16 listopada 2017

Docher Augusta – „Najlepszy powód, by żyć”


 Augusta Docher

Najlepszy powód, by żyć

OMG Books 2017
s. 361
978-83-240-4638-6
Cena: 37,90 zł

Ocena: 6/10

~*~

Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią.

Dominika budzi się po kilku dniach. Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić. Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie. Chociaż właściwie, to inni walczą za nią, ponieważ ona się już poddała.  Ale to, co miało być końcem, okazuje się być początkiem…

Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę. Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać? I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?

~*~

Najlepszy powód, by żyć Augusty Docher (vel. Beaty Majewskiej) to kolejna książka, o której mogłabym mówić i mówić (podobnie miałam w przypadku recenzowania debiutu Natalii Murawskiej Życie jest piękne), ale zacznę od tego, dlaczego postanowiłam po nią sięgnąć. Przede wszystkim w pierwszej kolejności skusiła mnie jej niesamowita okładka. Jest ona tak niezwykła i klimatyczna, że trudno (przynajmniej mi) oderwać od niej wzrok (nawet teraz, kiedy jestem już po jej lekturze. Niestety trochę odbiega ona od obietnicy, jaką daje nam szata graficzna książki). Wiem, że nie powinno się oceniać publikacji po okładce, ale sami na nią spójrzcie. Gdybym jednak miała oceniać samą grafikę, to bezapelacyjnie dałabym jej dziesięć punktów na dziesięć możliwych. Jednak książka to nie tylko przyciągająca wzrok okładka, ale przede wszystkim treść. A z tym to już będzie sprawa bardziej złożona i skomplikowana.

Odkąd trafiłam na Morze spokoju Katji Millay, zakochałam się w gatunku New Adult/Young Adult (NA/YA) i nie potrafię przejść obojętnie obok takiej książki. Podobnie było także w przypadku Najlepszego powodu, by żyć, poza tym chciałam przekonać się, czy to, o czym mówią czytelnicy powieści Augusty Docher jest prawdą. A mówią naprawdę dużo…

Zacznę od tego, że historia przedstawiona przez autorkę w niniejszej książce jest pełna sprzeczności i sytuacji, które przeczą logice. Zachowanie Marcela, głównego bohatera Najlepszego powodu, by żyć, mogę jeszcze zrozumieć, bo jest akurat takim typem człowieka, ale Dominiki już nie. Mogłabym przytoczyć kilka takich dziwnych wydarzeń i zachowań, ale szczerze powiedziawszy nawet nie wiedziałabym od czego miałabym zacząć (np. taka sytuacja: kiedy Dominika zrobiła Marcelowi loda po pierwszej wizycie w jej domu. Dziewczyna rzuciła się na niego jak jakaś nimfomanka). Jeśli chodzi o Marcela, autorce udało się wykreować go w bardzo realistyczny sposób. Chłopak jest niezwykle szczery, prostolinijny, otwarty i bezpośredni z bardzo specyficznym poczuciem humoru. Bez problemu mogę sobie wyobrazić taką osobę na ulicy, natomiast Dominiki niestety nie. W przeciwieństwie do chłopaka wydaje się być sztuczna i naciągana, a jej dziwne zachowanie nie da się usprawiedliwić nieszczęśliwym wypadkiem. Jak dla mnie jest głupia i tyle, jakby miała problemy psychiczne. Poza tym, moim zdaniem, bardziej pasowałby do dziewczyny Tomek, brat Marcela, ponieważ łączą ich podobne i trudne przejścia. Większe przyciąganie dostrzegłam właśnie pomiędzy tą dwójką, niż między nią a Marcelem (chociaż w przypadku Marcela też było wyraźnie widać, że ciągnie go do Dominiki, ale z jej strony już tak niekoniecznie. Autorka starała się stworzyć takie przyciąganie pomiędzy bohaterką a bratem Tomka, ale nie do końca jej to udało). Wyszło to trochę sztucznie, szczególnie widać to we fragmencie, kiedy Tomek opowiadał jej o swoim bracie, a konkretniej o jego przeszłości. Mam też sprzeczne uczucia odnośnie tej sytuacji. Dominika tę rozmowę nazwała obgadywaniem, co moim zdaniem do końca nim nie było. Brat Marcela przedstawił jego historię, wtrącając przy tym swoje odczucia (że okazał się nieodpowiedzialny i niedojrzały), a główna bohaterka nazwała go Judaszem. Przez ten fragment zaczęłam wątpić w to, czy dobrze jednak rozumiem słowo „obgadywać”. Bo obgadywać kogoś, to mówić o nim za jego plecami, przeważnie fałszywie i pogardliwie. Tomek rzeczywiście mówił o Marcelu za jego plecami i to trochę w pogardliwy sposób, ale to dlatego, że chłopak naprawdę zachował się nieodpowiedzialnie. Ale na pewno nie rzucał oszczerstw ani go nie oczerniał. Po prostu stwierdził fakty. Jak dla mnie zachował się (powiedzmy) w porządku, powiedział tylko to, co było prawdą. Poza tym wydaje mi się, że nazwaniem Tomka „dwulicowym” to także było przesadzone. Gdyby taki był, jakim widziała go Dominika, to raczej nie pomógłby bratu odzyskać jej, tylko sam by się wziął do „roboty”. W końcu to Marcel odbił mu Dominikę, a nie odwrotnie. Mam wrażenie, że wszyscy uwzięli się na tego Tomka… Kończąc ten wątek, Marcel powinien przyznać się dziewczynie do swoich grzechów przeszłości, tym bardziej, że był w trakcie ich naprawiania. Gdyby to zrobił, nie było by tej całej sytuacji. Powracając jeszcze na chwilę do zachowania głównej bohaterki: chyba każdy inteligentny człowiek wie, że nie daje się półtorarocznemu dziecku batonika fitness…

