Olga Gromyko
Wiedźma Opiekunka
(ВедЬма-xpaнитeᴧЬница)
tł. Marina
Makarevskaya
Papierowy Księżyc
2017
s. 495
978-83-65568-30-4
Cena: 46,90 zł
Ocena: 9/10
~*~
Wolha Redna, której niezwykłe przygody poznaliśmy w powieści Zawód:
Wiedźma, powraca w drugim tomie
bestsellerowych Kronik Belorskich autorstwa
Olgi Gromyko.
Ta seria to znak firmowy tej autorki – połączenie niezwykle wartkiej,
pełnej fantastycznych przygód akcji z dużą dozą humoru i iskrzących relacji
między bohaterami.
Najbardziej W.REDNĄ wiedźmę w historii świata czekają nowe wyzwania –
na początek egzaminy końcowe w Wyższej Szkole Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa.
Kiedy wydaje się, że wrota do wymarzonego życia stają przed dziewczyną otworem,
musi ona udać się na staż do Jego Wysokości króla Nauma, a potem… potem już nic
nie idzie zgodnie z planem.
Wolha Redna jednak nigdy nie poddaje się bez walki i nawet jeśli jej
życiu zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo, wciąż pozostaje W.REDNĄ sobą.
W Wiedźmie Opiekunce spotkamy
starych znajomych i dobrze nam znany nieprzeciętny humor, ale też nowych
barwnych bohaterów i nowe niezwykłe przygody rudej wiedźmy.
Przygotujcie się na potężną dawkę emocji, magii i humoru spod znaku Kronik Belorskich.
~*~
Wiedźma Opiekunka Olgi Gromyko to drugi tom Kronik Belorskich,
który przenosi nas do niesamowitego świata magii, gdzie wszystko wydaje się być
możliwe. Czy ta część przygód rudowłosej wiedźmy dorównuje pierwszej części, a
może jest od niej lepsza? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji.
W pierwszej części: Zawód: Wiedźma (moja recenzja),
otwierającej cykl Kroniki Belorskie, mieliśmy możliwość poznać pewną młodą, rudowłosą
wiedźmę, Wolhę Redną. Niezwykle zdolną, upartą, otwartą, odważną i sprytną, dla
której nie ma rzeczy niemożliwych. W Zawodzie:
Wiedźma, jeszcze jako studentka Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i
Zielarstwa musiała zmierzyć się m. in. z pewną mroczną zagadką, która dotknęła
Dogewę – jedną z krain Belorii, zamieszkiwanej w głównej mierze przez wampiry.
W Wiedźmie Opiekunce Wolha, krótko
mówiąc, idzie za głosem serca. Ale zanim to zrobi musi zdać egzaminy końcowe
oraz odbyć staż na dworze króla Nauma…
Mam jeden wielki zarzut do
autorki odnośnie Wiedźmy Opiekunki:
zdecydowanie za mało było w niej Lena (!!!). W pierwszym tomie kronik Gromyko
rozkochała mnie w tym cudownym, pełnym uroku wampirze i po skończeniu jej
czułam się całkowicie nim uzależniona. Byłam jednak spokojna, bo przede mną
była jeszcze perspektywa Wiedźmy
Opiekunki i co za tym idzie wiele okazji do spotkania z Lenem. Jednak, co
się okazało w trakcie lektury drugiego tomu, mojego cudownego bohatera było
jednak jak na lekarstwo! Czułam się jak pacjent, któremu odłączono kroplówkę!
Jezu, jak Olga Gromyko mogła mi to zrobić?! Len pojawiał się i znikał, co mnie
niezwykle irytowało (Wolhę też mocno pokochałam, ale Len to… Len), i nawet
kiedy pojawił się na dłużej pod koniec książki nie zrekompensowało mi to jego
braku (ta scena końcowa przy ognisku… Mmmm… Kiedy sobie o niej pomyślę, to
zaczynam się rozpływać jak czekolada na słońcu). W tym przypadku Wiedźma Opiekunka była dla mnie jednym
wielkim oczekiwaniem na mojego przyszłego-niedoszłego męża.
