!!! RECENZJA PRZEDPREMIEROWA !!!
Fabryka wiatru
Novae Res 2018
s. 235
978-83-8083-837-6
Cena:
Ocena: 5/10
~*~
Jak zobaczyć to, co niewidoczne? Tajemnica znikającego budynku przy
porcie w Kołobrzegu.
To miała być formalność. Idę we wskazane miejsce, spisuję adres i
wysyłam maila. Takie z pozoru proste zadanie dostałam od mojego przyjaciela
Rajmunda, który pokazał mi na swoich zdjęciach pewien obiekt i poprosił o jego
zlokalizowanie. Ta misja jednak zmieniła wszystko, co do tej pory wiedziałam.
Gdyby mogła przewidzieć, że zlecenie okaże się tak skomplikowane, pewnie nie
zgodziłabym się. Poradziłabym Rajmundowi, żeby sam sobie odnalazł to, co sfotografował.
Z drugiej strony czułam, że nie mogę się poddać. Przeszukiwałam cały Kołobrzeg.
Kusiło mnie poznanie tajemnicy znikającego budynku. Dotarłam do ludzi, którzy o
nim opowiedzieli. Byli też tacy, którzy go namalowali, a nawet sfotografowali.
Wiedziałam, że istniał, tylko z jakiegoś powodu nie mogłam go zobaczyć.
Wiedziałam też, że musiał być mocno powiązany ze sztormami na Bałtyku…
~*~
Każdy z nas ma tajemnice:
ukrywamy je przed rodziną, znajomymi, światem a nawet przed samym sobą. Ale czy
tylko ludzie je posiadają? Fabryka wiatru
Beaty Mieczkowskiej-Miśtak pokazuje, że miejsca także mają swoje sekrety.
Myślę, że każde miejsce na Ziemi ma coś, co ukrywa przed ludźmi. Tajemnice mają
to do siebie, że fascynują, intrygują, nie dają spokoju i wzbudzają w człowieku
różnorodne emocje. Czy wszystkie są jednak warte odkrycia? Może lepiej, by
niektóre z nich nigdy nie ujrzały światła dziennego? Przecież nie bez powodu
zostały usunięte sprzed wzroku ludzi, czyż nie? Odkrycie ich może być
niebezpieczne oraz mogą one zmienić człowieka: jego sposób myślenia i bycia. Autorka
w swojej debiutanckiej książce nie tylko zabiera nas w niezwykle klimatyczną
podróż do Kołobrzegu – rodzinnego miasta autorki – ale również próbuje
rozwikłać zagadkę pewnego budynku ze zdjęcia, które jest… widmem.
Główną bohaterką niniejszej
książki jest dojrzała kobieta, matka i mężatka, którą prawdopodobnie jest sama
autorka a to, co przedstawia nam w Fabryce
wiatru może być oparte na faktach autentycznych. Może trochę
podkoloryzowanymi, ale jednak faktami. Oczywiście mogę się mylić, jednak sposób
prowadzenia narracji i fabuły mocno przemawiają za moimi domysłami. Jeśli
jednak jest to fikcja literacka to nic nie szkodzi, a pani Beacie
Mieczkowskiej-Miśtak należą się gratulacje za stworzenie niezwykle realistycznej
historii. Przede wszystkim na uwagę zasługuje tło, na którym rozgrywają się
wydarzenia Fabryki wiatru. Jest ono
niesamowite, niezwykle realistyczne, a co za tym idzie: klimatyczne. Autorka
tymi opisami przyrody sprawiła, że zatęskniłam za naszym rodzimym morzem. Nie
jestem mieszkanką Pomorza, ale byłam kilka razy nad Bałtykiem i jego klimat
mocno zapisał się w mojej pamięci. Dzięki temu tytułowi poczułam się tak,
jakbym znowu tam była: czuła piasek pod stopami, wiatr przenikał mnie do szpiku
kości, szum fal rozbrzmiewał w moich uszach… Było to coś naprawdę magicznego. W
pewnej chwili ogarnęło mnie pragnienie, by rzucić wszystko czym aktualnie się
zajmuję i pojechać nad morze. Pani Beato, bardzo dziękuję za te chwile
odskoczni od mojego codziennego życia.
