może boleć odmienność oraz jaką wzbudza ona
agresję i nieprzychylność otoczenia. My, ludzie, jesteśmy gatunkiem stadnym, by
żyć potrzebujemy obecności drugiego człowieka, jednak gdy wyróżniasz się,
skazany jesteś na samotność. No chyba, że wśród tego tłumu jest osoba taka jak
ty. W powieści Jej wysokość P. Joanne
Macgregor porusza właśnie ten temat: różnic, które przytłaczają otoczenie oraz
sprawiają, że przez to jaki jesteś, jesteś się kimś… wyjątkowym i
niepowtarzalnym.
Główną bohaterką niniejszej
powieści jest siedemnastoletnia Peyton, która nie jest zwyczajną dziewczyną.
Jej znakiem szczególnym jest nieprzeciętny wzrost: całe metr osiemdziesiąt
cztery. Wzbudza on dosyć duże zainteresowanie nie tylko w szkole, ale też poza
nią i często staje się on przedmiotem żartów. Dodatkowo samej dziewczynie
przysparza wiele problemów, bowiem znalezienie dobrych ubrań i obuwia graniczy
z cudem, zresztą tak samo jak… wyższego od niej chłopaka, który chciałby się z
wielką P. umówić. Peyton pod pływem docinków współpracowników postanawia
przyjąć przygotowany przez nich zakład: ma umówić się na trzy randki z wyższym
od niej chłopakiem i pójść z nim na bal maturalny. Czy Peyton uda się utrzeć
nosa niedowiarkom? Tego oraz wielu innych rzeczy dowiecie się sięgając po Jej wysokość P.
Powieść Joanne Macgregor okazała
się nie tylko przezabawną i przyjemną historią o wysokiej nastolatce z
kompleksem wzrostu, ale też… niezwykle głęboką, przemyślaną oraz poruszającą opowieścią
z trudnymi, rodzinnymi przejściami w tle. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w
oczy to wspomniany przeze mnie nieprzeciętny wzrost bohaterki będący kluczowym,
aczkolwiek nie najważniejszym tematem powieści. Przysparza on Peyton nie mało
kłopotów, szczególnie dotkliwym są ubrania, a raczej ich brak… Wysokie osoby,
jak również bardzo niskie, mają problem ze znalezieniem pasującego na nie
stroju. Sama czasami mam kłopoty ze spodniami (zazwyczaj nogawki są za
krótkie…), chociaż mam „tylko” metr siedemdziesiąt trzy centymetry... Druga
rzecz, jaką autorka porusza w swojej powieści, to różnice, które sprawiają, że na
tle „zwyczajnych” ludzi jest się na tak zwanym na celowniku. Joanne Macgregor
podkreśla w książce, iż nie powinno się przejmować nieprzyjemnymi reakcjami
ludzi na nasz wygląd i zachowanie odbiegające od przyjętej „normy”, bo dzięki
temu jesteśmy kimś wyjątkowym oraz niepowtarzalnym. Nasza odmienność po prostu
ich przytłacza i nie potrafią się w tej sytuacji odnaleźć. Złośliwości, docinki
i głupie żarty, na jakie narażeni są nieprzeciętne osoby mogą wynikać również
z… zazdrości lub przypodobania się otoczeniu. Owszem, jest to przykre, lecz
autorka przypomina nam, że powinniśmy być dumni z tego, co dostaliśmy od losu:
przede wszystkim skupiać się na pozytywnych stronach, czyli tym co daje nam
bycie takim, a nie innym. Trzecią i ostatnią sprawą, jaką znajdziemy w Jej wysokość P. to choroba matki Peyton,
która pojawiła się po rozpadzie rodziny dziewczyny. Pierwszy raz spotykam się w
książce z tym problemem, zrobiło ono na mnie bardzo duże wrażenie (i to
pozytywne), ponieważ Joanne Macgregor przedstawiła go starannie i dokładnie. Miałam
okazję obejrzeć kilka dokumentów, gdzie ludzie zmagali się z ta przypadłością i
mniej więcej wiem jak to wszystko „wygląda”. Autorka moim zdaniem bardzo dobrze
przedstawiła ów problem, ponadto wiąże się z tym niezwykle duży ładunek emocjonalny,
który może dosłownie „rozwalić” czytelnika na łopatki… Czytałam i nie mogłam w
to wszystko uwierzyć, chociaż dobrze wiedziałam, że takie są skutki choroby… Scena,
gdzie Peyton oprowadza swojego chłopaka po domu była chyba najpiękniejszą, najprawdziwszą,
najbardziej emocjonalną i jednocześnie najsmutniejszą częścią Jej wysokości P., która z pewnością
będzie mi się śniła po nocach. O jakim problemie piszę? Wybaczcie, ale nie mogę
Wam tego zdradzić, nie chcę psuć Wam dobrej lektury.