Jak możemy dowiedzieć się z noty
od wydawcy, obok starych bohaterów pojawiają się nowi, którzy wprowadzają do
cyklu powiew świeżości. Poznajemy przesympatyczną wojowniczkę Orsanę, która jak
Wolha szybko zdobyła moją sympatię oraz Rolara, wampira, którego celem prawdopodobnie
było zapełnienie pustki po Lenie (w sumie nawet nieźle mu to poszło). W Wiedźmie Opiekunce pojawia się na chwilę
m. in. dobrze nam znany z Zawodu: Wiedźmy
krasnolud Wal, Kella, zielarska z Dogewy oraz kilka innych postaci.
Podobnie jak w przypadku
pierwszego tomu Kronik, akcja jest dynamiczna, przepełniona niespodziewanymi
zwrotami, a humor się wprost z niej wylewa. Śmiałam się przy niej równie mocno
jak przy czytaniu Zawodu: Wiedźmy.
Słońce już na dobre stało w zenicie, gdy klaczka po raz pierwszy
zatrzymała się i cofnęła, zdziwiona raczej niż przestraszona. Ścieżkę właśnie
przekraczał olbrzymi zając. Nawet nie przekraczał, tylko kicał po niej,
wyglądając tak majestatycznie, że napotkane wilki powinny zacząć rozmowę z nim
od niskiego ukłonu. [1]
Tak, Wiedźma Opiekunka to świetna kontynuacja Kronik Belorskich.
Olga Gromyko bezapelacyjnie
dołączyła do mojego grona ulubionych autorów, których tak naprawdę nie mam zbyt
wielu. Wiem, że czego by nie napisała to na pewno mi się spodoba – oczywiście,
jeśli w każdej książce zawrze szczyptę swojego humoru i napisze ją z taką
lekkością jak Szczurynki (moja recenzja), Zawód: Wiedźma i Wiedźma Opiekunka. Do jej innego cyklu,
Roku Szczura, podchodziłam trochę sceptycznie (jak nie raz wspominałam rzadko
sięgam po fantastykę z „prawdziwego zdarzenia”), ale po Wiedźmie Opiekunce na bank do niego zajrzę. Od tej pory nie
odpuszczę Gromyko żadnego tytułu!
Podsumowując: Wiedźma Opiekunka to naprawdę bardzo
dobra kontynuacja. Gromyko trzyma wysoki poziom i co róż nas zaskakuje (i z
pewnością nie jeden raz nas jeszcze zaskoczy). Mam nadzieję, że w Wiedźmie Naczelnej, trzecim tomie Kronik
Belorskich, będzie zdecydowanie więcej Lena, i co za tym idzie między
bohaterami (Wolhą i Lenem) będzie więcej iskrzeć. Teraz nie pozostaje mi nic
innego jak czekać na Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, gdzie mam
nadzieję uda mi się nabyć kolejne części tego niesamowicie emocjonującego cyklu
i jeszcze w tym roku poznać dalsze losy fenomenalnej Wolhy i czarującego Lena.
~*~
W cyklu Kroniki Belorskie ukazały się:
Zawód: Wiedźma // Wiedźma Opiekunka // Wiedźma Naczelna
// Wiedźmie opowieści // Wierni wrogowie // Kroniki Belorskie
~*~
Prawdziwi przyjaciele nie potrzebują pożegnań – prychnął smok. – Oni
zawsze sssą z tobą, nawet jeśśśli nie prosssisz. [2]
Pamiętaj dziecko, jak piękne by nie były wspomnienia, nie wolno żyć
tylko nimi. [3]
Problemy właśnie dlatego są problemami, że psują ludziom humor. [4]
Niekiedy przyjęcie przeprosin jest dużo trudniejsze niż ich
wypowiedzenie. [5]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję ślicznie wydawnictwu Papierowy Księżyc ♥
___
[1] Olga Gromyko, Wiedźma Opiekunka, Słupsk 2017, s. 105.
[2] Tamże, s. 61.
[3] Tamże, s. 135-136.
[4] Tamże, s. 226.
[5] Tamże, s. 347.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).