Robyn Schneider
Początek wszystkiego
(The Beginning of Everything)
tł. Aga Zano
Moondrive 2017
s. 318
978-83-7515-460-3
Cena: 36,90 zł
Ocena: 6/10
~*~
Kiedy wydaje ci się, że to już koniec, właśnie wtedy możesz być… na
początku wszystkiego.
Ezra Faulkner jest gwiazdą swojej szkoły, popularny, przystojny i
dobrze zbudowany. Miał nawet zostać królem balu maturalnego. Ale to było zanim…
Zanim dziewczyna go zdradziła, auto roztrzaskało mu kolano, jego dobrze
zapowiadająca się kariera sportowa legła w gruzach, a przyjaciele zdobyli się
jedynie na to, by wysłać mu do szpitala kartkę z życzeniami szybkiego powrotu
do zdrowia.
Cassidy Thorpe to dziewczyna inna niż wszystkie. Zjeździła kawał
świata, nocą wykrada się z gitarą na dach internatu, tańczy tak, jakby chwila
miała trwać wiecznie, i zna naprawdę dziwne słowa.
Spotkanie tej dwójki jest przypadkowe, ale zmieni ich życie na zawsze.
Cassidy wciąga Ezrę do swojego niesamowitego świata, w którym nie ma końców –
są tylko nowe początki.
~*~
Początek wszystkiego Robyn Schneider z dużym przytupem pojawił się
na naszym rynku wydawniczym. Książka zachwyca bardzo klimatyczną okładką,
ciekawym opisem oraz dużo dającym do myślenia hasłem na froncie okładki: Masz jedno życie. Dzikie i cenne. Ale
czy okazała się ona tak niezwykła jak obiecuje wydawnictwo?
Początek wszystkiego zaczyna się dosłownie mocnym uderzeniem.
Poznajemy Ezrę Faulknera, który przez splot niefortunnych zdarzeń musi pożegnać
się ze swoim dotychczasowym życiem. W przeciągu jednego wieczoru zostaje
przekreślona jego, można powiedzieć że już zaplanowana, przyszłość. Świetlana
przyszłość. I to właśnie jego oczami śledzimy wydarzenia po nieszczęśliwym
wypadku. Pokazuje nam, czytelnikom, swój początek. Nowy początek, początek
nowego życia. Niemały wkład w odnajdywaniu siebie przez Ezrę będzie miała pewna
dziewczyna, która trochę namiesza w życiu głównego bohatera.
Pierwsze, co rzuciło mi się w
oczy w trakcie lektury to fakt, że autorka mocno chciała (i starała się) uciec
od schematów, których w tym momencie trudno uniknąć. Spodobało mi się to, że
Ezra wyłamuje się spośród innych licealnych postaci uprawianym sportem.
Pierwszy raz spotkałam się z tym, że główny bohater gra w tenisa. Ten szczegół
sprawił, że historia przedstawiona w Początek
wszystkiego nabrała świeżości. Jednak czytając ją nie mogłam pozbyć się
wrażenia, że w pewien sposób przypomina mi ona jakąś książkę. Mam tu na myśli
konkretny tytuł, a mianowicie Papierowe
miasta Johna Greena (moja recenzja). Cassidy, dziewczyna, która pojawia się
w życiu Ezry, bardzo przypomina mi Margo ze wcześniej wspomnianej powieści
Greena. Obie bohaterki są równie tajemnicze, złaknione życia i
nieprzewidywalne. Szczerze powiedziawszy przeszkadzało mi to trochę, ponieważ
zamiast mieć przed oczami Cassidy to uparcie w kadr wchodziła Margo.
Patrząc na całokształt, historia
wydaje się fajna, spójna z elementami „innowatorskimi” (jak np. uprawiany przez
Ezrę sport), ale czegoś mi w niej brakuje. Jakiejś iskry, która ożywiłaby Początek wszystkiego. Robyn Schneider
próbowała stworzyć głęboką historię z przesłaniem, taką idealną na lato, ale
mam wrażenie, że trochę jej to nie wyszło. Patrząc na leżący niedaleko mnie
egzemplarz nie czuję żadnych głębszych uczuć oprócz zachwytu nad okładką. Czuję
tylko smutek, że Ezra nie będzie mógł czynnie uprawiać sportu, który stał się
jego pasją i był w nim naprawdę dobry, oraz tego, że znowu stanie na progu
kolejnego nowego początku. Wydaje mi się, że książka Schneider miała podnosić
na duchu i dawać nadzieję wówczas, gdy na głowę wali nam się świat, a wzbudza
tylko smutek i współczucie do głównego bohatera (przynajmniej ja tak odczuwam).
Szkoda, bo jest to historia z niewykorzystanym do końca potencjałem, a chyba
nic nie boli czytelnika bardziej, niż śmierć ukochanej postaci i…
niewykorzystany potencjał.
Początek wszystkiego trochę mnie rozczarował, bo liczyłam na
kolejną emocjonalną, pouczającą i z mocnym przesłaniem opowieść, a otrzymałam
trochę lepszą niż zwyczajną historię o dochodzeniu do siebie po wypadku i
szukanie alternatyw do poukładanego życia, które się skoczyło. Książka ma swoje
plusy i minusy, i wydaje mi się, że z pewnością na rynku wydawniczym znajdziemy
(niestety) lepsze tytuły poruszające temat nowych początków.
~*~
Słowa mogą cię zdradzić, jeśli wybierzesz niewłaściwe, albo wyrazić
mniej niż powinny jeśli jest ich zbyt wiele. Żarty można grubo przestrzelić,
opowieści mogą być uznane za nudne […]. [1]
Przenikamy przez cudze życie jak duchy i zostawiamy po sobie
wspomnienia o ludziach, którzy tak naprawdę nie istnieli […]. Ale koniec końców
to my decydujemy , jak inni mają nas widzieć. [2]
Oskar Wilde powiedział kiedyś, że umieć żyć to najrzadsza rzecz na
świecie, bo większość ludzi jedynie egzystuje i to wszystko. [3]
~*~
Za możliwość lektury
dziękuję wydawnictwu Otwarte :)
___
[1] Robyn Schneider, Początek wszystkiego, Kraków 2017, s.
67.
[2] Tamże, s. 311.
[3] Tamże, s. 316.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde słowo się liczy. Dziękuję :).