Agata
Czykierda-Grabowska
Pierwszy raz
Novae Res 2018
s. 369
978-83-8083-911-3
Cena: 34,00 zł
Ocena: 10/10
~*~
Kuba od zawsze kochał siostrę swojego najlepszego przyjaciela –
niestety, bez wzajemności. Piękna i kompletnie nieświadoma jego uczuć Lena byłą
zagadką, której nie potrafił rozwikłać. A ona… poraniona i zatrzaśnięta w
pancerzu obojętności, który budowała sobie przez lata, nie chce wpuszczać do
swojego świata mężczyzn w obawie przed kolejną traumą. Pewnego dnia
przewrotny los ponownie połączy ze sobą drogi tych dwojga. W Kubie ze zdwojoną
siłą odżywają dawne uczucia, a Lena zaczyna patrzeć na dawnego przyjaciela w
sposób, którego sama nie rozumie. Rozpoczynają pełną namiętności grę, w której
oboje udają, że łączy ich tylko przyjaźń. Czy można oddzielić pożądanie od
miłości? Czy można uniknąć zranienia, gdy serce otwiera się pierwszy raz?
~*~
Pierwszy raz Agaty Czykierdy-Grabowskiej miałam okazję poznać kilka
lat temu na jej blogu, gdzie w odcinkach publikowała tę opowieść. Z tego co
pamiętam (pamięć mam raczej dobrą, ale niestety krótką…) była to druga powieść,
nad którą autorka pracowała i zrobiła na mnie duże wrażenie zaraz po jej
niezapomnianym debiucie Kiedy na mnie patrzysz (Novae Res 2015). Ze wszystkich do tej pory stworzonych przez nią
historii to właśnie Pierwszy raz
okazał się mi najbliższy, ponieważ jestem właśnie na etapie robienia czegoś po
raz pierwszy. Przez to losy Leny i Kuby są bliskie mojemu sercu, i odkąd ją
poznałam, miałam nadzieję, że kiedyś będę mogła ją postawić obok innych tytułów
Agaty. I w końcu się doczekałam!
Mimo, że książka będzie miała
swoją premierę dopiero na początku maja (a konkretniej czwartego maja) to już
zdążyła zrobić wśród czytelników niemałe zamieszanie: nie tylko dlatego, że
jest – co by nie było – nowa powieść autorki, ale również przez swój… tytuł.
Wiele osób uważa, iż jest on nietrafiony, dosadny i wzbudza jednoznaczne
skojarzenia: na tzw. „dzień dobry” sugeruje czytelnikom treść książki. Tak, Pierwszy raz odnosi się do inicjacji
seksualnej, lecz nie jest on najważniejszym wątkiem powieści. Tytuł przede
wszystkim nawiązuje do próbowania nowych rzeczy, zupełnie nie związanych ze
zbliżeniami, jak na przykład z pierwszą jazdą samochodem, czy też zwykłym zauroczeniem
i zakochaniem. Taka ocena książki – po tytule – jest trochę krzywdząca, bo
mimo, że jest on dwuznaczny i ma niezbyt pozytywny oddźwięk, to chowająca się
za nim treść jest niezwykle głęboka i pouczająca. Nie zrażajcie się do powieści
tylko dlatego, że nie podoba Wam się jej tytuł, bo możecie przez to przegapić
jedną z lepszych polskich historii z gatunku young adult. Szczerze
powiedziawszy trudno byłoby wymyśleć bardziej trafiony tytuł, tak dobrze odzwierciedlający
zawartą w nim treść niż ten, który widnieje na okładce książki.
Jak wspomniałam Pierwszy raz jest wbrew pozorom bardzo
głęboką powieścią i porusza ona wiele problemów, z którymi na co dzień musimy
się zmagać (a przynajmniej większość z nas). To historia do bólu prawdziwa
pokazująca, że wszystko jest możliwe: wystarczy tylko spotkać odpowiednią osobę
w odpowiednim momencie, która sprawi, iż uwięzieni przez swoje lęki zechcemy
się z nimi zmierzyć. Odważymy się, mimo ogarniającego nas przerażenia zrobić
pierwszy krok, rozerwać kajdany ograniczające nas. Kto z nas nie żyje, bądź nie
żył w stworzonym przez siebie więzieniu? Pierwszy
raz daje nam – tym, którzy nadal są zamknięci na świat przez swój strach –
nadzieję na to, że kiedyś pojawi się ktoś, dzięki komu będziemy się chcieli od
niego uwolnić, rozwiniemy skrzydła i poczujemy smak p r a w d z i w e j
wolności.
