19 grudnia 2013

[#1] To, co mnie zbulwersowalo...


Witajcie kochani!

     Gdyby nie to, że święta, że prezenty, to prawdopodobnie nie napisałabym tego posta. Po prostu zobaczona przeze mnie rzecz oferowana przez sieć SMYK rozwaliła nie tylko mnie, ale również moje przyjaciółki – do tego stopnia, że postanowiłam się z Wami tą informacją podzielić. Aktualnie jest taki ogrom wszystkiego, że nie wiadomo co wybrać... Coraz większe „pole do popisu” zaczynają mieć „zabawki interakcyjne”. O co chodzi i co mnie tak zbulwersowało?

     Dzisiaj, razem z moimi przyjaciółkami wybrałam się na świąteczne zakupy do Manufaktury w Łodzi. Jedna z nich szukała prezentów dla swoich dwóch chrześnic oraz bratanka. Więc zaliczałyśmy po kolei sklepy oferujące zabawki. Wstąpiłyśmy do Smyka, Nici a nawet do hipermarketu Real. Gdzie się nie obejrzałyśmy wszędzie (i to dosłownie) zabawki wszelkiej maści i rodzaju wylewały się z półek sklepowych oraz każda (szczególnie pluszaki) mówiła swoimi wielkimi oczami weź mnie! My, jako przedstawicielki słabszej płci (bo nie możemy się oprzeć wielkookiemu tygryskowi, czy słodkiemu misiowi, który oplata się wokół Twojej szyi i mówi „weź mnie ze sobą, obiecuję Ci, że zawsze będę Cię kochać i czekać jak wrócisz do domku…”). I… ten sielski na pozór obrazek zniszczył on – t a b l e t.

źródlo

   W pierwszym odruchu pomyślałyśmy, że to atrapa (bo takie są już telefony, komputery i cała ta technologia). Ale nie. To był rzeczywiście TABLET, a raczej DWA TABLETY (jeden dla dzieci 4+, drugi 7+). Każdy z nich oprawiony w kolorową obudowę, a menu „dostosowane” dla dzieci, czyli m.in. DOSTĘP DO INTERNETU, gama gier (w tym słynny Pou) i jeszcze coś tam, co „na pewno” przyda się siedmiolatkowi w … przedszkolu. Spojrzałyśmy się po sobie i po prostu nie mogłyśmy w to uwierzyć. Tablet dla 4 latka? Ten świat zaczyna nas przerastać. Od razu powróciłyśmy do swojego dzieciństwa, gdzie nie miałyśmy wiele – jakieś tam pluszaki z powyrywanymi uszami i dziurami w brzuchach, gry planszowe, albo jakieś inne przedmioty, którym nadawałyśmy różne cechy zabawki. MYŚLAŁYŚMY i KREOWAŁYŚMY swój świat z niczego. Styczność ze sprzętem typu telefon, czy komputer nastąpiło dopiero po przekroczeniu magicznej liczby 14-16 lat. A teraz? Tablety dla 4-latków, to jakieś chore – albo ja, rocznikowo 1991, mogę udawać się za osobę „starej” daty. No po prostu nie mieści mi się to w głowie. Czterolatki i siedmiolatki powinny bawić się PLUSZAKAMI, LALKAMI, SAMOCHODZIKAMI, a nie tabletami. Nie dość, że to z pewnością wpłynie na ich wzrok, to jeszcze w pewnym stopniu zahamuje ich rozwój nie tylko koordynacyjno-ruchowy (bo ciągle będą siedzieć i ślęczeć nad monitorkiem/ekranikiem), to jeszcze komórki mózgowe nie będą się odpowiednio kształtować. Obłęd, normalnie obłęd. A w tym przypadku o książkach nie wspomnę, bo które dziecko oparłoby się tabletowi? No chyba tylko pociecha moli książkowych... 

źródło

     Zostawiam Was z tym tematem do przemyślenia. Bo jest to coś, na co powinno się zwrócić uwagę, bo to dopiero początek, zalążek tego, co szykują dla naszych/waszych/cudzych* dzieci (*niepotrzebne skreślić). Jak nikt na to nie zwróci uwagi, to za kilka lat pojawią się jakieś technologie (typu tablet) dla dzieci 1+ oraz niemowlaków. Istna paranoja!

     Zmykam kleić pierogi! Trzymajcie się ciepło!

13 grudnia 2013

TABOR Aleksandra Jolanta - "Twarda szkoła życia"


Aleksandra Jolanta Tabor
Twarda szkoła życia

Novae Res, 2013
s. 401
978-83-7722-563-9
Cena: 37,00 zł

Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,6 cm)
+ 52 książki

Ocena: 10/10

~*~

Co dzieje się za murami domów dziecka, w których rządzi prawo pięści?

„Twarda szkoła życia” to oparta na prawdziwych wydarzeniach powieść o losach kobiety, która osiemnaście lat życia spędziła w domach dziecka, gdzie poniżanie i wyzywanie przez wychowawców było na porządku dziennym.

Dla bohaterki prawdziwa szkoła życia i przetrwania rozpoczęła się jednak po opuszczeniu sierocińca. Nieudane małżeństwo, trud opieki nad maleńkim synem i szereg niepowodzeń spowodowały, że myśl o popełnieniu samobójstwa stała się jej nieodłącznym towarzyszem.

