Ciepłe ciała
(Warm bodies)
tł. Martyna Plisenko
Replika, 2011
s. 307
978-83-7674-134-5
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,2 cm)
+ 52 książki
ocena: 7/10
~*~
~*~
ocena: 7/10
~*~
R nie ma imienia, wspomnień, pulsu. Wraz z innymi zombie zamieszkuje opuszczone lotnisko. Żadne z nich nie pamięta, jaka katastrofa zamieniła świat w przerażające i puste miejsce, a ich – w chodzących Martwych. Żeby podtrzymać swoją egzystencję, muszą polować na Żywych, ukrywających się w opuszczonym mieście.
Pożeranie Żywych to smakowanie ich wspomnień, odtwarzanie tego, kim byli. Podczas jednej z krwawych wypraw R znajduje Julie i – zupełnie niespodziewanie dla samego siebie – ocala ją przed śmiercią, zabierając ze sobą. Tak właśnie rozpoczyna się pełna napięcia znajomość, która diametralnie zmieni nie tylko ich samych. Jednak zimny i martwy świat nie podda się bez walki.
Pożeranie Żywych to smakowanie ich wspomnień, odtwarzanie tego, kim byli. Podczas jednej z krwawych wypraw R znajduje Julie i – zupełnie niespodziewanie dla samego siebie – ocala ją przed śmiercią, zabierając ze sobą. Tak właśnie rozpoczyna się pełna napięcia znajomość, która diametralnie zmieni nie tylko ich samych. Jednak zimny i martwy świat nie podda się bez walki.
~*~
Czym jest miłość? Stanem euforii,
cierpienia, nadziei, marzeń duszy i ciała. Czy naprawdę ma ona siłę przenosić
góry oraz potrafi zmienić najgorszego wroga w przyjaciela? To wiedzą nieliczni,
którzy jej zakosztowali. A ci, którzy nie zakosztowali, a chcą się przekonać
jak to jest, to Ciepłe ciała są do
tego najkrótszą i najszybszą drogą.
Wokół tejże historii zrobił się niedawno
istny szum, a to za sprawą ekranizacji, która weszła w pierwszym kwartale 2013
roku. I rada nie rada naszła mnie ochota na obejrzenie filmu, jednakże chciałam
w pierwszej kolejności przeczytać książkę, a dopiero później zobaczyć tę
historię na ekranie. I tak też mi się udało. Lektura za mną, a film przede mną.
Jakie wrażenia?
Ciepłe
ciała opowiadają o zombie. Po prostu. Koegzystują na świecie z Kościstymi i
ludźmi. Jedni zjadają drugich w szale swojej natury, a z kolei drudzy starają
się przetrwać. Jednakże pomiędzy nimi jest R. Jak na zombie, jest dość
„świeży”. Wyróżnia się nie tylko wyglądem zewnętrznym, ale również i tym, co
siedzi w jego przysłowiowej duszy. Jest inny.
Ma pewne pragnienia, których tak naprawdę do końca nie rozumie. A chce i dąży
do tego, by je spełnić. Myśli i niekiedy filozofuje, przez co jeszcze bardziej,
może nie tyle wydaje się śmieszny, co „żywy” i taki ludzki. Do momentu poznania
błękitnookiej Julie żyje tak, jak przeciętny zombie. Siedzi i zatapia się w
nicości, zjada ludzi i ich tętniące życiem mózgi, oraz podporządkowuje się
zasadom, które wśród tejże społeczności (co by nie było, tworzą pewną grupę)
funkcjonują. Można powiedzieć, że śmierć Perry’ego – chłopaka Julie, tak naprawdę
jest przyczyną, a raczej początkiem zmian. Nie tylko zachodzących w R, lecz również
w otoczeniu, w którym się znajduje.
Przeciwstawia się wcześniejszym regułom i własnym potrzebom, przez co jego unikalność
poraża wszystkich dookoła. Łącznie samego bohatera. A do tego wszystkiego
dochodzą uczucia, budzące się w nim na widok drobnej blondyneczki, która wbrew
pozorom nie jest taka silna, na jaką sama siebie kreuje. Tych dwoje widząc
nadchodzące zmiany upatruje w nich nadzieję, na przyszłość. Czy uda im się
stworzyć nowy świat? A może będzie już dla nich – dla ludzi i zombie, za późno,
by wspólnie móc żyć? Snuć plany na przyszłość? Marzyć? Tego dowiecie się,
sięgając po Ciepłe ciała.
