Dziewczyna NN
Novae Res 2015
s. 596
978-83-7942-855-7
Cena: 42,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 3,5 cm)
+ 52 książki
Ocena: 8/10
~*~
Ona – dziewczyna no name – uwielbiająca książki, zaszyta w swoim świecie,
w którym do tej pory nie było miejsca dla chłopaka…
On – Mistrz – chłopak, który zawsze wygrywa, otoczony dziewczynami „niewymagającymi wysiłku”, pragnący odnaleźć tę jedyną, wyjątkową…
Dwa różne światy, zupełnie niepasujące do siebie. A jednak… Czasem wystarczy wybrać się w góry, aby w ten sposób sprawić, że cały świat stanie na głowie, a w brzuchu zatańczą motyle… Wystarczy upiec ciasto czekoladowe… albo zjeść pomidorową i poczuć się tak, jakby właśnie wróciło się do domu z dalekiej podróży…
~*~
Ewa Kaliściak daje czytelnikom do
ręki dosyć opasłą książkę o tym, że przeciwieństwa rzeczywiście się
przyciągają. Jest to historia nie tylko nastoletniej miłości, która
niewątpliwie jest głównym wątkiem Dziewczyny
NN, ale także o problemach wynikających z odmiennych charakterów oraz
sposobach na radzenie sobie z nimi. Ogólnie mówiąc książka ta porusza większość
zagadnień związanych z byciem nastolatkiem, czyli temat szkoły, pierwszych
zauroczeń, zazdrości, poczucia własnej wartości i samooceny, hobby – rozwijaniu
go oraz poświęcaniu się mu, a także nawiązywania przyjaźni.
Główna bohaterka, Ula, to
dziewczyna, która oprócz książek kocha spontaniczne wypady w góry, gdzie nie
tylko może podziwiać niesamowite widoki, ale także się wyciszyć, pomyśleć w
samotności oraz posprzeczać się z organizatorem tych wypadów, czyli z księdzem
Grzegorzem. Na jedną z takich wycieczek zabiera się Tomek – obiekt westchnień w
szkole oraz mistrz w pływaniu. Dlaczego najpopularniejszy chłopak postanowił
uczestniczyć w takiej „szkole przetrwania”? Odpowiedź jest bardzo prosta – Ula.
Co tu ukrywać, historia jest przewidywalna, ale w tym przypadku nie jest to
szczególnie istotna sprawa, ponieważ w końcu to książka dla młodzieży i czasami
autorom trudno wygrać ze schematami.
Wbrew pozorom Dziewczyna NN nie należy do popularnego
(i mono rozchwytywanego) ostatnio gatunku YA/NA (Young Adult/New Adult), lecz
„zwyczajną” młodzieżówką, która podobnie jak książki ze wcześniej przytoczonego
gatunku wywołuje podobne emocje – jak chociażby niekontrolowane kołatanie serca
(sprawdziłam to na sobie). Fabuła nie jest ani mocno dynamiczna, ani nie wlecze
się jak żółw. Jest taka „akurat”, raczej nie powinno się przy niej usnąć, ja
akurat przez nią miałam problemy ze zaśnięciem.
Jeśli chodzi o bohaterów, to autorce
udało się wykreować niezwykle prawdziwych oraz charakterystycznych osobowości,
które nie tylko wywołują na twarzy uśmiech, ale zdobywają naszą sympatię.
Większość postaci to osoby w wieku nastoletnim i zachowują się po prostu jak
normalne nastolatki. Myślę, że niekiedy w ich zachowaniu, czy też stylu bycia
można dostrzec siebie, swoich przyjaciół, dalszych znajomych, a także i osoby,
z którymi jesteśmy zwaśnieni. To sprawia, że książka może być dla młodzieży,
jak i tych trochę starszych czytelników. Historia opowiedziana przez Ewę Kaliściak
zauroczyła mnie, nie spodziewałam się, że tak mocno mnie ona wciągnie. Z
przerażeniem obserwowałam jak ją szybko pochłaniam, bo lektura jej okazała się
czystą przyjemnością. Szkoda, że to tak krótko trwało… (Jeśli można tak nazwać
prawie 600-stronicową lekturę).
Styl, jakim posługuje się autorka
nie jest przytłaczający, jest prosty i zrozumiały, tzw. „nastoletni”. Mocną
stroną Dziewczyny… jest także humor,
który sprawia, że fabuła nabiera lekkości. Niestety cieniem tej historii są błędy,
które przeoczył korektor. Są one jak gorzka pigułka, którą wraz ze słodyczą
opowieści musimy przełknąć.
Trochę rozczarowało mnie
zakończenie Dziewczyny…, miałam
wrażenie, jakby autorce zabrakło na to pomysłu. Myślałam, że przygotuje ona dla
czytelników coś, co wywoła w nich szybkie migotanie serca lub inne silniejsze
emocje. Postanowiła jednak postawić na naturalny bieg wydarzeń (jak w życiu,
gdzie wszystko nieprzerwanie ma swój ciąg dalszy), bez fajerwerk. Trudno mi to
ocenić, czy zrobiła dobrze, czy źle, ale te prawie 600 stron mogła zakończyć
inaczej.
Dziewczyna NN Ewy Kaliściak jest ciekawą, wciągającą, momentami
klimatyczną historią okraszoną wachlarzem sympatycznych, charakterystycznych i
niezwykle prawdziwych bohaterów. Autorka wciągnęła mnie w swój świat od
pierwszej strony i wypuściła w momencie, kiedy dotarłam do słowa „koniec”.
Początkowo obszerność Dziewczyny…
mnie trochę przeraziła, ale okazało się, że niepotrzebnie. Nawet trochę
żałowałam, że to już koniec. Polubiłam Ulę, Tomka i pozostałe postacie, nie
chciałam się z nimi rozstawać, ale koniec jest nieunikniony. Wielkimi krokami
zbliża się Boże Narodzenie, wydaje mi się, że Dziewczyna… będzie trafionym prezentem dla osób, które lubią
lekkie, niezobowiązujące oraz z wątkiem
miłosnym historie.
~*~
Tak to się właśnie dzieje? W najmniej niespodziewanym momencie patrzysz
na drugiego człowieka i orientujesz się, że to nie jest już drugi człowiek,
tylko cząstka ciebie. [1]
[…] zastanów się, czy nie lepiej jest jak ludzi łączy przyszłość, a nie
przeszłość. [2]
[…] każdy lubi wiedzieć, że jego starania bywają doceniane. [3]
Dzięki tej wycieczce odkryłam, że próba zarażania kogoś swoją pasją
może być naprawdę przyjemna. Wcale nie trzeba jej z kimś dzielić, by poczuć tę
ekscytację. [4]
To straszne, co robi miłość z człowiekiem. [5]
~*~
Za możliwość lektury,
dziękuję wydawnictwu Novae Res
___
[1] Ewa Kaliściak, Dziewczyna NN, Gdynia 2015, s. 31.
[2] Tamże, s. 246.
[3] Tamże, s. 328.
[4] Tamże, s. 329.
[5] Tamże, s. 455.
[5] Tamże, s. 455.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).