Jessie Burton
Muza
(Muse)
tł. Agnieszka Kuc
Wydawnictwo
Literackie 2016
s. 475
978-83-08-06235-7
Cena: 48,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 2,6 cm)
+ 52 książki
Ocena: 8/10
~*~
Świat wielkiej sztuki, jeszcze większych namiętności i tajemniczy
obraz, który skrywa więcej niż tysiąc słów.
Po jednej stronie płótna dziewczyna trzyma odciętą głowę swojej
siostry, po drugiej − lew, który za chwilę poderwie się do zabójczego skoku...
Obraz, który latem 1967 roku trafia do renomowanej galerii w Londynie,
elektryzuje środowisko marszandów. To może być „śpioch”, dzieło młodego
hiszpańskiego artysty z lat 30. XX wieku zaginione w trakcie wojny.
Potwierdzają to listy z muzeum Prado oraz fundacji Peggy Guggenheim. Wskutek
szczególnego zbiegu okoliczności stenotypistka zatrudniona w galerii, 26-letnia
Odelle Bastien, trafia na trop fascynującej historii z Andaluzji roku 1936.
Losy Harolda Schlossa, Żyda z Wiednia, który pośredniczy w sprzedaży dzieł
Kokoschki, Klee i Klimta, jego pięknej żony Sary i niezwykle uzdolnionej córki
Oliwii, w nieoczekiwany sposób splotą się z jej własnym. Czarnoskórej
imigrantki z Trynidadu, która choć nagrodzona prestiżowym literackim
wyróżnieniem za debiutanckie opowiadanie, z trudem znajduje swoje miejsce w
ksenofobicznym Londynie.
~*~
Muza obraca się w kręgu sztuki i można powiedzieć, że jest jedną z
bohaterek tejże książki. Temat sztuki jest mi niezwykle bliski (wiele razy
pisałam o tym przy okazji w swoich opiniach i będę pisać pewnie jeszcze nie
raz), ponieważ nie tylko od małego czuję jej wpływ, ale również studiowałam ją
przez 6 lat w OSSPie (Ogólnokształcącej Szkole Sztuk Pięknych im. T. Makowieckiego
w Łodzi – gimnazjum 3 lata – liceum 3 lata) i dopiero teraz po lekturze Muzy zdałam sobie sprawę, że nie do końca
ją szanowałam tzn. nie starałam się, by ją poznawać/zrozumieć. Szkoda, że
dopiero teraz sobie to uświadomiłam, bo wydaje mi się, że poznawanie i uczenie
się jej jest zdecydowanie łatwiejsze w szkole, niż później, kiedy wraz z
dorosłością pojawiają się nowe obowiązki. Powracając jednak do książki…
Jessie Burton w Muzie połączyła przeszłość i
teraźniejszość, przedstawiła dwie zupełnie odmienne historie, obie okrasiła nie
tylko szczyptą sztuki i pasji, ale też tajemnicami, które zawsze – w mniejszym
bądź większym stopniu – wpływają i zmieniają człowieka. Pierwsza z historii
ukazuje losy Oliwii Schloss, jej rodziny oraz rodzeństwa Robles – Izaaka i Teresy,
których poznajemy po przyjeździe do Hiszpanii, a konkretniej do Arazuleo. Druga
to opowieść ciemnoskórej Odelle Bastien, która próbuje nie tylko odnaleźć się w
coraz mniej – ale jednak – staroświeckim Londynie, a także rozwikłać pewną
tajemnicę sięgającą lat 30. XX w. związaną z niesamowitym obrazem. Obie
historie przeplątają się jak pasma włosów, które w efekcie końcowym tworzą
niezwykle misterny warkocz - czyli spójną i wciągającą całość, której nie mogę
przestać podziwiać. Tak właśnie widzę Muzę.
Pierwsze, co rzuca się w oczy po
rozpoczęciu książki to niezwykłe grafiki, które nadają całości niepowtarzalny
klimat, powiedziałabym wręcz, że magiczny (chociaż daleko jej do czarów z
Hogwartu). Drugi element, chyba najważniejszy, to język autorki, który zachwyca
od pierwszego akapitu. Od razu widać, że mamy tu do czynienia z osobą skazaną
na sukces literacki. Niektórzy po prostu rodzą się z takim talentem, nie
wymagającym większego „szlifowania”.
Trzecim elementem są bohaterowie – przepełnieni emocjami udzielającymi się
także czytelnikowi, szokującymi tajemnicami, marzeniami będącymi na
wyciągnięcie ręki… Niestety, wszystko ma swoje maleńkie wady. Lekkim cierniem Muzy jest akcja, która niekiedy bardzo
się wydłuża, co powodowało pewne znudzenie. Jednak – nawet ta rysa – nie jest w
stanie zmniejszyć mojego zachwytu tą książką. Myślę, że jeszcze długo, bardzo
długo będę ją wspominać tak jak jej poprzedniczkę, Miniaturzystkę. Czekam z wielką niecierpliwością na kolejną powieść
Jessie Burton.
~*~
Kiedy spotykamy się z kimś każdego dnia – z kimś, kogo lubimy, kto
podtrzymuje nas na duchu – wówczas bez większego wysiłku widzimy siebie w
lepszym świetle. [1]
Ludzie zawsze mają coś do ukrycia. [2]
[…] wartość osoby nie wynika wyłącznie z jej dorobku. [3]
Prawda jest nieważna, bo prawdą staje się to, w co ludzie wierzą. [4]
- Sztuka nie jest użyteczna.
- Nie zgadzam się. Ona może przyczynić się do zmian. [5]
Żal, który nie znajduje ujścia wciąż narasta i jeśli nic się z tym nie
zrobi, któregoś dnia może dojść do wybuchu. [6]
[…] dzieło sztuki
odnosi sukces tylko wówczas, gdy jego twórca […] ma wiarę, która powołuje je do
istnienia. [7]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję ślicznie Wydawnictwu Literackiemu
___
[1] Jessie Burton, Muza,
Kraków , s. 51.
[2] Tamże, s. 174.
[3] Tamże, s. 175.
[4] Tamże, s. 226.
[5] Tamże, s. 227.
[6] Tamże, s. 247.
[7] Tamże, s. 475.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).