Jak wspomniałam wcześniej, akcja
powieści kręci się wokół znikającego budynku w Kołobrzegu, który uwiecznił na
zdjęciu przyjaciel głównej bohaterki, Rajmund. Temat tajemnicy zawsze wywołuje
dreszczyk emocji, intryguje i wydaje się być wciągający… niestety fabuła
książki trochę mi się dłużyła i nie wzbudziła takiego zainteresowania, jakie
powinna ona wzbudzić. Zabrakło w tym, jak dla mnie, stopniowania napięcia,
akcja była zbyt wolna, a rozwiązanie zagadki znikającego budynku okazało się
też mało spektakularne… Przez Fabrykę
wiatru się płynie, wolno, czasami nawet bardzo wolno, ale dzięki temu
możemy się cieszyć widokami, jakie słowami namalowała autorka. Jest to wbrew
pozorom pozycja lekka i niezbyt wymagająca, na pewno sprawdzi się na niedzielne
popołudnie.
Jeśli chodzi o bohaterów to są
oni raczej neutralni. Nie narzucają się czytelnikowi, nie irytują ani nie
wywołują skrajnych emocji. Są bo są, a w sumie mogłoby ich nawet nie być. Jak
dla mnie są oni mało wyraziści oraz trochę papierowi. Szkoda, w powieści
przydałaby się jedna konkretna postać z charakterem, która nadałaby całości
trochę dynamizmu i wyrazistości.
Fabryka wiatru okazała się w sumie średnią powieścią, której
brakuje pazura, czegoś, co by ją wyróżniło. Niestety sam klimat w tym przypadku
nie wystarczy. Wszystko wyszło poprawnie, ale brakuje iskry, która wznieciłaby
ogień. Fabuła mogła być bardziej dynamiczna, a postacie charakterni. Szczerze
powiedziawszy przy lekturze trochę się nudziłam, co jest niezbyt dobrym objawem
przy lekturze. To, czego nie można jej odmówić, to plastycznego języka, jakim
autorka posługuje się w swoim debiucie. Dzięki niemu można naprawdę odpłynąć w
kierunku morza. Tak, tło jest chyba największym atutem Fabryki wiatru.
~*~
Idąc we mgle, widzi się czasem rzeczy takimi, jakimi chce się je
widzieć. [1]
Na wszystko na tym świecie przychodzi odpowiednia pora. [2]
Niewidzialne domy, niewidzialni ludzie. Coś w tym jest, że w pewnym
wieku ludzie nagle przestają być zauważani. Stają się niemal niewidzialni.
Staruszkowie przemykają ulicami pod ścianami. [3]
[…] my tu jesteśmy w tym życiu tylko na chwilę. Jesteśmy mali i
nieważni. Jedynie wydaje się nam, że coś wiemy, że coś znaczymy, że zmieniamy
świat. Widzimy mały wycinek wielkiego obrazu. Jesteśmy upośledzeni, a myślimy,
że nasz geniusz trzyma tę planetę przy życiu. Nie wiemy nic. Nic nie rozumiemy.
Dookoła nas dzieją się rzeczy tak skomplikowane, że nasz umysł nie potrafi ich
zinterpretować. Patrzymy, a nie widzimy. Nie radzimy sobie z zastaną sytuacją,
więc ją wypieramy. Kasujemy. Tylko naukowcy i uparciuchy ciekawe świata próbują
wyjść poza ramy, poza schematy. Spojrzeć na świat z innej perspektywy. [4]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
___
[1] Beata Mieczkowska-Miśtak, Fabryka wiatru, Gdynia 2018, s. 38.
[2] Tamże, s. 47.
[3] Tamże, s. 63.
[4] Tamże, s. 199.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).