Zofia Mąkosa
Wendyjska winnica. Cierpkie grona
Książnica 2017
s. 496
978-83-245-8264-8
Cena: 39,90 zł
Ocena: 9/10
~*~
Epicka opowieść z czasów wojny - rodzinne więzy, siła miłości,
determinacja kobiet.
Rok 1938. W Chwalimiu, wsi położonej na niemiecko-polskim pograniczu, żyją ostatni potomkowie Wendów — Słowian, którzy osiedli tu przed dwoma wiekami. W tym urokliwym i spokojnym miejscu mieszkają Marta Neumann, gorliwa luteranka, która desperacko próbuje utrzymać gospodarstwo odziedziczone po przodkach, jej córka Matylda i kuzynka Janka Kaczmarek. Życie na prowincji wydaje się toczyć niezmiennym rytmem wyznaczanym przez pory roku, jednak wielka polityka wkracza w dylematy dnia powszedniego. Ideologia faszystowska i zbliżająca się wojna nie pozostają bez wpływu na relacje międzyludzkie i budzą poczucie zagrożenia. Mieszkająca w Berlinie szwagierka Marty usiłuje przeżyć i uchronić swoje dzieci przed prześladowaniami nazistów, a Janka Kaczmarek zostaje aresztowana i oskarżona o szpiegostwo. Wreszcie pewnego dnia wojna puka do drzwi samych Neumannów i nie oszczędza im niczego.
Od momentu, kiedy w zapowiedziach
wydawniczych pojawiły się Cierpkie grona Zofii
Mąkosy, wiedziałam, że prędzej czy później wpadnie ona w moje ręce. Dlaczego?
Ponieważ nie potrafię przejść obojętnie obok książki, której akcja osadzona
jest w czasach II wojny światowej. Przyciągają mnie one dosłownie jak magnes.
Nie przypuszczałam jednak, że debiutancka powieść Zofii Mąkosy trafi do mnie
tak szybko, i w sposób zupełnie przeze mnie niezaplanowany. Chciałabym w tym
miejscu podziękować wydawnictwu za tą cudowną niespodziewajkę, ponieważ chyba
po raz pierwszy trafili oni w stu procentach w mój gust czytelniczy.
Jak możemy się dowiedzieć z
różnych źródeł, Cierpkie grona to
dopiero początek tej niezwykle bogatej w fakty historii o Wendach i ich
potomkach, zatytułowanej Wendyjska Winnica. Pierwszy tom, jak zauważyłam
wcześniej, ma miejsce w czasach, kiedy na świecie szalała II wojna światowa.
Autorka w sposób niezwykle realistyczny przenosi czytelników do tamtych
niespokojnych lat. Akcja dzieje się w głównej mierze w Chwalimiu (Altreben) i jego
urokliwych okolicach oraz w Berlinie, ale przede wszystkim wieś odgrywa tutaj
główną rolę.
Co ja tutaj będę dużo pisać:
książka Pani Zofii nie tylko mnie zauroczyła, ale też mocno wymęczyła. Tak, nie
jest to lekka powieść, nie tylko przez wydarzenia opisane w Cierpkich gronach i długie opisy, ale
także przez… straszną czcionkę, która bardzo utrudniała mi lekturę. Myślę, że
gdyby nie ta piekielna czcionka, nie męczyłabym się przy niej aż tak bardzo.
