13 listopada 2017

Murawska Natalia – „Życie jest piękne”

Natalia Murawska
Życie jest piękne

Novae Res 2017
s. 316
978-83-8083-570-2
Cena: 29,00 zł

Ocena: 7/10

~*~

Kiedy los zmusi Cię do zmierzenia się z najgorszym, zrozumiesz, że wszystko, czego pragniesz, to piękne życie…

Cornelia to 17-letnia dziewczyna. Prowadzi normalne życie zwykłej nastolatki. Ma wspaniałą przyjaciółkę i wsparcie rodziców. Marzy i ma plany na przyszłość. Brakuje jej tylko prawdziwej miłości, ale wie, że na taką trzeba poczekać. Wszystko zmienia się, kiedy słyszy słowo BIAŁACZKA. Będzie zmuszona do podjęcia trudnej walki o swoje pragnienia.

Natalie, przyjaciółka Cornelii, to osoba, która tylko pozornie wydaje się silną, przebojową flirciarą, która wszystko ma za nic. Znakomicie potrafi nakładać maski i wcielać się w przypisywane role. Tak naprawdę skrywa wrażliwą duszę i liczne rany, które zadali jej najbliżsi. Marzy o kimś, kto zobaczy jej prawdziwe ja i je pokocha. Jedna niewłaściwa decyzja sprawi, że będzie musiała zmienić całe swoje życie.

Kiedy los postawi dwie przyjaciółki przed bardzo trudnym i bolesnym faktem, okaże się, że nie każda sytuacja daje możliwość takiego wyboru, jaki by się chciało mieć. Pomimo to, Nel i Nat stopniowo zrozumieją, że w każdym momencie warto cieszyć się z życia i czerpać z niego to, co najpiękniejsze, bo nic nie jest nam dane na zawsze.

~*~

Natalia Murawska w swojej książce porusza wiele trudnych tematów, jednak na pierwszy plan wysuwa się przyjaźń pomiędzy dwiema głównymi bohaterkami: Cornelią i Natalie. Dziewczyny mieszkają po sąsiedzku i znają się od małego. Są jak siostry i nie potrafią wyobrazić swojego życia bez tej drugiej. Znają swoje tajemnice i marzenia oraz są jak ogień i woda: wzajemnie się uzupełniają i rozumieją bez słów. Taka przyjaźń, którą opisała autorka w Życie jest piękne jest nie tylko skarbem, ale przede wszystkim błogosławieństwem. I co najważniejsze: takie więzi zdarzają się nie tylko w literackim świecie.

Główne bohaterki Życie jest piękne zostają wystawione na ciężkie próby. Każda z nich będzie musiała powalczyć o swoją przyszłość, a tym samym ich przyjaźń zostanie poddana wielu próbom. Czy uda im się wyjść zwycięsko ze swoich indywidualnych bitew, do których musiały stanąć, i czy to, co połączyło Cornelię i Natalie przetrwa te burze? Tego dowiecie się sięgając po debiut Natalii Murawskiej.

Książka mimo kilku mankamentów naprawdę mi się spodobała. Przede wszystkim należą się autorce pochwały za tematy, które postanowiła poruszyć w tej historii, a konkretniej przedstawienie ich w sposób przejrzysty i prosty, czyli taki trafiający do serca czytelnika. Moim zdaniem bardzo dobrze poradziła sobie także z kreacją głównych bohaterek, a przede wszystkim Natalie, która w przeciwieństwie do Cornelii jest postacią bardzo złożoną. O wiele bardziej przeżywałam sytuację Natalie, niż jej przyjaciółki, która raczej miała trudniejszą bitwę do rozegrania. Mocno poruszyła mnie jej samotność, ponieważ dobrze wiem, jak ona smakuje i do czego może popchnąć zdesperowane jednostki. Poza tym sytuacja w jej rodzinie, tak diametralnie różna od mojej, również bardziej przychylnie wpłynęła na jej ocenę. Współczułam Natalie każdą komórką swojego ciała i nie mogłam patrzeć, jak mota się i coraz bardziej pogrąża w swojej samotni. Myślę, że długo nie zapomnę tej postaci i chyba znalazła odrobinę miejsca w moim sercu. Natomiast Cornelia, jak wspomniałam wcześniej, to przeciwieństwo Natalie, i szczerze powiedziawszy nie wzbudziła we mnie takich emocji jak jej przyjaciółka. Poza tym dopatrzyłam się w jej zachowaniu pewnej nieścisłości. Chodzi mi tu konkretnie o fragment, kiedy dziewczyna poznaje Luke’a: on „przez przypadek” na nią wpada i mówi „Sorry, nie chciałem”, a Cornelia po chwili, kiedy chłopak już odchodzi wyrywa się z „Mówi się przepraszam”. Czy wyraz „sorry” nie jest słowem wyrażającym skruchę? Czy może Cornelia zaaferowana pisaniem SMSa nie usłyszała jego przeprosin? Niestety to zostaje w domyśle, bo autorka tego nie wyjaśniła. Z tekstu wynika, że dziewczynie nie wystarczy słowo „sorry” i pokazuje ją z nieciekawej strony.