Na początku, gdy kolokwialnie „wgryzałam”
się w akcję i sytuację książki, myślałam, że nie dam rady. Pierwszy raz w życiu
miałam takie obawy, a to dlatego, że większość z osób, które przeczytały Ciepłe ciała uznały ją za świetną
historię i ja na coś takiego się nastawiłam – od samego początku. Gdy poznajemy
R i jego otoczenie dla nas, czytelników, jest czymś nowym. Niespotykanym. Jak
to? Zombie, które myślą? Mają UCZUCIA? Jakże to? Z pewnością jest to
oryginalne, jednakże również i nudne. Przynajmniej dla mnie. I stąd pojawiła
się chęć zostawić tą historię, ale z niej nie zrezygnowałam. Chciałam dać jej
szansę. Dałam. I nie żałuję.
Od momentu wkroczenia Julie, cała ta
powieść nabiera barw. Sprawia, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
przemienia nie tylko R, ale również i język, który staje się bardziej „ludzki”,
a nie jęczący i charkający od otaczających zombie.
Trzeba przyznać, że jest to pierwsza tego
typu powieść. Można powiedzieć, że otwiera kolejne drzwi wyobraźni i łamie
pewne stereotypy. Wcześniej uczłowieczano wampiry, wilkołaki i inne stwory. W
końcu przyszedł czas na zombie. Czy to dobrze? Nie wiem, ale jeśli jest to
przedstawione w taki sposób, jak w Ciepłych
ciałach to mnie to nie będzie przeszkadzać. Jedynie, czego się obawiam to
boomu na tego typu opowieści i już mnie ciarki przechodzą. Bo zombie jest
tematem dość trudnym. Trzeba go umiejętnie przedstawić, by nie wyszły z tego
tzw. „ciepłe kluchy”. A książka ta jest przykładem tego, że można dobrze
przedstawić historię o zombie.
Ogólnie rzecz ujmując, podobała mi się ta książka,
ale nie jestem pewna, czy kiedyś do niej powrócę. W każdym bądź razie jest
wyjątkowa i warta polecenia, więc POLECAM!
~*~
Nie ma co czekać na idealny świat. Świat zawsze jest taki, jaki jest
teraz i od ciebie zależy, jak na niego zareagujesz. [1]
Patrząc na swoja przeszłość, widzę wszystkie te przypadki, gdy
dokonałem wyboru dlatego, że sądziłem, że tak trzeba, ale mój tata miał rację:
świat nie ma zasad. One są w naszych głowach, w naszej zbiorowej pamięci. To my
tworzymy zasady. Możemy je zmienić jak tylko chcemy. [2]
A teraz idę obejrzeć film. :)
___
[1] MARION I.: Ciepłe ciała. Replika 2011, s. 162.
[2] Op. Cit., s. 227.
Mam, posiadam, próbowałam przeczytać, ale coś mi nie szło...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piękne cytaty, takie prawdziwe .
OdpowiedzUsuńnie dziwię się, że zaczęło się robić specjalnie, gdy wkroczyła Julie. bo co się pojawiło? miłość, miłość, miłość :DD
OdpowiedzUsuńksiążkę mam w planach, i to całkiem bliskich. a potem film. to będzie moja pierwsza styczność z tematyką zombie ;)
Już sam tytuł sprawia, że mam ciarki na całym ciele :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to książka dla mnie, ale jak nie przeczytam, to się nie dowiem! :)
Czytałam pod tytułem "Wiecznie żywy" :) Miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńE tam, wcale nie trzeba do niej powracac.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami o zombie, ale ta mnie jakoś intryguje i może kiedyś przeczytam. Film zaczęłam oglądać, ale nie dokończyłam. :P Mogę jedynie powiedzieć, że już na samym początku było śmiesznie. :D
OdpowiedzUsuńMnie się niestety zupełnie nie podobała - pomysł na zakochanego zombie mnie zniesmaczył :/
OdpowiedzUsuńSpróbuję przeczytać! ;)
OdpowiedzUsuń