Jednak, mimo tej drobnej rysy na szkle, historia Marty Neumann i jej rodziny
wciągnęła mnie, można powiedzieć, że (prawie) od pierwszej strony. Autorka
stworzyła naprawdę wachlarz różnorodnych postaci, są oni prawie namacalni i
wzbudzają szereg różnych emocji. Mocno zżyłam się z bohaterami, szczególnie z
postacią Marty, do której należy odziedziczone po przodkach gospodarstwo rolne
wraz z winnicą. Ma ona naprawdę silny charakter, podziwiałam ją na każdym kroku
za jej wytrwałość. Natomiast mieszanie uczucia miałam jeśli chodzi o jej córkę;
Matyldę. Oczywiście było tak na początku, jednak pod koniec książki pokazała mi
swoją wolę walki i zrobiła tym na mnie duże wrażenie. W związku z Matyldą - jestem trochę rozczarowana zakończeniem, bo…
muszę czekać (nie wiadomo ile) na kontynuację. Jestem szalenie ciekawa jak
autorka pokieruje losem dziewczyny, mam nadzieję, że nie będzie miała ona tak
smutnego i samolubnego finału jaki zgotowała sobie jej matka. Ogólnie Pani
Zofii należy się medal za zaskakiwanie mnie. W tym roku jeszcze chyba nie
trafiłam na książkę, która by tak wiele razy wprawiała mnie w osłupienie. Ale
to dobrze, bardzo dobrze, od razu widać, że rządzi tutaj autor, a nie
czytelnik, i że Pani Zofia nie pisze pod publikę (przynajmniej mam takie
wrażenie, mam nadzieję, że słuszne).
Cierpkie grona poszerzyły też moje horyzonty, z czego się bardzo
cieszę. Do tej pory nie miałam zielonego pojęcia, że istnieje taki odłam (chyba
mogę to tak nazwać) Słowian: Wendów, którzy mają swoją odrębną historię i
tradycję. Dzięki powieści pani Mąkosy miałam możliwość trochę bliżej poznać ich
kulturę. Do tej pory (chociaż od przeczytania książki minęło trochę czasu) nie
mogę się nadziwić temu, jak bardzo dopracowana jest ta opowieść. Naprawdę
trudno tego nie zauważyć (przynajmniej w moim przypadku), za to należą się
autorce najszczersze gratulacje i słowa uznania.
Szczerze powiedziawszy to nie mam
się do czego przyczepić, z wyjątkiem tej tragicznej czcionki, na którą użalałam
się kilka(naście) linijek wyżej. Cierpkie
grona, jak dla mnie, okazały się kawałem dobrej lektury (i historii), i
każdemu debiutującemu autorowi/autorce życzyłabym tak udanego debiutu. Myślę,
że wszyscy, którzy zaczytują się w książkach z historią w tle, nie rozczarują
się tym tytułem, a szczególnie zakończeniem, które naprawdę wbija w fotel. Z
niecierpliwością czekam na kontynuację Wendyjskiej Winnicy, mam nadzieję, że
będzie na równie wysokim poziomie co Cierpkie
grona. Pani Zofio, postawiła sobie Pani naprawdę wysoką poprzeczkę.
~*~
W cyklu Wendyjska winnica ukazały się:
Cierpkie grona // ?
~*~
Bo tak właśnie jest w życiu. Radość przeplata się ze smutkiem. [1]
[…] szaleństwo to przywilej młodości. Z wiekiem się mądrzeje. [2]
[…] każde stadło przechodzi różne kryzysy, ale jeśli kiedyś małżonkowie
prosili Boga o błogosławieństwo, to powinni ufać, że On chce spełnić tę prośbę,
tylko trzeba dać Mu szansę. [3]
Jeśli ktoś nie wierzy w nic, to kiedy spotka go nieszczęście albo
chociaż tylko ciężkie zmartwienie, to do kogo się zwróci? Drugi człowiek, nawet
jakby bardzo chciał, nie zawsze może pomóc. A Pan Bóg może wszystko. Dlatego
myślę, że niewierzący są nieszczęśliwi, bo oni nie mają żadnej nadziei. [4]
Nie uciekniesz przed ludźmi. Dojrzą cię wszędzie. [5]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję ślicznie Grupie Wydawniczej Publicat ♥
___
[1] Zofia Mąkosa, Wendyjska winnica. Cierpkie grona, Wrocław
2017, s. 41.
[2] Tamże, s. 96.
[3] Tamże, s. 127.
[4] Tamże, s. 154.
[5] Tamże, s. 261.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).