Alice Hill
Skazani
Novae Res 2015
s. 580
978-83-7942-713-0
Cena: 42,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 4,5 cm )
+ 52 książki
Ocena: 7-/10 (bardzo dobra -)
~*~
Pewnego dnia Thilli odkrywa
w kuchni ciało zamordowanej matki. Po tym tragicznym wydarzeniu wraz z ojcem
przenosi się do nowego domu w innym mieście. Zaczyna także naukę w nowej
szkole, gdzie stara się wtopić w tłum rówieśników. Nie jest to jednak takie
proste. Thilli otrzymuje od ojca zamkniętą szkatułkę, w której znajduje się
list od zmarłej mamy. Zszokowana jego treścią, nie jest w stanie doczytać go do
końca. Od tej chwili nic nie jest już takie samo. W znany jej świat wkraczają
istoty znane jej jedynie z prastarych mitów, a ona sama dowiaduje się, że jest kimś
innym, niż do tej pory sądziła.
~*~
Skazani
Alice Hill zaczyna się jak większość paranormalnych młodzieżówek. Mamy
tutaj ładną dziewczynę odstającą od swoich rówieśniczek, która z powodu śmierci
matki przeprowadza się wraz z ojcem do nowego domu. Tym samym trafiają do
miejsca, gdzie nikt ich nie zna, mogą porzucić stare życie i rozpocząć
układanie swojej roztrzaskanej rzeczywistości. Główna bohaterka Thilii zaczyna
naukę w nowej szkole, gdzie czekają na nią nie tylko wyzwania, ale także i
przyjaźnie. Oczywiście nie można zapomnieć o dwóch przystojniakach skrywających
sekrety, które w pewnym sensie dotyczą również Thilli. Mamy tu wprawdzie
rzucający się trójkąt (chociaż w opisie książki został on pominięty, możliwe że
odstraszyłoby to potencjalnych czytelników), ale nie odczuwa się go aż tak
mocno jak w typowych paranormalach (np. jak w Zmierzchu). Pojawiają się tutaj także: „najlepsza w całym
wszechświecie przyjaciółka”[1], czyli Zoey, jej tajemniczy przyjaciel Alan,
dziwni nauczyciele oraz typowa szkoła jakby wyjęta prosto z amerykańskich
filmów/książek/seriali* (*niepotrzebne skreślić, ew. uzupełnić) o nastolatkach.
Zatem co ją wyróżnia na tle innych paranormalnych młodzieżówek?
Na pierwszy plan wysuwa się sposób
narracji. Autorka dopuszcza go głosu większość bohaterów: również i tych mniej
istotnych dla całości. Plusem takiego prowadzenia akcji jest możliwość poznania
postaci, przede wszystkim ich myśli, z kolei minusem ich ilość. Dla niektórych
czytelników wyzwanie stanowi przetrawienie informacji od dwóch bohaterów, a co
powiedzieć, kiedy mamy ich wysyp? Ja osobiście nie miałam z tym problemu,
aczkolwiek w kilku przypadkach zastanawiałam się, po co autorka dała im głos,
skoro (w moim odczuciu) nie wnosiły niczego odkrywczego do akcji.
Do kreacji bohaterów nie mam większych
zastrzeżeń. Autorka przerysowała trochę przyjaciółkę Thilli (wcześniej
wspomnianą Zoey), przez co okazała się niezwykle sztuczną postacią. Sama główna
bohaterka przypomina mi trochę Lilith z ukochanych Zmiennych (ich historia zaczyna się podobnie), obie są charakterystycznymi dziewczynami i
mają podobny wygląd. Jedna ma długie i kręcone kruczoczarne włosy oraz
bursztynowe (??? wybaczcie, ale nie pamiętam ;D) oczy, a druga podobne tylko
rude (kasztanowe) włosy i zielone tęczówki. Thilli w porównaniu do niej jest
jednak bardziej dziecinna, naiwna i niestety „słaba”. Z kolei Adána i Asmunda
mogę porównać do ognia i wody (ewentualnie lodu). Ogólnie charakteryzując
postacie, autorce udało się wykreować różnorodne osobowości, ale nie aż tak
wyraziste, aby zapadły czytelnikowi (mi) w pamięć. Zatrzymam się jeszcze na chwilę
przy imionach bohaterów. Thilli, Adán, Asmund początkowo sprawiają wrażenie
oryginalnych i wyróżniających się, ale gdy poznajemy plan autorki na Skazanych to bańka ta pęka. Thilli to
wariacja od imienia Lilitha, Adán – Adamah, a Asmund – Asmodeusz, można
powiedzieć, że właśnie tymi imionami autorka (poniekąd) strzeliła sobie w
stopę, bo czytelnicy bez problemów dodadzą 2 do 2. Z drugiej jednak strony,
gdyby autorka postanowiła odejść od tych imiennych wariacji, to czytelnik na
bank miałby chaos w głowie. Nie wiem jak inni, ale ja lubię być zaskakiwana
przez autorów. Szybko odkryłam fundamenty, na których autorka stworzyła Skazanych i dalsza część nie była dla
mnie aż taką dużą tajemnicą. Jednak mimo tego moja ciekawość nie słabła, za to
autorce należy się kolejny plus, bo potrafi zatrzymać uwagę czytelnika.
