Arsen
(Arsen)
tł. Iga Wiśniewska
Szósty Zmysł 2017
s. 511
978-83-65830-39-5
Cena: 39,90 zł
Ocena: 4/10
~*~
Najbardziej kontrowersyjna książka, jaką przeczytasz w tym roku.
Poruszy cię, pochłonie i emocjonalni rozłoży na łopatki. Pokochasz tę historię,
albo znienawidzisz, ale nie pozostaniesz wobec niej obojętna. I długo jej nie
zapomnisz…
Wystarczyło jedno spojrzenie…
Jestem oszustką. Jestem kłamczuchą. Moje życie to jeden wielki bałagan. Kocham mężczyznę. Nie, kocham dwóch mężczyzn… Tak sądzę. Jeden z nich odwzajemnia to uczucie. Drugi sprawia, że płonę. Jeden jest moją opoką. Drugi – kryptonitem. Jestem załamana, zagubiona i zniesmaczona samą sobą. Ale nie potrafię się powstrzymać. Oto moja historia. Opowieść o mojej nieszczęśliwej miłości.
~*~
O Arsen Mii Asher zrobiło się dosyć głośno pod koniec zeszłego roku.
Jest to trzecia powieść wydana przez wydawnictwo Szósty Zmysł i jednoczenie
moja pierwsza, z którą miałam okazję się zapoznać. Decydując się na jej lekturę
spodziewałam się historii, która całkowicie oderwie mnie od rzeczywistości,
utonę w emocjach przez nią wywołanych i długo nie będę się mogła po niej
pozbierać.
W opisie od wydawcy dowiadujemy
się, że Arsen jest bardzo
kontrowersyjną powieścią, a po poznaniu jej trudno pozostać obojętnym. Cóż,
rzeczywiście wobec tego dzieła trudno mi pozostać obojętną. Historia
przedstawiona przez Mię Asher dosyć mocno mną wstrząsnęła, ale niestety w
negatywnym sensie. To, co wyprawiała w Arsenie
Cathy, główna bohaterka książki, było wprost nie do pojęcia. To był istny popis
jej głupoty. Jednak trzeba być naprawdę odważnym (albo szalonym), by rzucić się
w nieznane, przekreślając wszystko, co do tej pory się wydarzyło oraz stworzyło.
Cathy postanowiła zaryzykować, ale czy było to tego warte? Odpowiedź
znajdziecie w Arsen.
Główna bohaterka jest postacią
tragiczną: albo się ją polubi, albo znienawidzi. Szczerze powiedziawszy nie
mogłam patrzeć na to, co robiła swojemu kochającemu mężowi, który poza nią
świata nie widział. Jak samolubnie się zachowuje i świadomie niszczy swoje
szczęście. Zupełnie absurdalny jest jej wywód odnośnie tego, co zawdzięcza
tytułowemu Arsenowi, swojemu kochankowi. To był prawie stek bzdur, z wyjątkiem
jednego wydarzenia z czytaniem w roli głównej. Tak może mówić tylko osoba
zaślepiona emocjami lub niespełna rozumu… Trudno jednak napisać, że autorka źle
wykreowała postacie. Stworzyła je w sposób niezwykle realistyczny. Mam
wrażenie, że aż za dobrze to zrobiła, ponieważ wzbudzają oni naprawdę duże
emocje. Jak trudno nie zauważyć Cathy wywołała we mnie masę negatywnych emocji
i naprawdę trudno mi ocenić całość bez tych wszystkich krytycznych uczuć wobec
niej. Ktoś mądry kiedyś napisał, że książka powinna w duszy człowieka wywoływać
obrażenia. Arsen zdecydowanie jest
takim tytułem. Wzbudza naprawdę skrajne emocje, w moim przypadku niestety
negatywne. Na Arsen niestety patrzę
przez pryzmat głównej bohaterki, która w większej części jest narratorem
powieści. Jej postawa przyćmiła wszystko i trudno mi znaleźć w książce coś, co
mi się naprawdę podobało. Ujął mnie mąż Cathy, Ben, chociaż jak każdy ma swoje
wady. I chyba tylko on.
W książce pojawia się sporo
gorących scen oraz wiele wulgaryzmów. Szczególnie te ostatnie w połączeniu z
seksem wywołały we mnie obrzydzenie. To, jak traktował Arsen Cathy w scenach
zbliżeń było odrażające. Teraz zastanawiam się co było gorsze: seks w Pięćdziesięciu twarzach Grey’a, czy tu…
Tylko, że tam jakoś udało mi się to „przełknąć” (przede wszystkim bohaterowie książki
byli w innej sytuacji), tu, czyli w Arsenie
już niekoniecznie… Tam, to znaczy w …Grey’u
nie miałam wrażenia, że jest to coś złego, natomiast w Arsenie już tak. Czy jest to pouczająca książka? Zdecydowanie tak,
można z niej coś mądrego wynieść. Lepiej uczyć się na błędach bohaterów, niż na
własnych.
Mimo, że fabuła i zachowanie
głównej bohaterki nie za bardzo przypadły mi do gustu, to historia opowiedziana
przez Mię Asher strasznie mnie wciągnęła. Nie mogłam się od niej oderwać i
musiałam wiedzieć, co wydarzy się dalej. Była trochę jak narkotyk: wiedziałam,
że źle na mnie działa, ale nie mogłam przestać. Brzmi trochę masochistycznie,
ale nic na to nie mogłam poradzić…
Na okładce, oprócz wcześniej
przytoczonych przeze mnie fraz, jest napisane, że „długo o niej nie zapomnisz”.
W sumie to jednak chciałabym tego. Chciałabym zapomnieć o błędach, jakie
popełniała Cathy i jak mocno raniła Bena.
Podsumowując: Arsen nie jest złą książką, ale niestety
nie jest ona dla wszystkich. Romantyczne dusze raczej nic w niej dla siebie nie
znajdą, oprócz nauki, jaką autorka próbuje nam przez nią przekazać. To prawda,
że wzbudza silne emocje i kontrowersje. Myślę, że idealnie nadawałaby się na
spotkanie dyskusyjnego klubu książki, na pewno nikt nie siedziałby na takim
spotkaniu cicho. Co jeszcze mogę o niej napisać? Decydując się na nią, czytasz
na własną odpowiedzialność.
~*~
Wiem, jak to jest stracić kogoś, kogo kocha się najbardziej na świecie,
ale życie toczy się dalej i nie możesz tracić nadziei, wiesz? Bez niej życie
może stać się […] koszmarem. [1]
Życie bez miłości, bez gonienia za marzeniami nic nie znaczy. Nic. Jest
smutną, pieprzoną pustą skorupą […]. [2]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję ślicznie Wydawnictwu Szósty Zmysł
___
[1] Mia Asher, Arsen, Słupsk, 2017, s. 200.
[2] Tamże, s. 297.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).