Powiedz, że mnie kochasz
Replika 2011
s. 340
978-83-7674-116-1
cena: 29,90 zł
Wyzwania:
+ Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (2,5 cm)
+ 52 książki
ocena: 5/10
~*~
~*~
ocena: 5/10
~*~
Martyna rozpoczyna nową pracę spóźnieniem, awanturą z szefem i miłością od pierwszego wejrzenia. Niestety, obiekt westchnień i jednocześnie bezpośredni przełożony wydaje się jej nienawidzić. W dodatku wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nigdy się nią nie zainteresuje.
Martyna nie rozpacza, powoli układając swoje życie uczuciowe i zawodowe. Tylko dlaczego Hubert wydaje się nie lubić jej nowego chłopaka? Dlaczego sąsiad, pan Rysio, staje się coraz częstszym gościem w jej domu? Jaką rolę odgrywa wróżka Nina?
Wreszcie - ile problemów może przysporzyć plotka?
Martyna nie rozpacza, powoli układając swoje życie uczuciowe i zawodowe. Tylko dlaczego Hubert wydaje się nie lubić jej nowego chłopaka? Dlaczego sąsiad, pan Rysio, staje się coraz częstszym gościem w jej domu? Jaką rolę odgrywa wróżka Nina?
Wreszcie - ile problemów może przysporzyć plotka?
~*~
Przyznam bez bicia, nie za bardzo przepadam za współczesną, polską literaturą kobiecą, a nawet mam do niej pewien awers. Bardzo rozczarowała mnie powieść „Kaktus w sercu” i od tamtego momentu trudno było mi zabrać się za koleją tego typu książkę.
„Powiedz, że mnie kochasz” pożyczyłam od mojej przyjaciółki. Zaintrygowana okładką (jak zawsze) i opisem postanowiłam wbrew mojej niechęci przeczytać. I czy coś zmieniło się w moim podejściu do tego typu literatury? Niezbyt, choć powoli zaczyna kiełkować nadzieja.
Współczesność, świeżo upieczona studentka mieszka z mamą i babcią na trzecim piętrze PRL-owskiego bloku. Po niedługim czasie poszukiwań dostaje pierwszą pracę w Matalexie, a jej szefem okazuje się bardzo pociągający Hubert, który nie jest zadowolony, iż miejsce przeznaczone dla kolegi otrzymuje Matryna. Niczym nie wyróżniająca się młoda kobieta z czasem przemienia się w pięknego łabędzia. Nic dziwnego, ze szef zaczyna na nią zerkać.
Niby historia bez zobowiązań, ale czy mogę ją z czystym sumieniem nazwać lekką i przyjemną? Chyba niekoniecznie. Mam kilka zastrzeżeń do tej książki:
- na początku styl: na początku bardzo zmanierowany, sztuczny. Bardzo mnie irytował i nie pozwolił płynąć po tekście. Co chwilę zatrzymywałam wzrok na danym słowie i krzyczałam w myślach „czy autorka rzeczywiście tak napisała?! Aaa!”. Ale jak bywa, przy większości podobnych sytuacjach, czytelnik zaczyna się przyzwyczajać do stylu autorki, jednak nie tutaj. Przeszkadzał mi ten zmanierowany styl.
- kolejne ale mam do spraw bardziej takich przyziemnych. – Od kiedy to w Polsce obchodzony jest Halloween, tzn od kiedy właściciele sklepów stroją witryny na to amerykańskie święto? Ke? Nie wiem, ale ten fakt naprawdę mnie zadziwił i raczej nie należy on do plusów.
- I trzecia mrożący aspekt (po tym widać, że autorem tego dzieła jest kobieta) Od kiedy mężczyzna porównuje się do pana DARCY (tak, dobrze czytacie) z „Dumy i Uprzedzenia” Jane Austen? Aaa!
