11 stycznia 2018

Mia Asher – „Arsen”

Mia Asher
Arsen
(Arsen)

tł. Iga Wiśniewska

Szósty Zmysł 2017
s. 511
978-83-65830-39-5
Cena: 39,90 zł

Ocena: 4/10

~*~

Najbardziej kontrowersyjna książka, jaką przeczytasz w tym roku. Poruszy cię, pochłonie i emocjonalni rozłoży na łopatki. Pokochasz tę historię, albo znienawidzisz, ale nie pozostaniesz wobec niej obojętna. I długo jej nie zapomnisz…

Wystarczyło jedno spojrzenie…

Jestem oszustką. Jestem kłamczuchą. Moje życie to jeden wielki bałagan. Kocham mężczyznę. Nie, kocham dwóch mężczyzn… Tak sądzę. Jeden z nich odwzajemnia to uczucie. Drugi sprawia, że płonę. Jeden jest moją opoką. Drugi – kryptonitem. Jestem załamana, zagubiona i zniesmaczona samą sobą. Ale nie potrafię się powstrzymać. Oto moja historia. Opowieść o mojej nieszczęśliwej miłości.

~*~

O Arsen Mii Asher zrobiło się dosyć głośno pod koniec zeszłego roku. Jest to trzecia powieść wydana przez wydawnictwo Szósty Zmysł i jednoczenie moja pierwsza, z którą miałam okazję się zapoznać. Decydując się na jej lekturę spodziewałam się historii, która całkowicie oderwie mnie od rzeczywistości, utonę w emocjach przez nią wywołanych i długo nie będę się mogła po niej pozbierać.

W opisie od wydawcy dowiadujemy się, że Arsen jest bardzo kontrowersyjną powieścią, a po poznaniu jej trudno pozostać obojętnym. Cóż, rzeczywiście wobec tego dzieła trudno mi pozostać obojętną. Historia przedstawiona przez Mię Asher dosyć mocno mną wstrząsnęła, ale niestety w negatywnym sensie. To, co wyprawiała w Arsenie Cathy, główna bohaterka książki, było wprost nie do pojęcia. To był istny popis jej głupoty. Jednak trzeba być naprawdę odważnym (albo szalonym), by rzucić się w nieznane, przekreślając wszystko, co do tej pory się wydarzyło oraz stworzyło. Cathy postanowiła zaryzykować, ale czy było to tego warte? Odpowiedź znajdziecie w Arsen.

Główna bohaterka jest postacią tragiczną: albo się ją polubi, albo znienawidzi. Szczerze powiedziawszy nie mogłam patrzeć na to, co robiła swojemu kochającemu mężowi, który poza nią świata nie widział. Jak samolubnie się zachowuje i świadomie niszczy swoje szczęście. Zupełnie absurdalny jest jej wywód odnośnie tego, co zawdzięcza tytułowemu Arsenowi, swojemu kochankowi. To był prawie stek bzdur, z wyjątkiem jednego wydarzenia z czytaniem w roli głównej. Tak może mówić tylko osoba zaślepiona emocjami lub niespełna rozumu… Trudno jednak napisać, że autorka źle wykreowała postacie. Stworzyła je w sposób niezwykle realistyczny. Mam wrażenie, że aż za dobrze to zrobiła, ponieważ wzbudzają oni naprawdę duże emocje. Jak trudno nie zauważyć Cathy wywołała we mnie masę negatywnych emocji i naprawdę trudno mi ocenić całość bez tych wszystkich krytycznych uczuć wobec niej. Ktoś mądry kiedyś napisał, że książka powinna w duszy człowieka wywoływać obrażenia. Arsen zdecydowanie jest takim tytułem. Wzbudza naprawdę skrajne emocje, w moim przypadku niestety negatywne. Na Arsen niestety patrzę przez pryzmat głównej bohaterki, która w większej części jest narratorem powieści. Jej postawa przyćmiła wszystko i trudno mi znaleźć w książce coś, co mi się naprawdę podobało. Ujął mnie mąż Cathy, Ben, chociaż jak każdy ma swoje wady. I chyba tylko on.

W książce pojawia się sporo gorących scen oraz wiele wulgaryzmów. Szczególnie te ostatnie w połączeniu z seksem wywołały we mnie obrzydzenie. To, jak traktował Arsen Cathy w scenach zbliżeń było odrażające. Teraz zastanawiam się co było gorsze: seks w Pięćdziesięciu twarzach Grey’a, czy tu… Tylko, że tam jakoś udało mi się to „przełknąć” (przede wszystkim bohaterowie książki byli w innej sytuacji), tu, czyli w Arsenie już niekoniecznie… Tam, to znaczy w …Grey’u nie miałam wrażenia, że jest to coś złego, natomiast w Arsenie już tak. Czy jest to pouczająca książka? Zdecydowanie tak, można z niej coś mądrego wynieść. Lepiej uczyć się na błędach bohaterów, niż na własnych.

Mimo, że fabuła i zachowanie głównej bohaterki nie za bardzo przypadły mi do gustu, to historia opowiedziana przez Mię Asher strasznie mnie wciągnęła. Nie mogłam się od niej oderwać i musiałam wiedzieć, co wydarzy się dalej. Była trochę jak narkotyk: wiedziałam, że źle na mnie działa, ale nie mogłam przestać. Brzmi trochę masochistycznie, ale nic na to nie mogłam poradzić…

Na okładce, oprócz wcześniej przytoczonych przeze mnie fraz, jest napisane, że „długo o niej nie zapomnisz”. W sumie to jednak chciałabym tego. Chciałabym zapomnieć o błędach, jakie popełniała Cathy i jak mocno raniła Bena.

Podsumowując: Arsen nie jest złą książką, ale niestety nie jest ona dla wszystkich. Romantyczne dusze raczej nic w niej dla siebie nie znajdą, oprócz nauki, jaką autorka próbuje nam przez nią przekazać. To prawda, że wzbudza silne emocje i kontrowersje. Myślę, że idealnie nadawałaby się na spotkanie dyskusyjnego klubu książki, na pewno nikt nie siedziałby na takim spotkaniu cicho. Co jeszcze mogę o niej napisać? Decydując się na nią, czytasz na własną odpowiedzialność.

~*~

Wiem, jak to jest stracić kogoś, kogo kocha się najbardziej na świecie, ale życie toczy się dalej i nie możesz tracić nadziei, wiesz? Bez niej życie może stać się […] koszmarem. [1]

Życie bez miłości, bez gonienia za marzeniami nic nie znaczy. Nic. Jest smutną, pieprzoną pustą skorupą […]. [2]

~*~

Za możliwość lektury dziękuję ślicznie Wydawnictwu Szósty Zmysł

___
[1] Mia Asher, Arsen, Słupsk, 2017, s. 200.
[2] Tamże, s. 297.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każde słowo się liczy. Dziękuję :).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...