Wbrew wszystkiemu Najlepszy powód, by żyć czytało mi się naprawdę dobrze i szybko. Jednak porównania i zwroty, które autorka wykorzystała w swojej książce wywoływały we mnie różne reakcje. Raz parskałam śmiechem, bo mnie naprawdę rozbawiły, a innym razem zakrywałam oczy, by uchronić się przed ich negatywnym oddziaływaniem na mój umysł.

Jego skronie pulsują, jakieś grube naczynie na szyi podobnie. [1]

Poza tym mocno uśmiałam się przy fragmencie, kiedy Dominika „podziwiała” owłosienie Marcela. Było to trochę żenujące.

W nocy było ciepło, więc w nocy zdjął koszulkę i jest tylko w bieliźnie. Włoski na klatce piersiowej odcinają się od jego jasnej skóry. Zarzucił rękę za głowę, więc mogę podziwiać nie tylko te. Pod pachą ma prawdziwy gąszcz. Zresztą cały jest dosyć mocno owłosiony. Uda, golenie, ręce… Wszędzie kręte, ciemne włoski. Jestem prawie pewna, że są miękkie i miłe w dotyku. [2]

Serio? Jak tam na jej miejscu nie chciałabym sprawdzać, jaki miękki ma on gąszcz pod pachami… Jednak dla mnie wygrywa tekst o zupie pomidorowej:

Nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie wszyscy lubili. [3]

Kapitalny tekst, wcześniej nie słyszałam tego stwierdzenia, ale na pewno kiedyś w rozmowie z kimś go wykorzystam.

Augusta Docher miała naprawdę ciekawy pomysł na książkę, jednak nie do końca, mam wrażenie, dobrze go przelała na papier. Głównie przeszkadzało mi w niej zachowanie Dominiki, ona trochę psuje historię, która miała (i do te pory ma) naprawdę duży potencjał. Najlepszym elementem tej książki okazał się… Marcel. Bohater bardzo wyróżnia się na tle tych wszystkich męskich postaci, jakie miałam okazję niedawno poznać. W tej całej swojej szczerości i bezpośredniości jest wprost ujmujący. Podobała mi się także relacja, jaką autorka stworzyła pomiędzy Dominiką i jej ojcem. Pokazała prawdziwą i silną więź, jaka bardzo często łączy córkę i ojca, do której wiele razy, przy różnych okazjach człowiek się odnosi i ją podkreśla. Od wieki wieków wiadomo przecież, że córeczki są tatusiów, a synkowie mamuś.

Ostatecznie, jako całość oceniam tę historię dobrze, ale nie jest to książka, która czymś szczególnym by się wyróżniała na tle innych tego typu powieści. Liczyłam jednak na coś więcej: stopniowania napięcia, tajemnic, niespodziewanych zwrotów akcji… Fabuła jest trochę do przewidzenia i niestety psuje to radość z poznawania jej. Szczerze powiedziawszy emocji też tu za dużo nie poczułam, oprócz rosnącej irytacji do głównej bohaterki i szczerej sympatii do Marcela. Moim zdaniem na rynku wydawniczym można znaleźć lepsze powieści z gatunku NA/YA. Najlepszy powód, by żyć można przeczytać jako ciekawostkę i dla porównania z innymi książkami.

~*~

To nie ma znaczenia, czego komuś brakuje […]. Nie kocha się za to, czego brakuje, tylko za to, co jest. [4]

~*~

Za możliwość lektury dziękuję ślicznie wydawnictwu OMGBooks ;)
 
___
[1] Augusta Docher, Najlepszy powód, by żyć, Kraków 2017, s. 24.
[2] Tamże, s. 156.
[3] Tamże, s. 117.
[4] Tamże, s. 335.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...