Fabuła... Po około 580 stronach
spodziewałam się mocno rozbudowanej, trzymającej w napięciu oraz dynamicznej
akcji. Szczerze powiedziawszy liczyłam na szereg przygód (i to w dosłownym
znaczeniu), niespodziankach (po których nie potrafiłabym pozbierać szczęki z
podłogi) oraz jakiś głębszych emocji (po których miałabym problemy z powrotem
do szarej rzeczywistości). Pod tym względem Skazani mnie rozczarowali.Fabuła niekiedy niemiłosiernie się wlekła, głównie przez rozbudowane
przemyślenia bohaterów. Moim zdaniem trochę było ich za dużo, zaburzały one
toczącą się akcję. Autorka mogła zawrzeć trochę więcej „akcji w akcji”. Miłym
zaskoczeniem okazało się wplecenie do historii elementów nawiązujących do
stworzenia przez Boga pierwszych ludzi oraz wątku z upadkiem aniołów, a także
łączące się z nimi retrospekcje dotyczące m. in. Thilli. Zastanawiam się tylko,
czy owe fragmenty nawiązujące do przeszłości plus wypowiedzi bohaterów to
jednak nie za dużo... Jedynym problemem, jaki miałam w trakcie lektury to
wyłapanie przejścia pomiędzy wywodem postaci a retrospekcjami (ale akurat to
zwalam na brak korekty).
Nie mogę nie wspomnieć o rysunkach autorstwa Marty Kremczer, które
zdobią całe to opasłe tomiszcze. Umilają one odbiór książki, chociaż niektóre z
nich (wprawne oko artystki dostrzeże wszystko ;)) było tworzonych w pośpiechu
(w „Podziękowaniu” autorka wspomina tę kwestię). Moje faworyty możecie podziwiać
na blogu, porozrzucane po całym tekście recenzji. Chciałabym jeszcze
podziękować autorce za listę z utworami na końcu książki, które towarzyszyły
jej w pisaniu Skazanych Dzięki niej odkryłam
kilka perełek (Trading Yesterday, a od nich jak po sznurku doszłam do Starset
oraz We The Kings), które dołączyły do mojej (mocno już rozbudowanej)
playlisty.
Skazani
wbrew pozorom okazali się przyjemną lekturą, którą czyta się i szybko, i z przyjemnością.
Przenosi nas w wykreowaną przez autorkę rzeczywistość, lecz poprzez natłok
różnych zabiegów (wcześniej wspomnianej narracji i retrospekcji) czytelnik może
się poczuć przytłoczony oraz skołowany. Niestety mankamentem jej jest przewidywalność,
ale autorka umie wzbudzić w czytelniku ciekawość. Z chęcią poznam dalsze losy
Thilli, Adána i Asmunda.
Na sam koniec nutka, którą mnie autorka zaraziła :)
~*~
Czasami
trzeba schować w kieszeń urażoną dumę w imię większego dobra [...]. [1]
[...]
odwaga to pokonywanie strachu. Każdy czegoś się boi. [2]
Złe
rzeczy po prostu się dzieją. Możemy się po nich podnieść i trwać dalej,
próbować zbudować wszystko od nowa. Wiem, że to możliwe. [3]
[...]
czasu nie da się cofnąć, a jedyne, co można zrobić, to stworzyć swoje życie na
nowo i naprawić własne błędy. [4]
Trzeba
akceptować swoje słabe strony. Przyjmować to, że nie jest się doskonałym.
Pozwalać sobie na chwilę niedyspozycji. [5]
Złe
rzeczy czasami spotykają i dobrych ludzi. Trzeba je zaakceptować. [6]
Nie
ma na świecie nic smutniejszego i bardziej godnego pożałowania niż człowiek
samotny. [7]
~*~
Za możliwość recenzji
dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
___
[1] HILL A.: Skazani. Gdynia: Novae Res 2015, s. 61.
[2] Tamże, s. 13.
[3] Tamże, s. 69.
[4] Tamże, s. 139.
[5] Tamże, s. 261.
[6] Tamże, s. 287.
[7] Tamże, s. 299.
[8] Tamże, s. 440.
Warto się przyjrzeć tej pozycji - dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna, czy ta książka by mi się spodobała. Historia po części byłaby dla mnie nowa ,bo raczej nie czytałam zbyt dużo paranormali, w których użyto motywu Lilith :)
OdpowiedzUsuńSłysząc imię Asmodeusz, widzę Asmodeusza z "Zastępów Anielskich" Kossakowskiej. Chyba nic nie przebije tamtej kreacji :)
Umiesz narobić apetytu
OdpowiedzUsuńHm... brzmi zachęcająco. Może się skuszę?
OdpowiedzUsuńTeż już przeczytałam Skazanych i pracuję nad recenzją. Ciekawi mnie, jak autorka dalej pociągnie historię po takim finale :).
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, ja także jestem ciekawa, co będzie dalej :).
UsuńMnie przewidywalność nie przeszkadza jeśli książka jest ciekawa. Czytałam już trochę o tym tytule. Zastanowię się nad nim :)
OdpowiedzUsuńPrzewidywalność z lekka mnie odstrasza, jednak te oczy! Zakochałam się w nich <3
OdpowiedzUsuńhttp://mianigralibro.blogspot.com/
W wolnej chwili przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŚwietna piosenka;) Taka subtelna;) Książka jest już u mnie, a celem jest przeczytanie i zrecenzowanie w czerwcu:)
OdpowiedzUsuńTo już któraś z rzędu, w miarę pozytywna recenzja na temat tej powieści, jaką dane było mi czytać. Chyba pora ciut bardziej zainteresować się tym tytułem :)
OdpowiedzUsuńŻałuje, że na książkę się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę książka warta przeczytania i te piękne rysunki mnie oczarowały ;)
OdpowiedzUsuńHmm, ja preferuję czytać książki, w których akcja jest pokazana tylko z perspektywy jednego bohatera. Niemniej jednak dla tych rysunków się poświęcę i przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńcoraz częściej zastanawiam się nad przeczytaniem tej pozycji. :)
OdpowiedzUsuńjednak mimo wszystko nie czuję się zachęcona, bo również wolę fabułę ukazaną z perspektywy jednego bohatera :)