Mimo, że książka porusza wiele
trudnych tematów to jest ona ciepła i urocza, której trudno nie polubić. Ponadto
uczy i pozwala odprężyć się po ciężkim dniu, myślę, że każdy kto lubi powieści
z morałem, okraszone humorem, odrobiną dramatu i miłości będzie się przy niej
dobrze bawić. Autorka posługuje się prostym i plastycznym językiem, a wartka
akcja nadaje tempo Jej wysokości P. W
przypadku tego tytułu nie ma mowy o nudzie!
Joanne Macgregor stworzyła
niezwykle różnorodne postaci i szczerze powiedziawszy wszyscy, z wyjątkiem
kilku osób, są cudowni. Bohaterowie, którzy występują w roli czarnych
charakterów dodają powieści smaczku i wyrazistości, bez nich Jej wysokość P. byłaby przesłodzona.
Główna bohaterka jest zabawna, urocza, pomysłowa oraz jak cebula: ma wiele
warstw, pod którymi znajdziemy niesamowitą osobowość i… wrażliwość. Bije od
niej typowa nieśmiałość dotykająca ludzi wyróżniających się na tle innych.
Peyton to fajna dziewczyna, trochę roztrzepana, ale która potrafi zaimponować
swoim zachowaniem. Moje serce skradła krótką modlitwą do Boga, prosząc Go o…
cierpliwość:
„Boże ześlij na mnie cnotę cierpliwości – pomyślała. – Bo jeśli ześlesz
mi siłę, to uderzę go pięścią w twarz.” [1]
Naprawdę, Peyton trudno nie
polubić.
Cóż mogę więcej napisać o tym
tytule? Jej wysokość P. to kolejna
fantastyczna, przezabawna i mądra powieść dla młodzieży (i nie tylko!), która
gwarantuje naprawdę dobrą zabawę oraz chwile wzruszeń. Dodatkowo jest ona
napisana w sposób niezwykle realny, a bohaterowie dopracowani są pod każdym
względem i trudno szukać w książce „przypadków”: wszystkie zabiegi autorki są z
konkretnego powodu. Myślę, że wiele osób może się utożsamić z postaciami, a
historia przedstawiona w Jej wysokości P.
może nawet w pewien sposób pomóc uporać się ze swoimi „mankamentami” urody.
Książka nie dość, że bawi, to jeszcze uczy, co jest przeważnie świetnym
połączeniem. Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnych powieści Joanne
Macgregor, jestem pewna, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy, rozbawi i doprowadzi
do łez. Joanne, masz nową fankę – mnie! A Wam gorąco polecam lekturę Jej wysokości P., szczególnie tym
osobom, które są dla innych ludzi za wysokie, za niskie, za szczupłe, za grube,
po prostu „za”.
~*~
Prawda była taka, że nie ufałam nikomu. Przez wszystkie te lata udało
mi się doprowadzić do perfekcji umiejętność polegania na sobie. Jeśli człowiek
nie potrzebuje innych ludzi, nie jest tak bardzo wystawiony na ciosy. Będąc
całkowicie niezależnym, nie można zostać tak głęboko zranionym. [2]
Zapewne tak wyglądało żegnanie się z żałobą. Nie w tym rzecz, że
pewnego dnia po prostu wstajesz z łóżka i zaczynasz czuć się lepiej, tak jak
poprzednio. Człowiek uczy się żyć z żałoba, próbuje sobie z nią radzić, wznosić
się ponad nią, aż pewnego dnia nowe życie i miłość, jakie zbudował, stają się
większe od bólu i pustki. Nie można wrócić do poprzedniego życia, ale jeśli
znajdzie się wewnątrz siebie odwagę, istnieje szansa na stworzenie sobie czegoś
dobrego. [3]
Normalność była miła. Normalność była nijaka. Normalność była cholernie
nudna. To nasze różnice, nasze odcienie szaleństwa sprawiały, że każde z nas
było wyjątkowe, niepowtarzalne i fascynujące. [4]
~*~
___
[1] Joanne Macgregor, Jej
wysokość P., Białystok 2018, s. 216.
[2] Tamże, s. 183.
[3] Tamże, s. 410-411.
[4] Tamże, s. 421.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).