18 grudnia 2016

Burton Jessie - "Muza"

Jessie Burton
Muza
(Muse)

tł. Agnieszka Kuc

Wydawnictwo Literackie 2016
s. 475
978-83-08-06235-7
Cena: 48,00 zł

Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,6 cm)
+ 52 książki

Ocena: 8/10

~*~

Świat wielkiej sztuki, jeszcze większych namiętności i tajemniczy obraz, który skrywa więcej niż tysiąc słów.

Po jednej stronie płótna dziewczyna trzyma odciętą głowę swojej siostry, po drugiej − lew, który za chwilę poderwie się do zabójczego skoku... Obraz, który latem 1967 roku trafia do renomowanej galerii w Londynie, elektryzuje środowisko marszandów. To może być „śpioch”, dzieło młodego hiszpańskiego artysty z lat 30. XX wieku zaginione w trakcie wojny. Potwierdzają to listy z muzeum Prado oraz fundacji Peggy Guggenheim. Wskutek szczególnego zbiegu okoliczności stenotypistka zatrudniona w galerii, 26-letnia Odelle Bastien, trafia na trop fascynującej historii z Andaluzji roku 1936. Losy Harolda Schlossa, Żyda z Wiednia, który pośredniczy w sprzedaży dzieł Kokoschki, Klee i Klimta, jego pięknej żony Sary i niezwykle uzdolnionej córki Oliwii, w nieoczekiwany sposób splotą się z jej własnym. Czarnoskórej imigrantki z Trynidadu, która choć nagrodzona prestiżowym literackim wyróżnieniem za debiutanckie opowiadanie, z trudem znajduje swoje miejsce w ksenofobicznym Londynie.

~*~

Twórczość Jessie Burton miałam okazję (oraz wielką przyjemność) poznać dzięki Miniaturzystce (moja recenzja), która pojawiła się w 2014 roku w Polsce dzięki Wydawnictwu Literackiemu i – jak na debiut – osiągnęła bardzo duży sukces. Pisząc swoje wrażenia po lekturze Miniaturzystki byłam szalenie ciekawa kolejnej powieści Burton ponieważ, to co pokazała w swojej pierwszej książce rozbudziło we mnie nie tylko ciekawość, ale także nadzieję na kolejną, niesamowitą, momentami zawiłą, jednak dobrze poukładaną, trochę tajemniczą, mądrą oraz niezapomnianą historię, o której nie będę mogła zapomnieć. Autorka długo kazała nam czekać na swoją kolejną książkę i jeśli tyle czasu potrzebuje, by stworzyć magiczną powieść to spokojnie taką cenę mogę płacić.

Muza obraca się w kręgu sztuki i można powiedzieć, że jest jedną z bohaterek tejże książki. Temat sztuki jest mi niezwykle bliski (wiele razy pisałam o tym przy okazji w swoich opiniach i będę pisać pewnie jeszcze nie raz), ponieważ nie tylko od małego czuję jej wpływ, ale również studiowałam ją przez 6 lat w OSSPie (Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych im. T. Makowieckiego w Łodzi – gimnazjum 3 lata – liceum 3 lata) i dopiero teraz po lekturze Muzy zdałam sobie sprawę, że nie do końca ją szanowałam tzn. nie starałam się, by ją poznawać/zrozumieć. Szkoda, że dopiero teraz sobie to uświadomiłam, bo wydaje mi się, że poznawanie i uczenie się jej jest zdecydowanie łatwiejsze w szkole, niż później, kiedy wraz z dorosłością pojawiają się nowe obowiązki. Powracając jednak do książki…

Jessie Burton w Muzie połączyła przeszłość i teraźniejszość, przedstawiła dwie zupełnie odmienne historie, obie okrasiła nie tylko szczyptą sztuki i pasji, ale też tajemnicami, które zawsze – w mniejszym bądź większym stopniu – wpływają i zmieniają człowieka. Pierwsza z historii ukazuje losy Oliwii Schloss, jej rodziny oraz rodzeństwa Robles – Izaaka i Teresy, których poznajemy po przyjeździe do Hiszpanii, a konkretniej do Arazuleo. Druga to opowieść ciemnoskórej Odelle Bastien, która próbuje nie tylko odnaleźć się w coraz mniej – ale jednak – staroświeckim Londynie, a także rozwikłać pewną tajemnicę sięgającą lat 30. XX w. związaną z niesamowitym obrazem. Obie historie przeplątają się jak pasma włosów, które w efekcie końcowym tworzą niezwykle misterny warkocz - czyli spójną i wciągającą całość, której nie mogę przestać podziwiać. Tak właśnie widzę Muzę.

Pierwsze, co rzuca się w oczy po rozpoczęciu książki to niezwykłe grafiki, które nadają całości niepowtarzalny klimat, powiedziałabym wręcz, że magiczny (chociaż daleko jej do czarów z Hogwartu). Drugi element, chyba najważniejszy, to język autorki, który zachwyca od pierwszego akapitu. Od razu widać, że mamy tu do czynienia z osobą skazaną na sukces literacki. Niektórzy po prostu rodzą się z takim talentem, nie wymagającym  większego „szlifowania”. Trzecim elementem są bohaterowie – przepełnieni emocjami udzielającymi się także czytelnikowi, szokującymi tajemnicami, marzeniami będącymi na wyciągnięcie ręki… Niestety, wszystko ma swoje maleńkie wady. Lekkim cierniem Muzy jest akcja, która niekiedy bardzo się wydłuża, co powodowało pewne znudzenie. Jednak – nawet ta rysa – nie jest w stanie zmniejszyć mojego zachwytu tą książką. Myślę, że jeszcze długo, bardzo długo będę ją wspominać tak jak jej poprzedniczkę, Miniaturzystkę. Czekam z wielką niecierpliwością na kolejną powieść Jessie Burton.


~*~

Kiedy spotykamy się z kimś każdego dnia – z kimś, kogo lubimy, kto podtrzymuje nas na duchu – wówczas bez większego wysiłku widzimy siebie w lepszym świetle. [1]

Ludzie zawsze mają coś do ukrycia. [2]

[…] wartość osoby nie wynika wyłącznie z jej dorobku. [3]

Prawda jest nieważna, bo prawdą staje się to, w co ludzie wierzą. [4]

- Sztuka nie jest użyteczna.
- Nie zgadzam się. Ona może przyczynić się do zmian. [5]

Żal, który nie znajduje ujścia wciąż narasta i jeśli nic się z tym nie zrobi, któregoś dnia może dojść do wybuchu. [6]

[…] dzieło sztuki odnosi sukces tylko wówczas, gdy jego twórca […] ma wiarę, która powołuje je do istnienia. [7]

~*~

Za możliwość lektury dziękuję ślicznie Wydawnictwu Literackiemu

___
[1] Jessie Burton, Muza, Kraków , s. 51.
[2] Tamże, s. 174.
[3] Tamże, s. 175.
[4] Tamże, s. 226.
[5] Tamże, s. 227.
[6] Tamże, s. 247.
[7] Tamże, s. 475.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...