Przed obłędem i biedą bohaterka uciekła do Berlina, gdzie spędzone czternaście lat zmieniło jej mocno nadszarpniętą psychikę. Pomimo przeciwności losu, szukała różnych sposobów, żeby się nie stoczyć na samo dno jak większość koleżanek. A to dlatego, że w mrocznym tunelu życia widziała maleńką gwiazdkę, która świeci tylko dla niej…

Na świat przyszłam, bo nie było innego wyjścia, a może było, ale czy w tamtych czasach stosowano aborcję? Przyszłam na świat tylko po to, żeby udowodnić losowi, że łatwo mu się nie poddam i nie odegram roli w scenariuszu, który dla mnie przygotował. Jestem pewna, że w dniu narodzin los wyśmiał mnie, pisząc ten specjalny scenariusz.

7 grudnia 2013

GENOVA Lisa - "Lewa strona życia"

Lisa Genowa
Lewa strona życia
(Left neglected)

tł. Agnieszka Kalus

Papierowy Księżyc, 2013
s. 406
978-83-61386-24-7
Cena: 36,90 zł

Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+3 cm)
+ 52 książki

Ocena: 7-/10

~*~

Sarah Nickerson jest jedną z wielu pracujących, ambitnych mam z Welmont, bogatego przedmieścia Bostonu. Mieszka tam z mężem Bobem, wierną nianią i trójką dzieci – Lucy, Charliem i dziewięciomiesięcznym Linusem.

Wciąż w biegu, pomiędzy rekrutowaniem najlepszych i najbardziej błyskotliwych umysłów jako wiceprezes zasobów ludzkich w Berkley Consultings, odwożeniem dzieci na mecze, do żłobka i na lekcje pianina, przekonywaniem nauczycielki swojego syna, że dziecko prawdopodobnie nie ma zaburzeń uwagi i spieszeniem do domu na wspólną kolację, ta ambitna i zapracowana kobieta praktycznie nie ma czasu na głębszy oddech.

Jakimś cudem, niczym kontroler lotów, Sarah trzyma w ryzach każdą minutę swojego życia. Ale ten nadmuchany do granic możliwości balon musi kiedyś wybuchnąć. Pewnego pechowego dnia, Sarah jadąc do pracy rozmawia przez telefon i o sekundę za długo nie patrzy na drogę. W jednym momencie, wszystkie idealnie zgrane i zgodnie pracujące części mechanizmu zwanego życiem, zostają z hukiem zatrzymane.

Spowodowany wypadkiem uraz mózgu całkowicie wymazuje lewą stronę jej świata, i po raz pierwszy, Sarah pozwala na to żeby kontrolę przejęli jej bliscy, w tym od dawna nieobecna w jej życiu matka. Nie mogąc nawet porządnie umyć zębów, musi przemyśleć swoją przeszłość i zastanowić się nad niepewną przyszłością.

Teraz, kiedy siłą woli próbuje odzyskać niezależność i zdrowie, Sarah musi nauczyć się, że jej prawdziwe przeznaczenie, jej nowe, prawdziwe życie, może znajdować się daleko od świata sal konferencyjnych i projektów. Musi dostrzec, że szczęście i satysfakcja większa niż sukces zawodowy znajdują się w jej zasięgu, wystarczy tylko przez chwilę zwolnić tempo.

3 grudnia 2013

[#04] III Salon Ciekawej Książki w Łodzi + różne różności...

źródło: Oddział Instytutu Pamięci Narodowej

Witajcie Kochani!

Dzisiaj to Was normalnie zasypię wiadomościami. Mam nadzieję, że wytrwacie do końca, a jeśli tak się stanie, to może… A, niech to będzie moja słodka niespodzianka. ;)

Może zacznę od tego, że listopad szybko minął. Bardzo szybko i nie potrafię tego ogarnąć. A muszę? Powinnam. :P Można powiedzieć, że ¼ miesiąca minęła mi baaardzo intensywnie. Nie dość, że się przeziębiłam – i to porządnie, to miałam zaplanowaną wycieczkę do Kórnika i Poznania na 28-29.11 to od 29.11-01.12 miały miejsce targi łódzkie znane pod nazwą Salon Ciekawej Książki. Więc jak sami widzicie, istny hardcore. Bardzo obawiałam się wycieczki, jednakże nie było źle. Z wycieczki przywiozłam pamiątki w formie leków za prawie 40 zł. Oszczędzę Wam tego widoku, więc zamiast nich kilka „śmieciowych” ulotek oraz kilka pocztówek, które namiętnie zbieram. I oczywiście CUDOWNA zakładka z logiem Poznania <3.

1 grudnia 2013

[#19] Podsumowanie 11/2013

źródło: We Heart It

Witajcie Kochani!

Dzisiaj przychodzę do Was tylko ze stosikiem. Relacja z III Salonu Ciekawej Książki  będzie wkrótce, czekam na zdjęcia od dobrych duszyczek. Na ich temat na razie nic nie będę zdradzać, powiem tylko tyle, że było słodko-gorzko. By nie przedłużać oto moje wyniki listopadowe:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...