W książce, na początku każdego rozdziału pojawiają się cytaty z różnych dzieł. Nie miałabym z nimi problemu, gdyby fragmenty historii Cornelii i Natalie były dłuższe. W trakcie lektury wybijały mnie one rytmu i niekiedy zastanawiałam się, czy są one tam w ogóle potrzebne.

To, co zwróciło moją uwagę w trakcie lektury, to gwiazdy na suficie w pokoju Natalie i to, jak je ona liczyła w jednoznacznej sytuacji. Czy coś Wam to nie przypomina? Jeśli nie, to podpowiem: Hopeless Colleen Hoover. Sky, główna bohaterka książki Hoover także miała poprzyklejane gwiazdki na suficie i także je liczyła. Ci, którzy znają tę powieść na pewno wiedzą, o który fragment mi chodzi. Wydaje mi się (oczywiście mogę się mylić, jestem tylko człowiekiem), że zbieżność w tym przypadku jest nieprzypadkowa. Trzeba jednak przyznać, że liczenie gwiazd, podobnie jak liczenie owiec (czy baranków) przed snem jest jakimś sposobem odwrócenia uwagi od danej sytuacji i myśli, ale czy skutecznym? W każdym razie, kiedy doszłam do tego momentu w książce Natalii Murawskiej, poczułam się trochę oszukana i rozczarowana, nie wiem do końca dlaczego, może dlatego, że mocno zainspirowała się powieścią Hoover? Nie były to zbyt miłe uczucia, ale na szczęście nie przesłoniły one (tak mocno) całej historii. W sumie, kiedy teraz siedzę i patrzę na swój egzemplarz przyszła mi do głowy pewna myśl, że w Życie jest piękne można odnaleźć dwie historie, a raczej nawiązania do nich, czyli do wcześniej wspomnianej przeze mnie powieści Colleen Hoover Hopeless oraz… Gwiazd naszych wina Johna Greena. Myślę, że tytuł ten może się spodobać osobom, które polubiły historie opowiedziane przez Hoover i Greena. Jeśli miałabym polecać komukolwiek Życie jest piękne, to raczej nastolatkom, bo oprócz tego, że wzbudza ona emocje i bohaterami jest młodzież, to jest także momentami bardzo naiwna. Owszem, przyprawia o szybsze bicie serca i wzbudza w czytelniku niepokój, ale starszy, „dojrzalszy” czytelnik może jej przez tą naiwność nie docenić, a młodsi, oprócz rozrywki, mogą „coś” z niej wyciągnąć dla siebie.

Jeśli chodzi o zakończenie, to byłam nim odrobinę zawiedziona, ale w sumie takiego rozwiązania mogłam się spodziewać. Liczyłam na to, że autorka mnie zaskoczy, ale niestety się przeliczyłam. Jednak jako całość oceniam książkę bardzo dobrze. Naprawdę jest to dobry debiut, a książka jest jedną z tych pozycji, która wzbudza wiele emocji i można na jej temat rozmawiać godzinami. Myślę, że byłaby idealną lekturą na forum dyskusyjne, jest tyle wątków i problemów do omówienia, że pewnie na jednym spotkaniu dyskusyjnego klubu książki by się raczej nie skończyło. W przyszłości z chęcią sięgnęłabym po inne teksty Natalii Murawskiej, głównie z ciekawości, by sprawdzić jak przez ten czas (od wydania pierwszej książki) rozwinął się jej warsztat pisarski.

~*~

Wiem, że można znaleźć magię we wszystkim – jeżeli tylko się tego chce. [1]

Słowo jest niebezpieczne, bo nie zdajemy sobie sprawy z jego potęgi. [2]

~*~

Za możliwość lektury dziękuję ślicznie autorce :)

___
[1] Natalia Murawska, Życie jest piękne, Gdynia 2017, s. 8.
[2] Tamże, s. 13.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...