Fabuła nie jest zbytnio
zaskakująca (przynajmniej dla mnie, chociaż wiele wydarzeń udało mi się do tej
pory zapomnieć…), lecz bardzo wciąga i trudno się od niej oderwać. Na uwagę
zasługują również świetne kreacje bohaterów. Gdzieś rzuciło mi się w oczy, że
zachowanie ich może przyprawić czytelników o nerwicę. Poniekąd tak, szczególnie
narażone są te osoby, które do cierpliwych nie należą. Mi to stopniowanie
napięcia zaserwowane przez autorkę szalenie się podobało. Stworzyła taką „grę
wstępną”, bez której historia Leny i Kuby nie miałaby sensu i smaku.
Ze wszystkich stworzonych do tej
pory kobiecych postaci przez Agatę Czykierdę-Grabowską to właśnie Lena jest mi
najbliższa. Łączy nas naprawdę wiele (np. starszy brat), a takim najmocniejszym
ogniwem jest… strach. Tak jak Lena żyję w stworzonej przez siebie klatce, która
mnie ogranicza. Bohaterce, dzięki Kubie, udało się z niej uwolnić, mam
nadzieję, że mi również jest to pisane. Owszem Lena popełniła kilka błędów, ale
kto ich nie robi? Pierwszy raz tak mocno utożsamiłam się z postacią książki, co
jest dla mnie nowym doświadczeniem i jednocześnie mnie to przeraziło… Bo tę
walkę ze swoimi demonami i lękami mam jeszcze przed sobą.
Kuba… Cóż ja mogę napisać o tym
(kolejnym) ideale? Jest to postać, która wywołuje szybsze bicie serca i spełnia
wszystkie wymagania bycia pożądanym przez romantyczki takie jak ja. Która z nas
by nie chciała przystojnego, zabawnego oraz wpatrzonego w nas jak w obrazek
faceta? Faceta, dzięki któremu rozwiniemy skrzydła i odważymy się na rzeczy do
tej pory niewyobrażalne? No właśnie. Lena i Kuba to kolejna cudowna para, która
ma szansę przejść do historii. Jeśli o mnie chodzi, to stała się ona jedną z
ulubionych obok Ani i Gilberta (Ania z
Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery), Wolhy i Lena (Zawód: Wiedźma Olgi Gromyko), czy też Cath i Figla (Bez serca Marissy Meyer).
Pierwszy raz, mimo wzbudzającego mieszane uczucia tytułu jest
niezwykle realistyczną powieścią, przy której momentami trudno zachować
cierpliwość. Wywołuje masę emocji, a autorka znowu czaruje nas swoim stylem
oraz stopniowo wciąga nas w zawiłe relacje bohaterów. Historia sprawia, że
odrywamy się od otaczającej nas rzeczywistości i pokazuje, że nie wszystko jest
czarne albo białe. Zmusza nas do myślenia, śmiechu i płaczu, sprawia, że
czujemy, że możemy, że chcemy i że dla każdego z nas jest nadzieja. Dziękuję za
kolejną piękną i mądrą powieść. Czekam na kolejne. :)
~*~
Życie jest zbyt krótkie, żeby nie wybaczać i nie zapominać. [1]
Można kogoś ranić na milion różnych sposobów, a ślady mogą pozostać
niewidoczne przez wiele lat. [2]
Jej pożegnalny list to tylko potwierdził. Wszystko, co robiła, i
wszystko, przed czym się wzbraniała, było wynikiem strachu, który wszedł w nią
tak głęboko, że stał się częścią niej. Nawet nie zauważyła, jak zaczęła żyć pod
jego dyktando. To był jeden z tych lęków, który ranił najbardziej. Strach przed
porzuceniem i zdradą sprawiał, że porażony nim człowiek do końca życia był sam.
Budził się i zasypiał sam, a na końcu sam umierał. Taki człowiek kocha, ale nie
umie tego okazać. Potrzebuje drugiego człowieka, ale nigdy nie poprosi o pomoc.
Boi się samotności, ale woli się w niej utopić niż pozwolić drugiej osobie
dostać się do swojego serca. [3]
~*~
___
[1] Agata Czykierda-Grabowska, Pierwszy raz, Gdynia 2018, s. 148.
[2] Tamże, s. 227.
[3] Tamże, s. 346.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).