Nic straconego
Novae Res, 2015
s. 852
978-83-7942-472-6
Cena: 42,00 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle,
ile mam wzrostu (+ 3,6 cm )
+ 52 książki
+ Z półki
Ocena: 8/10
~*~
Co tak naprawdę liczy się w
życiu? Który z dostępnych nam czynników motywuje do działania i sprawia, że
czujemy się szczęśliwi? Odpowiedzi na te pytania poszukuje Rose – względnie
szczęśliwa, ustawiona dzięki rodzinie osiemnastolatka. Wrodzony upór i brak
pokory sprawiają, że szybko popada w kłopoty, a jeszcze szybciej podjęte
decyzje niosą za sobą przykre dla dziewczyny konsekwencje. Ucieczka ze szkoły,
zaplanowane małżeństwo, rozwód… i kariera.
Odkąd odkryła swoją miłość
do teatru, postanowiła, że będzie perfekcyjną, uwielbianą aktorką i wszystko
podporządkowała temu celowi. Wydaje się, że nie cofnie się przed niczym, aby
jeszcze raz móc stanąć na deskach teatru i znów usłyszeć owacje publiczności.
Myśl o tym i wytrwałe
dążenie do celu zapewniają Rose poczucie spełnienia. Jednak nic nie trwa
wiecznie, a życie potrafi nie tylko zaskakiwać, ale bywa również okrutne.
~*~
W życiu kierujemy się wieloma rzeczami.
Jedni stawiają na dom i rodzinę, a inni na pracę i karierę zawodową. Są też
tacy, dla których liczy się tu i teraz oraz ludzie żyjący przyszłością. Wśród
nich wszystkich istnieją także osoby, które na pierwszym miejscu stawiają
siebie oraz swoje marzenia. Taką właśnie drogą dumnie kroczy główna bohaterka Nic straconego, czyli Rose Barrow.
Bohaterkę poznajemy jako nastolatkę będącą
u progu dorosłości, która chodzi własnymi ścieżkami i nie przejmuje się tym, co
mówi i myśli otoczenie. Jest wolnym ptakiem, marzycielką oraz pewną tego, że
jej marzenia się spełnią: jeśli tylko dostanie szansę odniesie sukces. Lecz na
drodze do spełnienia i osiągnięcia szczęścia stają panujące konwenanse, a
młodziutka Rose jest w stanie zrobić wszystko, aby jej marzenia się
urzeczywistniły czyli: złamać obowiązujące zasady oraz wykorzystać drugiego
człowieka. Bunt wobec woli rodziców oraz miłość do teatru sprawiają, że
decyduje się na małżeństwo, które zamiast otworzyć jej drogę do kariery aktorki
zamienia się w złotą klatkę, a ona w zamkniętego w niej kanarka. Tak oto
zaczyna się długa i wyboista droga nie tylko ku marzeniom, ale także i
dorosłości, o której bynajmniej nie świadczą lata, lecz zdobyte podczas nich
doświadczenie oraz pokonane na tej drodze przeszkody.
Początkowo Rose była postacią, którą
trudno lubić, głównie przez jej charakter oraz specyficzne podejście do życia.
Bowiem bohaterka uważała, że wszystko jej się należy i musi być tak, jak ona
sobie tego zapragnie. Osobiście takich ludzi staram się omijać szerokim łukiem,
bo poczułam na własnej skórze ich bezwzględność w dążeniu do upragnionego celu.
Nie inna okazała się być główna bohaterka, wykorzystywała wszystkich, którzy
mogli pomóc jej przybliżyć się do spełnienia marzeń. Pod tym względem okazała
się obrzydliwą postacią, lecz kolejne sytuacje ujawniały jej inne cechy
osobowości – te pozytywne, jak i negatywne. Przede wszystkim na pierwszy plan
wysuwa się odwaga i bezpośredniość, które sprawiały, że Rose otrzymywała nie
tylko naganę ze strony otoczenia, ale także i przychylność jednostek, bo dla
niektórych szczerość to podstawa. Jednak wszystko skupia się na życiu,
bohaterka pragnie żyć aktywnie, pełną piersią i korzystać z owoców swojej
ciężkiej pracy, którą niewątpliwie kocha. To także typ postaci wyprzedzającej
myślenie i mentalność czasów, w których żyje i mimo starań trudno jej
zaakceptować otaczającą ją rzeczywistość. Rose to bohaterka, na temat której
mogłabym pisać bardzo długo, bo jest niezwykle barwną postacią, przy której nie
sposób się nudzić. Dobre jak i złe cechy przeplatają się przez co trudno
określić jaka ona jest – pozytywna, czy negatywna. W trakcie lektury zachowanie
jej wywoływało we mnie naprawdę skrajne emocje: raz jej nienawidziłam, a raz
czułam do niej litość. Teraz, po lekturze i poznaniu jej naprawdę „do głębi”
przede wszystkim zasłużyła na mój podziw i to dlatego, że podniosła przysłowiową
rękawicę oraz zaczęła walczyć o siebie i swoje marzenia (choć mogłaby czasem
pomyśleć o innych, kiedy wykorzystywała ich do osiągnięcia wyznaczonych celów.
Ale jak wiadomo nikt nie jest idealny, a z pewnością ideałem nie jest Rose).
Przeciwieństwem tej silnej i niewątpliwie
odważnej kobietki (później kobiety) jest jej przyjaciółka Elanie. Do tej pory
trudno mi zrozumieć, dlaczego ta ułożona, spokojna oraz posłuszna dziewczyna
pozwoliła się tak traktować? Co ona widziała w Rose, czego jak nie dostrzegłam?