Czytało mi się ten tekst dosyć wolno, ale mimo wszystko podobała mi się akcja i wykreowane postacie. Do końca nie wiem jak ją ocenić. Czy na plus, czy na minus. Na pewno wzbudziła we mnie sprzeczne emocje i mętlik w głowie. By rozwiać swoje wątpliwości postawiłam sobie pytanie: czy żałuję, że ją przeczytałam? Nie.
„Powiedz, że mnie kochasz” pożyczyłam od mojej przyjaciółki. Zaintrygowana okładką (jak zawsze) i opisem postanowiłam wbrew mojej niechęci przeczytać. I czy coś zmieniło się w moim podejściu do tego typu literatury? Niezbyt, choć powoli zaczyna kiełkować nadzieja.
Współczesność, świeżo upieczona studentka mieszka z mamą i babcią na trzecim piętrze PRL-owskiego bloku. Po niedługim czasie poszukiwań dostaje pierwszą pracę w Matalexie, a jej szefem okazuje się bardzo pociągający Hubert, który nie jest zadowolony, iż miejsce przeznaczone dla kolegi otrzymuje Matryna. Niczym nie wyróżniająca się młoda kobieta z czasem przemienia się w pięknego łabędzia. Nic dziwnego, ze szef zaczyna na nią zerkać.
Niby historia bez zobowiązań, ale czy mogę ją z czystym sumieniem nazwać lekką i przyjemną? Chyba niekoniecznie. Mam kilka zastrzeżeń do tej książki:
- na początku styl: na początku bardzo zmanierowany, sztuczny. Bardzo mnie irytował i nie pozwolił płynąć po tekście. Co chwilę zatrzymywałam wzrok na danym słowie i krzyczałam w myślach „czy autorka rzeczywiście tak napisała?! Aaa!”. Ale jak bywa, przy większości podobnych sytuacjach, czytelnik zaczyna się przyzwyczajać do stylu autorki, jednak nie tutaj. Przeszkadzał mi ten zmanierowany styl.
- kolejne ale mam do spraw bardziej takich przyziemnych. – Od kiedy to w Polsce obchodzony jest Halloween, tzn od kiedy właściciele sklepów stroją witryny na to amerykańskie święto? Ke? Nie wiem, ale ten fakt naprawdę mnie zadziwił i raczej nie należy on do plusów.
- I trzecia mrożący aspekt (po tym widać, że autorem tego dzieła jest kobieta) Od kiedy mężczyzna porównuje się do pana DARCY (tak, dobrze czytacie) z „Dumy i Uprzedzenia” Jane Austen? Aaa!
Czytało mi się ten tekst dosyć wolno, ale mimo wszystko podobała mi się akcja i wykreowane postacie. Do końca nie wiem jak ją ocenić. Czy na plus, czy na minus. Na pewno wzbudziła we mnie sprzeczne emocje i mętlik w głowie. By rozwiać swoje wątpliwości postawiłam sobie pytanie: czy żałuję, że ją przeczytałam? Nie.
Oj, pamiętam, że ja przy lekturze "Kaktus w sercu" wytrwałam zaledwie kilkanaście stron i w końcu poddałam się. Na szczęście nie zraziłam się do polskiej literatury i chętnie sięgam po nią. Myślę, że "Powiedz, że mnie kochasz" byłoby miłą odskocznią od otaczającej mnie rzeczywistości, więc jeśli uda mi się gdzieś dorwać tę pozycję, to skorzystam i przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńRaczej spasuje, bo nie lubie tego typu ksiazek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
booksloovers13xd.blogspot.com - o książkach
pati13xd-onlygirls.blogspot.com - dla dziewczyn ;d
Do tej pory nie interesowałam się polskimi autorami, ale może w końcu zacznę :)
OdpowiedzUsuńKsiażka wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńOkładka, rzeczywiście, przyjemna dla oka. Czy przypadkiem tam w tle nie jest ukazany Giewont?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że reszta nie jest równie pozytywna.
Niestety nie moj klimat :)
OdpowiedzUsuń