Albo dlaczego Rose na powiernicę swoich sekretów wybrała właśnie Elanie? Może
dlatego zawiązała się między nimi więź, ponieważ przeciwieństwa się
przyciągają…? W każdym bądź razie myślałam, że tragiczną postacią tejże
historii będzie Rose, a nie jej przyjaciółka. Stawiałam, że to właśnie ta
delikatna Elanie okaże się silną kobietą, niestety dopiero później zdałam sobie
sprawę z tego, że jest ona tą słabszą polówką, która nie potrafi okazywać
cierpienia, przez co od początku jest skazana przez los. Muszę przyznać, że
autorka znakomicie wykreowała bohaterów tej książki, każdego z nich wzięła pod
lupę i pokazała nam, czytelnikom, ich jasne i ciemnie strony charakteru. Jestem
pod ogromnym wrażeniem precyzji i niezwykłej szczegółowości w ich kreowaniu.
Autorka w głównej mierze skupiła się na
kreacjach postaci, widać to jak na dłoni, lecz (niestety) kosztem reszty.
Zabrakło mi konkretnego tła, w którym akcja się dzieje. Wyraziści bohaterowie
potrzebują wyrazistego otoczenia, tutaj mamy tylko delikatny szkic czasowy i
niestety nie jest on satysfakcjonujący. Książka to także podróż przez życie
Rose i mimo tego, że przybywało jej lat, otoczenie zupełnie się nie zmieniało.
Każdy rok przynosił i przynosi ze sobą jakieś zmiany, czy to w sposobie ubierania
się, czy też w zachowaniu. Miałam wrażenie, że czas mimo iż płynie, to stoi w
miejscu. Dodatkowo, późniejsza podróż do Rosji też okazała się mało wyrazista,
jak dla mnie zabrakło Rosji w Rosji. Fabuła z kolei okazała się przemyślana i
uporządkowana, choć początek był trudny, a raczej nużący, głównie przez
wprowadzanie czytelnika w ponad 850 stronicową historię.
Muszę przyznać, że wciągnęła mnie ta
opowieść i nie żałuję żadnej spędzonej nad nią chwili. Dawno nie miałam w
rękach książki, która miałaby tak rewelacyjnie skonstruowanych bohaterów,
takich niezwykle głębokich i realnych oraz wywoływała tak skrajne emocje. Na
pewno długo pozostanie ona w moich myślach. Jest to wymagającą lektura, lecz
wydaje mi się, że warta swojej ceny (czasowej). Gratuluję tak dobrego debiutu!
~*~
Od
problemów się nie ucieka, problemy się rozwiązuje. [1]
[…]
w samotności smutek bardziej daje o sobie znać niż w towarzystwie innych ludzi.
[2]
- I
co masz zamiar teraz zrobić? […]
- Po prostu pójdę dalej […]
kolejny raz. [3]
[…]
szybko zapominamy o tych, którzy nam pomagają. [4]
Tylko
mając poczucie strachu uświadamiamy sobie, jak bardzo potrzeba nam towarzystwa.
[5]
W
końcu na pewne rzeczy po prostu nie mamy wpływu. Nieważne, jak bardzo byśmy się
starali. [6]
~*~
Za możliwość lektury,
dziękuję ślicznie wydawnictwu Novae Res
___
[1] SOWIŃSKA K.: Nic straconego. Gdynia: Novae Res, 2015,
s. 29.
[2] Tamże, s. 293.
[3] Tamże, s. 329.
[4] Tamże, s. 362.
[5] Tamże, s. 603.
[6] Tamże, s. 675.
Urocza okładka:) książka mogłaby mi się spodobać:)
OdpowiedzUsuńHm, nie powiem, że książka jest lekka, łatwa i przyjemna. Nie wiem, czy kiedykolwiek sięgnęłabym po nią. Zwłaszcza, że tło jest nie dopracowane, jeśli byłoby inaczej może kiedyś, ale raczej nie. Zresztą, to gatunek, którego nie czytam. Trudno.
OdpowiedzUsuń[wachajac-ksiazki.blogspot.com]
Aż chce się czytać!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem - debiut warty poznania!
Lubię czytać debiuty, tym bardziej jeżeli są bardzo udane. Jedyne co może odstraszać od tej książki to ilość stron, ale gdy nadarzy się kiedyś okazja do przeczytania to z pewnością to uczynię :)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka, a i treść zapowiada się być niczego sobie... jestem w pozytywnym szoku :)
OdpowiedzUsuńPierwsze co rzuca się w oczy to przepiękna okładka;) Jeśli nie żałujesz czasu na nią poświęconego to na pewno warto się zainteresować:)
OdpowiedzUsuńW takim razie, zdecydowanie muszę zapoznać się z tą historią.
OdpowiedzUsuńPS Zmieniłaś szablon? Blog wygląda przecudnie.
Może kiedyś sięgnę, kiedy będę miała okazję, ale nie czuję wielkiej potrzeby.
OdpowiedzUsuńJa nie jestem do końca przekonana, dla autentycznie i pieczołowicie nakreślone tło są bardzo ważne. Przecież to baza bez której nie da się iść dalej. Jestem tym bardziej zdziwiona, że książka ma niemal 900 stron. (Już dawno nie czytałam takiej cegiełki)
OdpowiedzUsuńOjej, kolejna okładka z tym zdjęciem? ;) Bohaterki wydają się interesujące, a sama objętość obiecująca, ale wydawnictwo (spotkałam się z negatywnymi opiniami, nie znam chyba żadnej wydanej przez nie książki wychwalanej przez większość blogerek) i fakt, że to debiut, mimo wszystko trochę odstrasza.
OdpowiedzUsuń